Po bardzo intensywnych 10 dniach i szczesliwym locie ..... wyladowalismy "w naszym kraju" - jak to okreslila nasza ukochana wnusia.
Ostatnie dwa dni pobytu byly dla niej bardzo dokuczliwym oczekiwaniem na spotkanie z ukochanymi: mama, tata i siostra, od ktorej juz wystarczajaco odpoczela!!!
Tesknila rowniez do ukochanego psa, kota ............i rybek. Czekala na snieg i zabawy na swiezym powietrzu.
Katowice pozegnaly nas bardzo brzydka pogoda - mgla, deszcz i szarosc!!! Szarosc bardziej szara niz normalnie.
Juli spodobal sie fioletowo-rozowy samolot (to chyba ulubione kolory wiekszosci dziewczynek), ktory stal na plycie lotniska
Myslelismy, ze to wlasnie tym samolotem polecimy do domu.
Po jakies godzince przylecial "blizniak" naturalnie w tych samych kolorach, ktory wzniosl nas ponad chmury i przez ponad godzine cieszylismy sie pieknym sloncem.
Julka z zacieciem reportera fotografowala widoki za oknem samolotu, bo byly : takie piekne .......... jak u babci w Lapponii!!!
Dziadek i babcia .... zatesknili do ukochanego raju!!! - ale na ten wyjazd trzeba poczekac az do Wielkanocy.
Jak narazie dziadek cieszy sie, ze juz w poniedzialek bedzie mogl sie spotkac ze swoimi kolegami ........... i wygadac sie do woli!!!
Babcia natomiast bedzie wreszcie mogla sledzic wydarzenia ................ w POLSCE - bo w czasie pobytu w Kraju nie bylo na to czasu, ani checi!!!
A poza tym inaczej sledzi sie sprawy Polski z pewnej perspektywy, nawet tej odleglosciowej. Ciesze sie, ze wyladowaliscie cali i z walizka pelna wrazen. Polonijna mama
OdpowiedzUsuńDo Polonijnej mamy : Tak dla informacji .... nasze walizki byly bardzo wyladowane .... i nie tylko wrazeniami!!! Znalazlo sie w nich wiele cudownych upomnikow od przyjaciol, "dzwieczacych
OdpowiedzUsuńszklanych buteleczek" i smakowitych polskich kielbas.Pozdrowionka