sobota, 27 lutego 2010

Sto lat... sto lat...... dla ZLOTEJ Justyny


Serdeczne gratulacje !!!!!
Czekalismy wszyscy na ten dzien ...... bo  wierzylismy w Justyne i jej zwyciestwo.
Dzieki Justyna za zloto i emocje..............

Powtorka z Turynu.......

....ale jaka ! -   4 miejsce dla szwedzkich  "chlopakow ze strzelbami"  czyli biatlonistow .........
no i oczywiscie  ZLOTO  dla  "dziewczat ze szczotkami"

Serdeczne gratulacje !!!!
Bianeczka odrazu poznala sie na sporcie i zlotych dziewczynach, ktore jeszcze raz pokazaly, ze potrafia "sprzatac". Brawo !

czwartek, 25 lutego 2010

Szczyt marzen.............

nie przeszadze jesli powiem, ze takie oto czapeczki... sa w obecnym czasie najwiekszym objektem marzen wiekszosci mieszkancow Szwecji.
Zdobycie takiej czpeczki - w stylu retro - to przedsiewziecie na miare najwiekszej wygranej w totka.
Sklepy z materialami do robotek recznych przezywaja prawdziwy renesans - niestety nie sa stanie na przestrzeniu kilku najblizszych tygodni zapewnic mozliwosci kupna wloczki wszystkim zainteresowanym w wlasnorecznym wykonaniu tego nakrycia glowy.
Byc moze w tych wlasnie czapeczkach lezy "tajemnica" sukcesu szwedzkich sportowcow na igrzyskach... moze sa one "magiczne" ?

Pory, pory roku.............

... zanucilam na znana melodie Rynkowskiego. Bo tak naprawde pory roku sa jak ......... dary losu.
Czekamy na nie , tesknimy, szczegolnie do tych, ktore lubimy najbardziej. A ze "gust" jest jak przyslowiowy tylek bo kazdy ma swoj, czekamy wiec na rozne pory.
Im wiecej -  tym wiekszy wybor ................
i szybciej nastepuja zmiany, co w przypadku oczekiwania jest bardzo wazne. 
My- mieszkancy polnocnej Skandynawii mamy do szczescie, ze u nas wystepuje wg kalendarza samow az 8 por roku!
Czekamy teraz na: vårvinter, czyli wiosennazime albo co brzmi lepiej zimowawiosne.
Czekamy na nowe zycie, na powrot "slonca" i jasnosci!!! Pomimo, ze nadal minusowe temperatury,  czuje sie zapach "zapach wiosny", a paki krzewow i drzew staja sie coraz bardziej nabrzmiale....

Wczorajszy piekny i sloneczny dzien zaprosil na spacer. Spacer po zasniezonych ulicach miasta - w celu udokumentowania zachodzacych zmian - ale o tym napisze przy innej okazji.
Powracam wiec do por roku i stwiedzam, ze to wlasciwie jest "dobrodziejstwo" aby zyc w kraju, gdzie pory roku sa tak bardzo wyrazne i roznorodne - bo zawsze jest temat do narzekania! Narzekamy teraz na mroz i snieg, ale jak sobie dobrze przypominam - ubieglego lata, kiedy upaly utrzymywaly sie przez wiele tygodni i sloneczny zar lal sie poprostu z niebo .......... narzekalismy i tak. Zagadkowa jest ta nasza natura - mam na mysli naturalnie nasza ludzka " nature".
Ja musze przyznac, ze wczorajszy dzien dodal mi bardzo duzo "dobrej energii" i odczuc dla ciala - ale i dla duszy..............

 
Bujalam w oblokach  i marzylam o moim raju .....................zostalo juz tylko 5 tygodni......

środa, 24 lutego 2010

I jeszcze jeden ... i jeszcze raz.....

..... sto lat , sto lat niech zyja nam !!!
narciarze - sztafetowcy!!!
Serdeczne gratulacje i podziekowania za emocje

wtorek, 23 lutego 2010

Kiedy diabel sie starzeje.....................

.... robi sie religijny - tak mowi popularne szwedzkie przyslowie. Ja mam moja wersje tego, sympatycznego zreszta, przyslowia. Moja parafraza: Kiedy diabel sie starzeje .... robi sie sentymentalny!!!
Czyzby ... juz czas?
Lapie coraz czesciej na tym, ze z rozrzewnieniem wracam do miejsc z dziecinstwa, do mlodosci, do kolezanek, dawnych idoli, do starych symapatii  i milosci.
A jeszcze nie tak dawno protestowalam dosc glosno, kiedy moja mama, ktora niestety nie zyje juz dokladnie 10 lat, opowiadala cale zycie naszemu synowi. Mialam dosc gleboko zakorzenione w pamieci wszystkie wywody i wspomnienia mojej babci, ktora wykorzystywala kazda mozliwa sytuacje i chwile, aby opowiadac i opowiadac bez konca. Opowiadala o swoim dziecinstwie, o swojej mlodosci i milosci. O zyciu w Pinsku, o balach, rautach, wyjazdach. Opowiadala rowniez o swojej niedoli, o przymusowej  podrozy  na wschod - za Ural - tylko dlatego, ze nalezala do "zlej grupy spolecznej". O nedzy i glodzie, o zmaganiach z mrozem, sniegiem i NKWD.
Pamietam,  jak strasznie przezywalam wszystkie te opowiesci, przerazaly mnie, snily mi sie po nocach.
Dlatego tez protestowalam, gdy przyszla kolej na mojego syna. Chcialam go ochronic! 
Ale przed czym ? Przed historia naszego rodu, przed korzeniami ? Przed poznaniem swoich przodkow?
Dzisiaj, w rozmowach z synem, ktory jest juz dorosly i sam jest ojcem, wracamy czesto do  tych opowiesci. Wydaje mi sie, ze gdyby bylo nam dane pojechac dzisiaj do Pinska, napewno odnalezlibysmy bez problemu dom rodzinny lub plac-na ktorym stal, cukiernie Gregorowicza, Fabryke zapalek, gimnazjum, port i bulawary nad rzeka Pina, przystan kajakowa, Katedre i Sobor Prawoslawny.
Wszystko to "siedzi wyryte w naszych trwardych dyskach".
Napisalam - naszych twardych dyskach - ale przciez nie bylo jeszcze innych, kiedy moja babcia opowiadala. A w czasach gdy przyszla kolej na moja mame - komputery byly jeszcze w "powijakach".
Poczulam ulge, ja nie musze "zameczac" moich wnuczat opowiadaniami, moge to wszystko opisac na blogu : o moich przodkach, o moim dziecinstwie, o mojej mlodosci i milosciach, o kolezankach, o idolach, o wszystkim tym do czego tak chetnie zaczynam powracac.
Lecz - gdy moje wnusie kiedys zapytaja o moje zycie .................. bede opowiadac i opowiadac .....
bo ci co mnie znaja osobiscie wiedza, ze jestem  straszna.........gadula!!!

