środa, 29 lutego 2012

Poszukiwacz zlota.....


..... to moje przyszle zajecie i chyba najskuteczniejszy sposob na poprawe finansow.
Kiedys, jeszcze nie tak dawno, mowilo sie ze najszybszym sposobem na zdobycie kasy, bylo "odwiedzenie banku po godzinach", ale czasy sie zmienily i stalo sie to zupelnie niemozliwe. Banki w Szwecji sa obecnie bezgotowkowe!!! 
Musze wiec szukac bardziej efektywnych sposobow i to szybko, bo pierwsze odznaki kryzysu zaczynaja juz nas dotykac.
Moj pracodawca zaczyna borykac sie z klopotami finansowymi i ma nalozone rygory oszczedzania, nie malych zreszta sum ..... w biezacym roku  "tylko" 25 miljonow koron.
A skoro dotyka to mojego pracodawce.... wiec logicznie myslac ..... dotyka i mnie.

Trudno jest sie pogodzic z obnizeniem standardu zycia
......a ceny zlota stale ida w gore!!! i  najwidoczniej rosnie rowniez zapotrzebowanie na zloto, bo gazety przepelnione sa ogloszeniami o skupie zlota.

W czasie ostatniego weekendu odwiedzielam naturalnie napotkane antykwariaty. W jednym z nich znalazlam "skarby" ktore przyciagnely moja uwage.
Jednym z tych skarbow, ktory odrazu nabylam jest poradnik poszukiwacza zlota.......



Zaintrygowala mnie pierwsza strona tej interesujacej ksiazki, gdzie autor napisal takie oto slowa:

Zloto jest - w malych ilosciach -  wszedzie.
Z wyjatkiem niektorych miejsc.
Bo tam zloto jest w wielkich ilosciach.


"Patelnie" do plukania zlota juz mam, nabylam ja kiedys na pchlim targu za grosze, czekam teraz tylko na wiosne .............. i do roboty.....

....... i oby autor poradnika mial racje!!! 

poniedziałek, 27 lutego 2012

Mora.........


..... byla celem naszej weekendowej wyprawy.


Mora to centralne miasto sasiedniego Landu czyli Dalarna.
Lezy na trasie naszych przejazdow do mojego raju i w zwiazku z tym mijamy ja kilka razy w roku.
No wlasnie mijamy, bo zawsze nam spieszno!!!
Zatrzymujemy sie tylko na kawe i siusianie..... i zaraz szybko w dalsza droge.
Niepocieszona obiecywalam sobie za kazdym wyjazdem, ze tym razem!!! zatrzymamy sie na dluzej aby odwiedzic najwiekszy rarytas turystyczny tej miejscowosci znane na calym swiecie - Muzeum Zorna.




Mijaly lata, a ja do muzeum nie dotarlam, choc bylam doslownie kilka metrow od zamknietgo wejscia.... bo albo za wczesnie, albo za pozno.
Postanowilam solennie, ze zaplanuje specjalny w tym celu wyjazd, bo w koncu to tylko okolo 200 km.
Wlasnie miniony weekand pasowal najlepiej. Trzy dni wolnego i zapowiadajaca sie piekna pogoda wrozyly  wysmienity wypoczynek.
Zapomnialam jednak zupelnie, ze w tym czasie rozpoczyna sie nastepna wielka atrakcja turystyczna tego regionu - Bieg Wazow i zwiazane z tym ograniczone mozliwosci komunikacyjno-dojazdowe i parkingowe. Ale, ze ja dusza uparta nie uchylilam sie ani na chwile przed tymi trudnosciami .... i dobrze, bo dojechalismy bez wiekszych problemow i...... o dziwo! znalezlismy parking w bardzo bliskiej odleglosci.
O Biegu Wazow pisalam juz kilka razy, wiec prosze bardzo "szperajcie" w moim blogu jesli macie na to ochote.
Pokibicowalismy chwilke narciarzom-entuzjastom, ktorzy podazali w kierunku mety po przebiegnietych 30 km - w inauguracyjnym biegu krotkim....


 i podazylismy do Muzeum........


i tu kolejna niespodzianka!!! Goscinna wystawa .... i to kto? ..... Peter Dahl!!!
Tak to jest jak sie jest ... w czepku urodzonym.


