.....czyli o liczeniu ptakow,
ktore tego wlasnie weekandu odbywa sie w Szwecji.
Niestety jestem troche za leniwa i "zagoniona" aby uczestniczyc w liczeniu. Moge jednak dolaczyc sie do raportowania, jakie gatunki zagoscily w mojej ptasiej restauracji. A bylo ich nawet dosc wiele.
Nie raportuje sikorek, bo tych w roznych masciach i wielkosciach jest tak duzo, ze nie sa zadna sensacja.
Trznadle i cimelki chyba tez nie stanowia sensacji, ale przez wiele, wiele lat bylo ich bardzo malo i czasami zupelnie "zaginely" ....
wiec ponowne ich pojawienie sie cieszy.
Male stadko kosow na stale zamieszkalo od kilku lat w moim ogrodzie ....
podobnie jak i stadko golebi .... a tych w naszych okolicach wcale, a wcale nie duzo ....
wiec "stoluja sie " w mojej restaruracji kazdego dnia.
Od czasu do czasu pojawia sie kilka kowalikow, ale sa takie jakies dzikie;-)), ze jak tylko lapie za aparat, to chowaja sie za jakas galazka i potem szybko frrrrrrrrrrrru .... odlatuja. Ale ja sie nie poddaje i kiedys je "dopadne".
Bardziej smiale, choc tez nie za czesto odwiedzja moja karczme sa dzwonce i tego wlasnie weekendu pokazywaly sie kilka razy .....
Najbardziej jednak tego weekendu i caly poprzedni tydzien dogadzalam ....
szpakom
ktore zupelnie nieoczekiwanie pojawily sie i "trzymaja sie" mojego stolu dziobami i lapami .....
Musze jednak doniesc;-) ze o Slubnym i o
mnie samej absolutnie nie zapomnialam!!!
Dogadzam sobie nalezycie ..... a oto dowod