poniedziałek, 22 lutego 2010

Srebro.... na wage zlota....







I znow Charlotte ... tym razem z Anna pokazlay, ze sa nie tylko piekne ale i dzielne!
Serdeczne gratulacje!

Mamy za swoje.......

Przynajmniej - ja! Narzekalam caly czas na ocieplenie globalne, na brak prawdziwych zim, takich ze sniegiem i mrozem. No i masz babo za swoje - prawdziwa zima!!! Zasypane i nieprzejezdne drogi, zasypane tory kolejowe i calkowity zastoj pociagow. Zawalone dachy, zamkniete szkoly itd, itd.
Dobrze, ze chociaz swieci sloneczko i umila troche to nasze "ciezkie zycie". Poniewaz poczulam sie troszeczke lepiej wybralam sie wczoraj na malenki spacer aby dotlenic moje "schorowane" cialo.
Mroz nie pozwolil na za dlugie przebywanie na swiezym powietrzu. Zdazylam jednak podczas tego krociutkiego spacerku zauwazyc zmiany w naszym najblizszym krajobrazie. Gory - nowe gory!!!
Te  nasze  "stare skandynawskie" powstaly na wskutek wulkanow - ale one sa juz dawno (400 milj.lat) wygasle. Wiem, ze nadal zachodza ruchy izostatyczne i ze Skandynawia ciagle sie "wznosi"  i to dosc szybko - 250 m na przestrzeni  10.000 lat. Ale te gory? - tuz nad brzegiem naszego jeziora Wenerskiego - przeciez jeszcze kilka tygodni  temu zupelnie ich nie bylo!!!

I przyszla mi do glowy nastepna mysl - co bedzie jak te gory zaczna "znikac"? - oj jak dobrze, ze mieszkamy na gorce!
Wrocilam do domu - zrobilam analize ryzyka dla naszego domu - ale od srodka , bo o wyjsciu na nasz plac nawet nie bylo mowy- bo jedyne drzwi, ktore mozna otworzyc , to tylko te wyjsciowe, prowadzace  na ulice, ktore moj maz usilnie stara sie utrzymac w stanie "uzywalnosci". Mamy wiec gwarancje, ze zaden zlodziej nie bedzie sie nawet staral wlamac do nas - bo to co ewentualnie moglby ukrasc ma duzo "mniejsza wartosc" niz naklad sil jakie potrzebne sa do odsniezenia drzwi.....
 
Z doswiadczen wyniesionych z dziecinstwa, wiem, ze to co najwazniejsze w kryzysowych sytuacjach  - to zapewnienie wlasnemu organizmowi ( i naturalnie najblizszych) dobrego wyzywienia. Zrobilam  wiec taki oto bukiet :

Skladniki :
Vitaminy : A,C, E, K  i szczypta innych
Mineraly : jod, wapien, sod, cynk, magnez, zelazo i fosfor
Nienasycone kwasy tluszczowe Omega 3 i Omega 6
Garstka protein, antyoksdantow i flawonidow............

.... a tak ... po naszemu:
4 gatunki salaty, moroszka, czerowna cebulka, marynowane kurki  i  wedzone serce renifera....
doprawione sosem moroszkowym...
ale to tylko na zaostrzenie apetytu - bo potem przyszlo danie gorace, a nastepnie deser.
Wszyscy jedli z dobrym apetytem i ..........mam nadzieje, ze smakowalo.

niedziela, 21 lutego 2010

Pomaranczowa koperta.....

Od kilku  lat na poczatku lutego wszyscy obywatele Szwecji otrzymuja tzw. pomaranczowe koperty.
Zawieraja one bardzo wazne wiadomosci dla kazdego z nas, "przepowiadaja" bowiem nasza przyszlosc.
 

Kiedy ja po raz pierwszy, otrzymalam taka koperte zrozumialam odrazu co mnie czeka na "stare lata" - kombinacja cyferek - oznaczala:  zostaniesz bag lady.
Przerazilam sie nawet straszliwie, lecz po intensywnym treningu mentalnym, zaczelo mi sie to nawet podobac. Dosc szybko odnalazlam "towarzyszke mojego przyszlego zycia", ktora podobnie jak ja, pozno rozpoczela prace zawodowa i nie zdazyla zgromadzic wystarczajacej ilosci tzw. punktow emerytalnych.
Kazdego wiec roku, po sprawdzeniu cyferek zawartych w pomaranczowej kopercie i utwierdzeniu, ze nie zdarzyl sie zaden cud, planowalysmy dokladnie nasze przyszle zycie.Probowalam nawet "przyspieszc czas" aby zobaczyc jak bede wtedy wygladala  - i musze przyznac, ze nawet sie sobie spodobalam
Zakupilam 4 torby : 2 "na dobytek" i 2 na puszki po napojach (w zaufaniu poinformuje, ze kaucja za 1 puszke ma byc podniesiona do 1 kr!- wiec moge liczyc na lepszy zarobek)

Odwiedzalysmy najtansze w miescie restauracje i bary, obliczajac ile koron z naszego budzetu trzeba bedzie wydac na posilek, ktory pozwoli nam zapewnic minimum wartosci kalorycznych.
Nie ma,niestety, w Szwecji barow mlecznych, wiec wybor padl na znana siec meblowa, gdzie serwuja nasze tradycyjne köttbullary - kotleciki miesne  - na sztuki.
Zastanawiam sie tylko czy wybor tej restauracji nie popsuje mojego "scenariusza", bo w planie mam rowniez dorabianie spiewaniem starych romansow  np : tego..............




