Jakie szczescie, ze w zwiazku z Biegiem Wazow godziny otwarcia muzeum zostaly przedluzone.
Moglismy wiec spokojnie wedrowac po salach wystawowych i podziwiac na zmiane obrazy A.Zorna i
P. Dahla


Wystawa P.Dahla w przewazajacej czesci poswiecona jest ilustracji dziela Szedzkiego Skalda Narodowego  - C.M. Bellmana  - "Fredmans Epistalar"  .....i jest lekka, barwna, bulreskowa.
Napewno warta obejrzenia, ale trzeba sie spieszyc bo w Mora bedzie tylko do 11 marca br.

Zwiedzanie wystaw zajelo wiecej czasu niz myslam......... i musielismy zrezygnowac z obejrzenia domu A Zorna i znajdujacych sie w nim eksponatow. Wiec znow bede miala okazje do............planowania nastepnego wyjazdu.
Spieszno nam bylo do mojej blogowej kumpelki, ktora wraz z mezem czekala na nas z obiadem.
I nie tylko!!! .......... spedzilismy razem z nimi pozostala czesc weekendu na cudownych rozmowach, spacerach na swiezym powietrzu, ogladaniu ciekawych miejsc i podziwianiu krajobrazow......




Czuje sie teraz wypoczeta, swiezutka, wiosenna jak ............. truskaweczki, ktore palaszowalismy ze smakiem.....


niedziela, 26 lutego 2012

Lepiej byc nie moglo......


..... w tych kilku slowach moge zamknac zawartosc konczacego sie weekendu.
W milym towarzystwie i w pieknej scenerii spedzony czas u ....... blogowej kolezanki.....





za co serdecznie dziekujemy.....
a  ciag dalszy nastapi......

piątek, 24 lutego 2012

Wielka odpowiedzialnosc.....


..... spoczywa dzisiaj na naszym Premierze. Los calego narodu lezy w jego rekach.
Zgodnie z " dworskim protokolem" musi dzisiaj na podstawie oswiadczen 4 swiadkow stwierdzic  w specjalnym dokumencie, ze....
Nowonarodzona Ksiezniczka jest "prawdziwa" i ze nie jest to zaden "bortbyting", czyli nie zostala zamieniona przez trolli lub elfow.

Z tego tez powodu  nalezy sprawdzic dokladnie ... szczegolnie na plecach i troche ponizej, czy aby nie rosnie tam jakas dziwna czesc ciala, ktorej my ludzie nie mamy;)


czwartek, 23 lutego 2012

Szwecja swietuje.....

narodziny nowej Ksiezniczki i przyszlej nastepczyni tronu.
Ksiezniczka, ktora do jutra pozostaje "bezimienna"  ujrzala swiatlo dzienne dzisiaj wczesnym rankiem.
Jutro w czasie uroczystosci "okazania" i blogoslawienstwa dowiemy sie jakie imiona - a bedzie ich az 4 - zostaly jej wybrane.

Gratuluje szczesliwym rodzicom i zycze wszystkiego najlepszego zarowno im jak i Nowonarodzonej Ksiezniczce.

Dziadkom z obu stron zycze, aby ich Ksiezniczka dawla im tyle szczescia i radosci ....ile  Moje Ksiezniczki nam dostarczaja.....




niedziela, 19 lutego 2012

Sloneczko nasze......


....... pokaz buzie, bo nie do twarzy ci w tej chmurze.....


spiewam caly ranek, a tu nic ..... sloneczko nie pokazalo sie wiecej, ukrylo swoja piekna twarzyczke jeszcze bardziej za szara chmurka i z nieba zaczely spadac wielkie platki sniegu. No coz , trzeba sie pogodzic z losem.... to jednak nie wiosna...zima nadal trwa!!!

Na szczescie w domu panuje wiosenny nastroj........... piekne "piescichlopy" porozstawiane we wielu "katach" dodaja radosci...




