poniedziałek, 31 maja 2010

Weekendowy reportaz.....


Kiedy po dosc dlugim i obfitym we wrazenia dniu (bo i dyzur w pracy, i wizyta gratulacyjna u znajomych gdzie swietowano 3 wazne - a nawet bardzo wazne okazje) - dosc zmeczona przyjechalam do domu zobaczylam w moim "biurze"- czyli pokoju do wszystkiego.........taka oto niespodzianke !!!!


Moja stara.... no nie tak bardzo wiekowa - ale wysluzona drukarka zaczela odmawiac poszluszenstwa - poprostu wysychala - chyba jednak.....ze starosci??? Zamarzyla mi sie nowa i to taka, ktora drukuje w roznych formatach, bo glownie chodzi mi o zdjecia.
I wlasnie taka zastalam  na moim biurku....prezent na Dzien Matki od: mojego syna, synowej, wnusiat i mojego meza? Zrobilo mi sie bardzo milo, bo choc mam tylko jednego syna,  jestem przeciez dla : synowej - matka jej meza, wnusiat - matka ich ojca, a dla meza - matka jego dziecka.
Nastepna niespodzianka czekala na mnie w ogrodzie: pisalam kiedys, ze bardzo lubie tulipany - szczegolnie te pierwsze zimowo-wiosenne i te ostatnie zamykajace sezon. Wlasnie te rozkwitly wczoraj w pelni i pokazaly swoje piekno!!!
Kiedy patrze na nie mam wrazenie, ze sa "wykonane" z najpiekniejszej chinskiej porcelany : takie filigranowe, takie kruche............

"Cyknelam" kilka ... nascie!!! zdjec
wybiore kilka....
i
wydrukuje!!!

Serdeczne dzieki " moje kochane dzieciaki"

Z ostatniej chwili ............

... czyli wydarzenia z weekendu ......
Przed chwila otworzylam moj komputer ... i tam jak w filmie:  masz wiadomosc - a wlasciwie 6!!!
Ta pierwsza, ktora otworzylam brzmiala tak :
Czesc! Tak - na szybko wysylam pare zdjec z wernisazu, wszystko udalo sie super, pogoda byla na zamowienie. Szkoda, ze Was nie bylo...
No szkoda - ja tez bardzo zaluje!!! Tak bardzo chcialabym byc z moi  bliskimi w takich chwilach ... ale tak to juz w zyciu bywa...
Poniewaz  tak sedecznie zapraszalam moich czytelnikow do wziecia udzialu w tej imprezie - wiec czuje sie troszeczke zobowiazana aby pokazac kilka zdjec.
A oto one :

" Dom Kultury" .... albo jak kto woli .... Kulturalny Dom ?

Grunt to rodzinka!!!  od lewej  - Jedrus - Andrzej Kalinin, siostra Ira  i wujaszek Seweryn

Gwiazdy piatkowego spotkania

Z kultura za Pan.... siostra !!!  ( Ira z wnusia Ida )

...."zaslyszane w kuluarach" ... strona internetowa Ireny  pojawi sie - podobno -juz wkrotce - wiec mozna bedzie "na ogleglosc" ogladac jej dziela - oby jak najszybciej!!!

sobota, 29 maja 2010

Recykling - w dwoch odslonach.......

Jest w moim ogrodku miejsce, ktore nazywam "swiatynia dumania". Obok oczka wodnego stoi laweczka ogrodowa, na ktorej lubie usiasc, sluchac szemrania fontanny i "podumac".
Wszystko byloby w porzadku gdyby nie : no wlasnie!!! gdyby nie fakt ze mieszkam w Szwecji i jezyk szwedzki rozni sie dosc diametralnie od polskiego. Slowo dum oznacza glupi, wiec dumanie mozna powiedziec oznacza "popelnianie glupoty".
I wlasnie o moim "dumaniu" chce teraz napisac w pierwszej odslonie o recyklingu.

Laweczka zostala zakupiona przed 2 laty za 300 koron i zastapila prawie taka samma wysluzona juz laweczke. Po dwoch latach, i ta nowa zmienila dosc znacznie swoje oblicze. Zeliwne elementy pokryly sie plamami rdzy a deseczki ktore stanowia siedzisko w miejscach gdzie odpdal lakier zabarwily sie na czarno. Poniewaz zawsze bylam zwolenniczka recyklingu i ochrony srodowiska "wydumalam" sobie, ze przeciez wystarczy odrobina farby,  troche czasu i laweczka bedzie jak nowa.
Wyslalam meza do sklepu w celu zakupienia materialow potrzebnych do restauracji mojej ulubionej laweczki. Zadanie niestety przeroslo go troszeczke, okazalo sie bowiem ze nie sprzedaja juz gotowych "kolorowych" farb kryjacych. Nalezy zakupic "grunt" i wybrac odpowiedni odcien ..... i sprawa gotowa. Ale nie dla mojego meza, ktory ma dosc znaczne problemy w rozroznianiu kolorow, nie mowiac juz o odcieniach. Wrocil do domu z "pustymi recami" i poprosil swoja zdolna zone o towarzyszenie mu w zakupach.
Wiec jeszcze raz 25 km do centurm handlowego i zakupilismy :
farbe antykorozyjna do zeliwnych elementow  za  152 kr
farbe kryjaca do drewna za 120 kr