Wszystko plynelo zgodnie z planem i nagle kolezanka moja ulegla tragicznemu wypadkowi w czasie godzin pracy - wiec- po pierwsze: nie moze nosic ciezarow, po drugie : odszkodowanie, ktore dostala poprawilo radykalnie jej sytuacje materialna "na stare lata". Obiecala jednak, ze w ramach solidarnosci bedzie "dorabiala" dorywczo - tak dla towarzystwa.
Co mi pozostalo : tak jak mowia szwedzi: pokochac nowa sytuacje. I kiedy wszystko wrocilo do normy - znow szok !
Jakies 3 tygodnie temu wszystkie media zaczely informowac obywateli, ze cyferki zawarte w pomaranczowych kopertach sa bardzo zanizone i nie nalezy traktowac ich zbyt powaznie.
Ziemia zatrzesla sie pod moimi stopami. Czyzby ? - cala energia wlozona w planowanie mojej przyszlosci byla na marne? 
Co mam teraz robic ? Tak na wszelki wypadek sprawdzilam w moim banku - i okazalo sie ze rzeczywiscie, w moim przypadku cyferki sa zanizone. Po korekcie .......... bede wiec mogla  od czasu do czasu - zakupic podwojna porcje köttbullarow.
Wiec zabieram sie do trenowania trzeciej zwrotki ulubionego romasu - bo jest mi jakos najblizsza..........


A dzisiaj coz, ja jestem emerytka.
Ostatni maz z panstwowej zyl posady
dorobil sie, durnowaty, zeby nie powiedziec brzydko,
ruptury i na portkach paru lat.
      Stojkowy mnie co jakis czas nachodzi :
      .... Obywatelka gra na Walefonii.....
      A ja sie pytam - co to komu szkodzi -
      ... ze ktos wspomina swej mlodosci czas?
..... gdzie moja junost´, gdzie moj restaran?
gdzie te homary i gdzie wina dzban ?
Szlag wszystko trafil, nie zadzwieczy szklo.....
.......idziemy sie napic !!!
       Dno, serdenko, dno..........

W cieniu wielkich wydarzen......

...rozgrywaja sie na Igrzyskach inne dyscypliny, ktore nie wywoluja wielkich rubryk w mediach.
Np ... ilu z Was zauwazylo, ze szwedzkie zawodniczki nadal niepokonane w curlingu.  Odrazu widac, ze maja doswiadczenie .............. w sprzataniu!
Brawo Bianka poznalas sie na nich !

sobota, 20 lutego 2010

Oj, Oj, Oj....




.... wprost nie moge uwierzyc !!!!
Gratulacje dla Marcusa i Johana !
Dzisiejszy dzien przyniosl wszystkie szlachetne kruszce.

Srebro dla Adama  bylo prawie  pewne od samego poczatku..... ale zloto i braz ...... wprost niesamowite.
Ja placze z radosci .... tak jak wiekszosc szwedow.

Srebrny Adam....

Serdeczne gratulacje dla Adama ......

W samym srodeczku......

....inferna!!!
Narzekalismy na zime i snieg .... ale czy slusznie? Bo to co bylo do tej pory to nic w porownaniu z tym co dzieje sie od wczoraj w naszych okolicach. Snieg pada od wczoraj i najwidoczniej nie ma zamiaru przestac, a wrecz przeciwnie - ma padac jeszcze wiecej. Dochodzi do tego wiatr, ktory w polaczeniu ze sniegiem powoduje, ze nawet najwieksze nasze drogi E18 i E45 sa praktycznie nieprzejezdne na wszystkich otwartych przestrzeniach. Ruch drogowy odbywa sie "metoda kolumnowa". Obowiazuje 2 stopien zagrozenia. Dobrze, ze to weekend i wiekszosc ludzi pozostaje w domach.
Tak wyglada swiat z moich okien :


 
Ale nam w ciepelku przy dobrze zaopatrzonej lodowce, spizarni i barku nic zlego sie nie dzieje.
Ciekawe ile sniegu napada przez dzisiejsza noc ?

Jestem..... wiec zyje!