Widocznie wiecej osob odczuwa potrzebe "wiosny" i stara sie ja przyblizyc np obdarowywujac bliznich wiosennymi kwiatami.
Slubny byl wczoraj tym wybrancem, obchodzil bowiem swoje urodziny. Nie jakies tam "okragle" ale ..... jeszcze jeden szczesliwy (mam nadzieje;)) rok dopisany do zyciorysu.

Byla wiec okazja, zeby cala rodzinka zasiasc do stolu i wspolnego obiadu.
"Szef kuchni" stara sie urozmaicac menu ...... i tym razem na danie glowne zaserwowal pardwy....( po szwedzku - ripa)


Na szczescie przewidzial, ze ... do nowego podchodzi sie z rezerwa.... i  tak na wszelki wypadek przygotowal troche innych i wegetarianskich potraw.


Wnusiunia Julia zacieta milosniczka przyrody, a szczegolnie zwierzat ma wielkie obiekcje .... co do niektorych potraw: ptakow nie mozna jesc , bo sa takie ladne, to samo dotyczy saren, reniferow, losi, nawet krow.
Ale jak narazie nie odkryla, ze pasztety i kielbasy ....... pochodza z "tego samego zrodla"!
Bianca, troche z wlasnych przekonan, troche nasladujac starsza siostre tez ma "awersje" do miesiwa.
Zajada natomiast z wielkim smakiem ryby...... i jak naprawdziwego smakosza przystalo......najchetniej te z "najwyzszej polki" ...... i gdy zobaczy przed soba taki oto talerzyk....


czuje sie w pelni usatysfakcjonowana.

..... oj chyba zaczne znow spiewac..... sloneczko nasze ... bo chyba jednak posluchalo i znow stara sie wyjrzec z za chmurki i swiecic coraz jasniej ....


a ze pokrzepilam sie "zyciodajnym napojem", ktory zaserwowal mi Slubny .....


moge spiewac jeszcze glosniej.

środa, 15 lutego 2012

Oby nie zapeszyc......


...... ale dzisiaj czulo sie w powietrzu.......
wiosne!!!








wtorek, 14 lutego 2012

Aby nie stracic watku.....


zaczynam tam gdzie skonczylam poprzedni post ....czyli przy najstarszym domu w Sigtunie


.......w ktorym miesci sie cudowna kawiarenka.
Zimno najprawdopodobniej doskieralo nie tylko mnie, bo ludziska pochowali sie  w kafejkach i pozajmowali wszystkie miejsca. No coz pozostalo wedrowac dalej i szukac szczescia w innym miejscu......... np takim "Pod serduszkiem" ....



... lzejsza o "kilka ton" i....z wielka radoscia rozgladalam sie dookola. Zobaczylam  detale, ktorych nie widzialam podczas pierwszej rundy spacerowej.....smoka zdobiacego wejscie do informacji turystycznej


Kamienie runiczne..............................a jest ich wiele


detale na najmniejszym Ratuszu w Europie




Podazylam w kierunku najstarszego w Szwecji (1247/48) kosciola zbudowanego z cegly 



Podziwialam ruiny sredniowiecznych kosciolow i klasztorow .....



swiadczacych o wielkosci i swietnosci owczesnej Sigtuny. Fakt, ze tych kosciolow i klasztorow bylo az 6!!! w miescie liczacym okolo 100 mieszkancow mowi sam za siebie.
Zafacynowana historia nie zapomnialam o wspolczesnosci, bo nie sposob...... na kazdym kroku budowle szkolno-oswiatowe zachwycaja swoja wielkoscia i elegancja.
W jednej z tych znanych szkol,  SSHL pobieraly swoje nauki zanne osobistosci Szwecji. Wspomne jedynie o naszym obecnym krolu i o Olofie Palme.
To wlasnie tutaj Lars Widding szukal zrodel do swoich powiesci historycznych opisujacych dzieje Szwecji.

Im wiecej poznawalam historie miasta tym bardziej bylam przeswiadczona, ze musze tutaj powrocic ..... i to na duzo, duzo dluzej. Byc moze juz 2 czerwca, kiedy to obchodzony jest Dzien Ingegerd (corki krola Olofa Skötkonunga) - zanej bardziej jako Swietej Anny z Nowgorodu.
Wtedy to odbywa sie cala masa seminariow i imprez zwiazanych ze sredniowieczem i Wikingami.