A juz myslalm, ze to koniec....... no moze troszke przesadzilam, ale moje samopoczucie bylo tak potworne i pogarszalo sie tak starsznie szybko, ze napedzilam troche strachu mojemu pocziwemu mezowi, dzieciom i  innym bliskim ... a nawet lekarzom.
A wszystko zaczelo sie tak niewinnie, zmeczenie i chrypka polaczona z lekkim bolem gardla. Uwazalam, ze to szybko przejdzie i jak zwykle nie chcialam nawet slyszec o zwolnieniu i wizycie u lekarza. Bo ja, moi drodzy, mam awersje do lekarzy - sorry kochani bliscy, ktorych w tym momencie urazilam - mam na mysli naturalnie profesje lekarza i nic wiecej!!!
Maz jednak, myslacy troszke trzezwiej nie dal za wygrana i wydzwanial po lekarzach, aby zamowic czas wizyty dla mnie. Musial sprawiac wrazenie bardzo przerazonego, bo bardzo szybko dostal termin wizyty  bo.... za 20 min. najpierw w labotarorium i zaraz po tym u lekarza. W przychodni lekarz wysluchal mnie, a poniewaz szybka proba infekcyjna nie wskazywala na bakterie,  zapisal jakies wykrztusne lekarsto i wypisal skierowanie do laboratorium na cala mase roznych badan na nastepny dzien.
Nastepnego dnia rano porobilam wszystkie badania i teraz trzeba bylo czekac na wyniki..... az do piatku.... tylko, ze glos zanikal coraz bardziej, a i oddech sprawial coraz wiecej problemow. Przesiedzialam wieczor i cala noc lapiac powietrze jak karpik w oczekiwaniu na "wigilje".
Cieszylam sie, ze to nawet dobrze, ze czas wizyty byl dosc wczesny, bo moj niedotleniony organizm nie czul sie najlepiej.
Pan doktor jak mnie zobaczyl, a wlasciwie uslyszal zlapal za telefon i zadzwonil do szpitala  na oddzial laryngologiczny z prosba o pomoc. W szpitalu usadzili mnie na "fotelu tortur" i poddali moja obolala krtan na badania, ktore zareczam nie nalezaly do zbyt przyjemnych ..... na szczescie jednak wykluczyly wszystkie "czarne mysli" i podejrzenia.
Zalecono calkowite milczenie .......... wyobrazacie sobie szczesliwa mine mojego meza - wreszcie cisza w domu !!! ... i bardzo silna penicyline.
Podobno za kilka dni ....... bede zdrowa!  No i na to licze ..... bo bardzo wzielam sobie do serca slowa Igi Cembrzynskiej ....
ze po szesdziestce ... dopiero Wam pokaze!!!

czwartek, 18 lutego 2010

Logika i konsekwencja - lub jej brak..........................

Zaniepokoilam sie mala iloscia komentarzy na moim blogu i postanowilam napisac odezwe.
Odezwa do kolegow i kole.........
Zamyslilam sie na chwile, bo przyszla mi do glowy historia, ktora przydarzyla sie... bardzo dawno temu...... ale zapewniam, ze przydarzyla sie naprawde.
Otoz  zaraz po moim przybyciu do Szwecji poinformowano mnie, ze na naszym osiedlu zamieszkuje od kilku miesiecy polska rodzina, ktora jak to sie w tych czasach mawialo - poprosila o azyl polityczny.
Ucieszylam sie, pomyslalam nawet - bratnie dusze - nie o polityke mi chodzilo ale o polskosc!!!
Szpiegowalam, podgladalam i czekalam na jakas okazje do spotkania i rozmowy.
Nadarzyla sie kilka tygodni pozniej w osiedlowym sklepie.
Po kilku minutach rozmowy wymienilismy adresy i zapewnienia o rychlym spotkaniu.
Wytworzyla sie miedzy nami zaleznosc potrzeb : moich - aby porozmawiac w "ludzkim jezyku" i ich - korzystania z naszego telefonu w kontaktach z rodzina w Polsce.
Zaleznosc ta byla bardzo silna i dawala mozliwosc do wielu spotkan i rozmow.
Ojciec rodziny jako doswiadczony juz imigrant informowal mnie o zaletach i wadach obu naszych krajow. Odczulam, ze podzial wad i zalet byl jakis dziwny - bo wszystkie wady dotyczyly jednego kraju, a zalety tego drugiego. I to tak: dziedzina -  za dziedzina, temat -  za tematem.
Az doszlismy do jezyka. No wreszcie !!! - pomyslalam teraz jest przynajmniej jedna dziedzina, w ktorej  pozycja wad i zalet zostanie odwrocona......... jakze sie pomylilam.
Dowiedzialam sie, ze jezyk polski jest nielogiczny i niekonsekwentny?!!! Na przyklad: wszystkie niepotrzebne i nielogiczne koncowki rzeczownikow. W szwedzkim stol jest zawsze stol - obojetnie czy siedzimy przy, pod, obok...., w polskim natomiast zdaniem mojego rozmowcy-wykladowcy niepotrzebnie uzywamy i okolicznikow miejsca i koncowek.
Nastepny dowod braku logiki i konsekwencji w polskim - to negacje. I tu nastapil wyklad o podwojnej negacji w jezyku polskim, ktora jest wprost absurdalna, bo skoro uzywamy 2 "negatywow" to w rezultacie otrzymujemy "pozytyw" czyli skoro mowimy : Ja nigdy tam nie bylam - to zaprzeczamy sobie samym , co oznacza : ja tam bylam !!!
I juz bylam skora w to uwierzyc ..... bo pomyslcie sami - jaka radosc - ze moglabym powiedziec, ze bylam we wszystkich tych miejscach na swiecie - w ktorych tak naprawde nie bylam!!!
Wracajac jednak do poczatku niniejszego posta i rzeczownikow : dziekuje wszystkim tworcom naszego jezyka za wszystkie braki logiki i konsewencji
....a odezwe do kolegow i kolezanek..... napisze innym razem.
Zycze milego dnia.

środa, 17 lutego 2010

Na pocieszenie...............



dla wszystkich tych , ktore mieszcza sie w  granicach wiekowych ........
... jak widac na zalaczonym filmie mamy jeszcze szanse .....
Pozdrowionka

Olimpijska statystyka....

Tabela medalowa : (naturalnie na dzien dzisiejszy, bo licze na wiele, wiele wiecej)
Szwecja: 2 zlote 0 srebrne 0 brazowe - na miejscu 7
Polska: 0 zlote 1 srebrne 0 brazowe - na miejscu 16
Inasparadis: 2 zlote 1 srebrny 0 brazowe - ? musze sprawdzic w tabeli oficjalnej

Ulubione dziedziny sportowe - moje i mojego meza sa na szczescie podobne - oboje lubimy biegi narciarskie, biatlon i skoki, wiec jak narazie, wspolne ogladanie transmisji odbywalo sie bez wiekszych zgrzytow.
Wczoraj wieczorkiem przez 2 godzinki "towarzyszylismy" naszej najmlodszej wnusiuni, podczas gdy jej mama pracowala, a tata pojechal ze starsza siostra "na nauke jazdy na stoku".
Bianeczka siedziala grzecznie przy stole i rysowala.
Nagle dobiegly ja dzwieki z telewizora, ktore odebrala jako bardzo interesujace. Porzucila malowanie i jak zaczarowna wpatrywala sie w ekran, na ktorym odbywaly zawody curlingowe.Wszelkie nasze proby zmiany kanalu konczyly sie niepowodzeniem. Bianka stojac przed telewizorem, "szorujac" szczotka- zmiotka po podlodze nasladowala zawodnikow z ekranu, wydajac przy tym okrzyki zachwytu - jak oni sprzataja!!!

wtorek, 16 lutego 2010

Heja Norrland, heja Norrland.......

Drugie zloto dla Szwecji (czytaj: Norrlandii) tym razem zdobyte przez -Björna Ferry!!!!
Serdeczne gratulacje Björn!!!
Zapewniam , ze jak bedziemy mijac Twoja miejscowosc Storuman w drodze do mojego raju - klakson bedzie w uzyciu (wbrew zakazom)

List gonczy.............

.... albo portret pamieciowy, trudno znalezc mi odpowienia nazwe do zdjecia, ktore zobaczylam w dzisiejszej prasie.
Nietrudno mi bylo natomiast podjac szybka decyzje o nie wyjezdzaniu w dniu dzisiejszym poza obreb mojej miejscowosci moim samochodem.
Otoz policja norweska zwrocila sie o pomoc w odnalezieniu mordercow 87 letniej kobiety, zamordowanej w miejscowosci Horten 22 stycznia br.
Poniewaz do Norwegii od nas niedaleko, a i zdjecie zamieszczone przypomina bardzo moj samochod ...... wiec mysle, ze rozumiecie moje obawy.
Zobaczcie zreszta sami :


Wiem, ze wielu z Was pomysli, ze ja zartuje - oj nie - na dowod ze, to wszystko szczera prawda zalaczam link do zrodla tego posta

6 tygodni.......

... dokladnie tyle pozostalo do upragnionego urlopu i utesknionej Lapponi.
Od kilku dni podgladam przez te cudowne techniczne ustrojstwa Porjus i Arjeplog - nie mogac sie nadziwic zorza polarna!!! To taka zlosliwosc przyrody i - jak przyslowiu: rzeczy martwych - ze kiedy najbardziej mi sie ckni - to zorza wtedy jest najpiekniejsza!!!
A ckni mi sie do mojego raju, ktorego charakter dobrze oddaje ponizsza fotka -

Ckni mi sie do stanu duchowego, ktory jest tak bliski nirvanie, ze czlowiek dostaje nawet skrzydel - i zareczam, ze bez korzystania ze slawetnego czerwonego napoju.
... a blogie spanko mozna urzadzic sobie - nawet pod najmniejszym krzaczkiem.....

Zalaczone zdjecia pochodza z zeszlorocznego urlopu, a dwa ostatnie zrobione zostaly przez moja synowa- wiec sa "ukradzione"

poniedziałek, 15 lutego 2010

Przezylam!!!.....

Serce bije okolo 200 uderzen na minute... i nic dziwnego...
Zloto, Zlotko, Zloteczko dla mojej ulubionej Charlotte.
Serdeczne gratulacje !!!


.... teraz chyba widzicie sami dlaczego tak bardzo balam sie emocji w zmaganiach miedzy Charlotte i Justyna.
Sorry Justyna dzisiaj..... byl dzien "Lapponski" - ale trzymam kciuki za dzien Polski.

Rewelacyjne odkrycie.....

Poswiecono wiele, wiele godzin badawczych no i naturalnie pieniedzy, aby zbadac czy slonie, kiedy sie poruszaja, biegna czy chodza? I oto wreszcie po wielu, wielu latach sporow -rewelacja na skale swiatowa : i tak ...i tak!!! Otoz przednie nogi biegna podczas gdy tylne chodza.
Pomyslcie jak byloby dobrze gdyby politycy doszli do takiego wniosku , ze moze byc : i tak.. i tak. a nie tylko tak albo tak!!!
Zycze milego dnia - i tym i tamtym - czyli wszystkim!

PS. to bylo takie madre, ze wlasciwie powinno znalezc sie pod tutulem Archimedes czyli zlote mysli z wanny, ale to tego doszlam tak.... "na sucho".

niedziela, 14 lutego 2010

Walentynki.....


.... bo przeciez i w poszukiwaniu wielkiej milosci i w prosbie o zdrowko ma nam Patron dzisiejszego dnia pomagac ?
PS. -zapomnialam o najwazniejszym- do mojego serca: wszelkie prawa zastrzezone!

sobota, 13 lutego 2010

Do ostatniej sekundy.......

Napiecie, nerwy i oczekiwanie ...... i w ostatnich sekundach ... tylko srebro!!!
... ale czy tylko ???
Serdeczne gratulacje dla Adama Malysza..... jestem dzisiaj dumna Polka.

Brummmm....brumm.... w värmlandzkich lasach....