I co najwazniejsze w czerwcu bywa zazwyczaj cieplo......i zwiedzanie jest o wiele przyjemniejsze.
Albo zaopatrze sie w takie oto ustrojstwo .......


.....  z plonacym luczywem, ktore kobiety sredniowieczne wkladaly pod spodnice.
O skarby narodowe nalezy dbac nalezycie;)))

Kolory mojego serca.......


wraz z najlepszymi zyczeniami Walentynkowymi dla wszystkich moich czytelnikow......


poniedziałek, 13 lutego 2012

Wbrew pozorom......


...... to nie torebka i nie "babska pustota", byla dominujaca w minionym weekendzie.
Wydarzylo sie o wiele, wiele wiecej. Rally Sweden dostarczal caly czas emocji, ale jednak wydarzeniem nr 1 byl wyjazd "kulturowo-kulturalny" do jednego z najbardziej znanych i odwiedzanych miejsc w Szwecji.

Sigtuna - byla celem pozdrozy weekendowej. Ogranicze sie do najwazniejszch danych dotyczacych tego cudownego, malowniczego miejsca..... choc niezbyt dobra pogoda probowala sabotowac moje wrazenia.

Miasteczko, polozone nad jeziorem Mälaren nieopodal Sztokholmu jest najstarszym istniejacym miastem w Szwecji. Zalozone zostalo 980 r przez Eryka Zwycieskiego (Erik Segersäll). Prawa miejskie nadal syn Eryka - Olof Skötkonung.
Od tego czasu miasto rozwijalo sie, pod kazdym wzgledem i mozna powiedziec, ze bylo pierwsza stolica panstwa szwedzkiego.
I tak do 1187 roku, gdy "barbarzyncy ze wschodu" napadali i nekali miasto. Miasto zostalo spalone.
50 lat pozniej przezywa "renesans" i znow jest znaczace az do konca XIII wieku, kiedy to "stolice" przeniesiono do Sztokholmu, siedzibe arcybiskupa do Uppsali a...... Sigtuna powoli podupadala, plonela, rozkwitala na nowo i znow podupadala itd, jak to bywa w historii.

Kazda ulica, kazdy zaulek, kazdy kamien, ba.... kazda gruda ziemi kryje do tej pory wiele skarbow  i zeby np posadzic krzak lub drzewo we wlasnym ogrodzie w dolku glebszym niz 30 cm trzeba otrzymac zgode archeologa i on(czy ona) tez  musi byc obecny przy "kopaniu dolka".

Zawyczaj miasteczko odwiedzaja cale masy turystow, naturalnie najwiecej w okresie wiosenno-letnim, ale wczoraj bylo wyjatkowo pusto......








Ponad 1000 letniej historii oraz wrazen z tego fantastycznego weekendu nie sposob opisac w jednym poscie, wiec ciag dalszy nastapi......

niedziela, 12 lutego 2012

Ach.... ci mezczyzni


..... wspaniali tacy!!! ..... i ich maszyny.
Przyjechali do lasu - narobili halasu, poszaleli po drogach i.... nawet stokach narciaskich .... i pojechali.
Ale zanim odjechali pokazali swoje stalowe rumaki zapalonym kibicom sportow motorowych.
Rynek naszego miasta dzisiejszego popoludnia zamienil sie w arene sportowa. Ustawiono podium z "lukiem triumfalnym"  i przygotowano puchary dla zwyciezcow.....


Zwyciezyl bez wiekszych sensacji Jari-Matti Latvala




jadacy samochodem marki Ford!!!
.... a tym wlasnie kibicuje ...... bo wiadomo ..........
ladna morda ( i to nie jedna) pasuje tylko do Forda - nieprawdaz???


A oto najlepsza ekipa polska:  M.Solowow i M.Baran, ktorzy uplasowali sie na 20 miejscu...


Pozostali Polacy : M.Oleksowicz na 34 a  J.Para na 40 miejscu.

..... do zobaczenia za rok!!!