.... kto zna nasze piekne wärmlandzkie lasy pomyslal napewno o niedzwiedziach.......... ale to nie pora na nie. Spia sobie spokojnie zimowym snem. W naszych lasach "brummmaja" teraz Fordy, Citroeny, Skody, Subaru, Mitsubishi i pojedyncze Peugeoty.... np ten - z Polska flaga!!!
Odbywa sie bowiem Rajd Szwecji ktory jest wlasciwie Rajdem WRC, i ktorego egzystencja od kilku lat wisiala na przyslowiowym wlosku .... z powodu braku sniegu. W tym roku sniegu az za duzo, co sprawia, ze nawierzchnia drog nie jest odpowiednio zamarznieta. I tak zle .... i tak nie dobrze!!!
Dla nas zwyklych smiertelnikow pogoda jest wspaniala - okolo 10 stopni mrozu i slonce, slonce przecudowne.
Rajd rozpoczal sie w czwartek wieczorem z wielka "pompa i bomba" , ktora tzn. bomba, oglosila Rajd Szwecji za otwarty i przerazila mieszkancow okolicznych domow przyprawiajac ich o przyspieszony rytm serca. Otwarcia raju dokonal nasz wlasny wärmlandzki ksiaze - Ksiaze Filip, ktory jest milosnikiem sportow motorowych, jednak w tym rajdzie nie bierze udzialu.
Mamy natomiast zaszczyt goscic i ogladac innego ksiecia - rowniez prawdziwego. Z numerem startowym 14 jedzie Fordem ( czujecie dume???) Shejk ze Zjednoczonych Emiratow.
Jesli popatrzymy na samochody - mozna odniesc wrazenie - naturalnie pomijajac snieg - ze rajd odbywa sie w krajach emiratu - bo reklamy Abu Dhabi dominuja np na samochodzie Mikko Hirwonen, ktory w obecnej chwili prowadzi w klasyfikacji rajdu.

Nie bede podawac wynikow, bo te kazdy zapaleniec rajdowy moze ogladac na specjalnych portalach i te aktualne .... bo to co ja napisze, moze juz byc historia...

Rownolegle odbywa sie Rajd Szwecji i tutaj moja zainteresowanie jest skupione , bowiem biora w nim udzial troche " blizsze" mi osoby np. sasiedzi i lub mieszkancy naszego wojewodztwa.

Walcza rowniez o zaszczytne miejsce jedyne 2 dziewczyny - trzymam za Was kciuki - tak przez "solidarnosc jajnikow"
Najbardziej jest mi natomiast przykro, ze niestety caly ten weekend mam dyzur w pracy i nie moge uczestniczyc w tej wielkiej imprezie ....i na zywo, w naszych pieknych wärmlandzkich lasach, kibicowac moim ulubiencom.

piątek, 12 lutego 2010

Zyczenia specjalne.....

... lubie je czasami spelniac, wiec.....
specjalnie dla "blogowej kumpelki" przepis na wczorajsze paczki ....

Ja zrobilam 100 szt - bo robilam z podwojnej porcji -( albo sie jest stachanowcem .... albo nie!!!)
i obdarowalam bliskie mi osoby z zyczeniami powodzenia na przyszlosc.
Normalnie z jednej porcji wychodzi okolo 40 - 45 szt.

Skladniki :
- 1 kg maki pszennej
- 20 dag cukru ( 1 szklanka czyli 2,5 dl)
- 25 dag masla
- 7 jajek ( 4 cale i 3 zoltka) - 1,5 szklanki mleka
- 5 dag (1 paczka do slodkich ciast) drozdzy
- kieliszek spirytusu .... albo wodki
- wanilja lub inny zapach( tradycyjny olejek zapachowy)
- szczypta soli
- cukier puder do zrobienia lukru ( ja mieszam cukier ze swiezowycisnietym sokiem pomaranczowym) - olej i kokos do smazenia ( 2 l oleju do frytowania i 1,5 kg kokosu -3 paczki)


Z mleka, drozdzy i 1/3 maki zrobic rozczyn i pozostawic do wyrosniecia.
W miedzy czasie ubic jajka z cukrem i zapachem. Stopic maslo i przestudzic.
Gdy zaczyn podrosnie dodac wszystkie pozostale skladniki i bardzo dobrze wyrobic!!! (Najlepiej w robocie kuchennym) Ciasto musi byc elastyczne i odchodzic "od reki" to znaczy od scianek naczynia. Pozostawic do wyrosniecia okolo 30 - 40 min.
Po wyrosnieciu wylozyc na "stolnice" i z niewielka iloscia maki uformowac - wielka bule. Podzielic na dwie czesci.
Formowac paczki : sa dwa sposoby a nawet trzy!!!
1. ten ja stosuje: rozwalkowac ciasto na placek o grubosci okolo 1,5 cm wykrawac szklanka (po musztardzie) krazki. Nalozyc marmolade( musi byc twarda) i zlepiac paczki. Ukladac zlepieniem w dol na opruszonej maka serwetce i zostawic aby troche podrosly.
2. Drugi sposob to : z ciasta formowac kulki (wielkosci jaja kurzego) i do ich srodka nakladac marmolade. Dobrze zlepic i ukladac tak jak w poprzednim sposobie.


Smazenie paczkow : w dosc wysokim garnku( 5 l) zagrzac olej i dodac tluszcz kokosowy- 2 paczki aby sie rozpuscil. Trzecia paczke tluszczu dziele na 6 -8 czesci i dodaje porcjami w czasie dalszego smazenia - aby ochlodzic tluszcz gdy jest zbyt goracy.
Temperature tluszczu sprawdzam wrzucajac maly kawaleczek ciasta - gdy zaczyna sie smazyc odrazu i "zlocic"- rozpoczynam smazenie paczkow. Do garnka wkladam po 5 szt. i smaze pod przykryciem na zloty kolor, odwracam i smaze druga strone. Paczek jest gotowy gdy tluszcz wokol niego "nie bulgocze".

Wyjmowac i ukladac na polmiskach wylozonych papierem, aby obciekly.
Podkreslilam - zloty kolor - bo paczki po usmazeniu ciemnieja - gdy sie kurcza!!!
Potem juz tylko lukrowanie ...... SMACZNEGO!

czwartek, 11 lutego 2010

Tlusty czwartek.....

Zainspirowana piosenka Ryszarda Rynkowskiego - Leze sobie..
postanowilam calkowicie dostosowac sie do jego "rad".
Ale, ze uzaleznienie jest silniejsze od woli - zasiadlam do komputera. Przelecialam przez poczte, prase, blogi - mojego i "te zaprzyjaznione" i wyladowalam na google. O tak - dla przypomnienia wpisalam tlusty czwartek.
Pierwsze co zobaczylam to stare przyslowie .....
Powiedzial Bartek, ze dzis tlusty czwartek, a Bartkowa uwierzyla - dobrych paczkow nasmazyla.
a nastepnie :
... wedlug jednego z przesadow jesli ktos w tlusty czwartek nie zje ani jednego paczka - w dalszym zyciu nie bedzie mu sie wiodlo.....
Ot i dylemat .....czy wierzyc w przesady ... czy lepiej dmuchac na zimne ?
I gdyby chodzilo tylko o mnie ...ale co z reszta rodzinki, przyjaciolmi? - czy mam prawo swiadomie narazac ich na nie wiedzenie?
Lepiej nie ryzykowac.
W pospiechu dokonalam porannej toalety i szybko do sklepu w celu nabycia wszystkich potrzebnych skladnikow.
Kilka godzin w kuchni i oto efekt....- Tak na wszelki wypadek zjadlam kilka!!!


Globalny kryzys.......

i to nie tylko gospodarczy.....

Kiedy zagladam na "moje wybrane blogi" dostrzegam wyrazna tendencje spadkowa aktywnosci!!!

Blogowiczki i blogowicze, ktorzy staraja sie na utrzymac swoje blogi na "powierzchni wody", wykazuja spadek humoru i wzrost tendencji depresyjnych.

.... moze zalaczony link (kliknij) poprawi troszke ....panujace nastroje.

Powodzenia .... i aby do wiosny!!!

wtorek, 9 lutego 2010

Refleksje... na temat biustu... i nie tylko

Od kilku dni bylam taka zadowolona z rezultatow mojego blogowania!!!. Kiedy pol roku temu zaczynalam moja blogowa kariere myslalam, ze w ten sposob dotre do moich bliskich i znajomych ........ no i moze do kilku nowych znajomych. Nie smialam nawet przypuszczac, ze po tak krotkim czasie osiagne az tak dobre liczby : na dzien dzisiejszy odwiedzilo moj blog az 5.725 osob!!!
Radosc niestety nie trwala dlugo !!!
W jednym z moich pierwszych postow zazartowalam, ze moze zostane Blondinbella II - postanowilam wiec sparawdzic jej cyferki i zobaczylam, ze ona ze swoimi 482 476 "odwiedzinami" zostala zdetronizowana przez inna 18 letnia pieknosc Kissies, ktora moze sie poszczycic az 979 965 odwiedzinami.
Ciekawska - jak zwykle ( bo ciekawosc to pierwszy stopien ..... do wiedzy) zagladnelam na najpopularniejszego bloga, aby zobaczyc co dziala jak magnes i przyciaga az tylu czytelnikow.
Okazalo sie, ze w tych ostatnich postach( te, ktore zdazylam podgladnac) wszystko kreci sie wokol biustu - wielkigo biustu!!!
Pomyslam wiec, ze moze ja poprawie jeszcze bardziej moja statystyke, kiedy napisze o moim biuscie!!!
Juz widze, jak wiele i wielu z Was, ktorzy znaja mnie osobiscie - usmiechaja sie "pod przyslowiowym nosem" lub wrecz zasmiewaja sie do rozpuku.
Ja tez w wieku lat 18 marzylam o operacji biustu, operacji, ktorej nigdy nie udalo mi sie przeprowadzic - a szkoda. Moja operacja miala rowniez polegac na korekcji rozmiaru o jakies 3-4 numery..... tylko, ze w dol!!!
Pozostalo mi wiec wyszukiwac przeroznych "rozwiazan", aby choc optycznie zmiejszyc objetosc!!!.
Wlasnie objetosc - bo nie bylo mi zbyt przyjemnie byc nazywana - objetosciowa - pomimo mojej niezbyt wielkiej wagi - 49 kilogramow.
Oj jak czasy sie zmieniaja...... to czego my - czytaj ja - sie wstydzilismy, jest dzisiaj szczytem dumy. A tak naprawde to nie minelo zbyt wiele lat - bo ja wbrew przypuszczeniom nie urodzilam sie w czasach dinozaurow - bo gdyby tak - nie siedzialam bym dzisiaj przy komputerze piszac tego wlasnie bloga!
Nie myslcie jednak, ze to moralne aspekty popchnely mnie do napisania tego posta - oj nie ..... ciesze sie otwartoscia mlodych ludzi i ich dazeniem do idealow - ich wlasnych idealow.
Ja mialam na mysli aspekt estetyczny - co bedzie kiedy ten wielki biust zwiodczeje i silikon nie bedzie go w stanie podtrzymywac ?- czy wtedy trzeba bedzie wstawiac podporki z nierdzewki ???
..... i aspekt zdrowotno- ekonomiczny - ilez pieniazkow trzeba wydawac na masaze i rehabilitantow, aby choc troszke zmniejszyc szkody i bol w okolicach karku i ramion, nabyte w wyniku dlugoletniego noszenia ciezarow?
Ja wiem cos o tym .......

poniedziałek, 8 lutego 2010

Pocieszenie..........

Jesli masz "dola" - spokojnie !!! - nie jestes "wybrancem ani wybranka losu".
Szwedzka Aftonbladet przerowadzila dzisiaj sondaz wsrod czytelnikow, na temat... ktory miesiac roku jest najbardziej "depresyjny"?
Wyniki z godziny 17.30 ( odpowiedz w % )
Styczen - 21,9 Luty - 22,1 Marzec - 5,6 Kwiecien - 0,7 Maj - 0,4 Czerwiec - 0,6 Lipiec - 1,9 Sierpien - 0,5 Wrzesien - 0,6 Pazdziernik - 3,6 Listopad - 36,5 Grudzien - 5,5
To, ze listopad jest najbardziej szarym i ponurym miesiacem - nie jest absolutnie zadna nowina - kwestie te poruszylam w specjalnym poscie ..... naturalnie w listopadzie .
..... ale ... styczen i luty ??? - szczegolnie w tym roku ..... kiedy jest tak duzo sniegu i tak bialo na swiecie ?
Moze to wlasnie z tego powodu mialam przed kilkoma dniami "pragnienie ucieczki", to moze dlatego ton rozmow z moim "wspolwlascicielem mebli" nie byl najmilszy ?
Tak czy inaczej ...... wynagrodzilam to dzisiaj i ugotowalam najbardziej ulubiona zupe -" Moja zupe rybna" i zaprosilam mojego meza na kolacje ...... we dwoje....


... serwowane do zupy bagietki zawieraja dosc znaczna ilosc czosnku .... wiec "nasze wzajemne towarzystwo " jest najbardziej odpowiednie.

niedziela, 7 lutego 2010

Ciag dalszy dalszego ciagu.....

Ustapilo troszke zmeczenie, wiec zabieram sie do napisania kilku slow o wczorajszej uroczystosci.
Odbiegala ona troszke od tradycyjnej ceremoni ze wzgledu na wiek Bianci, ale to zrobilo ja bardzo osobista.
Chrzest odbyl sie w jednym z najnowszych kosciolow w Karlstadzie. Kosciol polozony jest nad brzegiem naszego "morza" Venerskiego i wyroznia sie od reszty swoja budowa, ktora przypomina lapponska kåte (domek) - co nabralo rowniez specjalnej wymowy, gdyz wczoraj wlasnie - samowie obchodzili swoje Swieto Narodowe.
Ceremonia zaplanowana byla jako uroczystosc rodzinna i uczestniczyc w niej mieli tylko zaproszeni goscie, a aktu chrztu mial dokonac ksiadz - pastor, ktory przed 4 laty chrzcil nasza pierworodna wnusie Julie. Miala sie tez odbyc w troszke nietypowym dla mszy czasie. "Zakrecilo" to troszeczke naszego ksiedza i po telefonicznym przypomnieniu przybiegl na uroczystosc spozniony o 15 minut.
Zyskalismy troche czasu do zrobienia wielu pieknych zdjec naszej bohaterce dnia.
Bianca bardzo szybko zorientowala sie, ze to Ona jest ta najwazniejsza osoba i z wielka powaga ale i radoscia pozowala do zdjec.
Sam akt chrztu wywolal moc wzruszen i wycisnal nie jedna lezke.
Wode do chrzcielnicy nalala starsza siostra, ktora bardze dzielnie asystowala podczas uroczystosci. Bianca podeszla sama, wspiela sie na stojacy obok chrzcielnicy stoleczek i w powadze pochylia glowke.
Po akcie z usmiechem na slodziutkiej buziuni powiedziala cichutko - dziekuje!!!
Wywolalo to ogolny smiech i lezki wzruszenia pokazaly sie w oczach wielu zgromadzonych.
Uroczystosc uswietnila rowniez Julia, ktora zaspiewala dla swojej mlodszej siostry piosenke, oraz ciocia Anna, ktora odczytala piekna, wzruszajaca, specjalnie napisana na ta okazje przez Konrada (chlopaka cioci Anny) opowiesc.
Po tej "duchowej uczcie" nastapila czesc "przyziemna" - dla ciala - bufet salatkowy , nakryty w sasiednich pomieszczeniach.
Poczestunek zakonczony zostal slodkosciami...
W sumie ... piekna i mila uroczystosc... a takze okazja do spotkan : z rodzina- ktora zjechala sie z kraju i zagranicy, przyjaciolmi i znajomymi. Zrobiono wiele zdjec w roznych kombinacjach rodzinnych, np to gdzie zebrano 3 generacje...
Dzisiejszy dzien - to "chwilka dla Julki". Wreszcie nadszedl ten wielki i tak bardzo oczekiwany dzien - rewia - Disney on ice. Bylysmy oczarowane: Julia i.... naturalnie babcia.....

sobota, 6 lutego 2010

Wielki dzien .... ciag dalszy....

Wrocilismy przed chwila z pieknej uroczystosci rodzinnej. Nasza kochana Bianeczka zostala dzisiaj ochrzcona i przyjeta do wielkiej rodziny chrzescijanskiej.
A oto kilka zdjec z uroczystosci.

Kosciol w ktorym odbyla sie ceremonia chrztu
Bohaterka dnia w oczekiwaniu na ksiedza....
Akt chrztu...
Szczesliwa rodzinka...

Wielki dzien.....

... naszej kochanej malej Bianeczki.....
....ciag dalszy nastapi......

czwartek, 4 lutego 2010

Czy nie za duzo tego dobrego.... ???

Dlaczego nigdy nie moze byc jak to szwedzi maja zwyczaj mowic - lagom, tzn w miare. Snieg sypie jak szalony, i tak naprawde kazdy juz ma go dosyc nawet dzieci!!!
Ptaki jak szalone szukaja pozywienia - nigdy wczesniej nie widzialam takich ilosci sikorek czubatek w moim ogrodzie....obsiadly wszystkie drzewa ....
Sarny zwykle bardzo plochliwe wchodza do ogrodow i wyzeraja wszystko co sie da.....Caly "swiat" przykryty jest co najmniej pol metrowa dosc "ubita kolderka".....
Ten widok mam z mojego kuchennego okna.
Zamienilam dzisiaj moja kuchnie w piekarnio- cukiernie i w ciepelku wypiekalam buleczki, faworki i krazki tortowe na sobotnia uroczystoc....

....i musze przyznac, ze nawet jestem zadowolona z rezultatu. Jutro pozostaje tylko montaz i dekoracja tortow, ale to juz tylko przyjemnosc.