Srubki (bo stare zardzewialy i wypadly)  58 kr
2 szczotki metalowe do wyczszczenia rdzy i luszczacego sie lakieru  za 74 kr
2 pary rekawiczek ochronnych  po 25 kr szt wiec 50 kr
Rachuneczek .... tylko 454 kr !!!
Do tego doliczyc nalezy koszty benzyny (ca 100 km) zuzycie samochodu, czas na zakupy,czyszczenie i malowanie laweczki i kilka kilogramow przeklenstw!!!
Nie trzeba byc ekonomem - aby szybko zrobic rachunek ekonomiczny - bo cena nowej laweczki to 350 kr!!!
..... ale ja jestem zwolennikiem recyklingu i dbam o nasza "staruszke ziemie" , a laweczka
wyglada dosc dobrze ....... ???-  ciekawe co wiecej na niej "wydumam".....

Odslona druga :

W naszym wojewodztwie, pojawila sie zorganizowana grupa "zwolennikow recyklingu", ktorej czlonkowie wzieli sobie do serca zasade - to czego ty nie potrzebujesz - moze sie przydac komus innemu!!!
Wyspecjalizowali sie w kwadach - w dzisiejszym swiecie liczy sie tylko "waska specjalizacja".
Jezdza po wsiach i przedmiesciach.... i obserwuja.... jak wlasciciele wykorzystuja swoje kwady. Jezeli  kwad stoi nieruszony przez 4 dni - to znaczy ze jest nie uzywany - wiec nadaje sie do recyklingu.
Przyjezdzaja 5 dnia z przyczepa, naturalnie pod nieobecnosc wlasciciela - chca chyba zaoszczedzic negatywnych uczuc w rozstaniu z "wiernym przyjacielem"-  laduja i odjezdzaja.
Dzialaja bardzo sprawnie i szybko,  wedlug policji  - zabrane jednego przedpoludnia kwady odnaleziono juz nastepnego dnia w .........POLSCE!!!.

piątek, 28 maja 2010

Duszuszczypatielnoje.......

..... chyba nie popelnilam gafy  - uzywajac tego okreslenia? Bo w dzisiejszych czasach nigdy nic nie wiadomo. To co bylo politycznie poprawne wczoraj jest na ceznzurowanym dzisiaj .... i odwrotnie. Tak czy inaczej, w czasach gdy MY - moje kochane kolezanki zdawalysmy mature, rosyjski byl jezykiem obowiazkowym i tym wladalysmy najlepiej. No nie wszystkie .... ale prawie. Uczylysmy sie jezyka zachodniego - no bo jakze inaczej! Trzeba bylo pokazac swiatu, ze Polska jest "otwarta na swiat" i w programie nauczania jest jezyk zachodni - w naszym przypadku francuski. A teraz - reka na serce  - i przyznac sie, ktora z Was potrafi zamowic wykwitne danie w Paryskiej restauracji ..... bo ja NIE!
A po ruski gawarju ..... po tylu latach!!!
Wlasnie ..... po tylu latach. Znow minal rok ....jeszcze jeden wiecej od matury  i ...jeden - od spotkania u mnie w Szwecji. Czasami wydaje mi sie, ze to tylko jeden miesiac. Wedrujac w ubieglym roku po "moim starym lesie" pokazywalam Wam  morze konwalji .... ale niestety juz przekwitnietych. Dlatego dzisiaj z samego srana pobieglam  aby nazbierac swiezych..... specjalnie dla Was!!!

... dla Was wszystkich!!! i tych ktore uczestniczyly w naszym spotkaniu ....a szczegolnie dla tych, ktorych nie bylo wtedy z nami.
Kiedy w koncu czerwca znow sie spotkacie ... pomyscie o mnie  -  bedzie mi milo.

Ale konwalie dla mnie .... to nie tylko wiosna i matura .... to takze Dzien Matki. Nazbieralam rowniez maly bukiecik .... dla mojej mamy, bo to byly jej ulubione kwiaty. Zaraz pojade i poloze je na jej grobie. W podziekowaniu za to ze jestem, za te wszystkie lata, ktore bylo nam dane przezyc razem , za wszystkie uczucia ....... poprostu za to, ze byla moja mama.

czwartek, 27 maja 2010

Najwiecej witaminy......

maja.........."polskie dziewczyny"- to oczywiste ..... ale zaraz potem - dzikie rosliny czyli: pokrzywy, mniszki, babki ........................i tu moznaby ta wyliczane kontynuowac w nieskonczonosc.
Ja oragniczam sie do pokrzyw i mniszkow- albo jak kto woli - mleczy.
Skarbnica witamin i mineralow, ale i smakow!!!
Z mleczy, a wlasciwie ich platkow kwiatowych produkuje "zlocisty napoj" - tak szlachetny i mocny, ze jego produkcja byla karalna - poniewaz moc alkoholu w gotowym winiuniu przekraczla 30 %. Dzieki Uni zniesiono ten zakaz  i teraz kto tylko ma ochote........ moze zbierac kwiatuszki, warzyc i pic.
Wiec kosze w reke i na pola.....



... ale do tych wspanialych napojow potrzebne jest jeszcze jedzonko ..... wiec bedzie zupa pokrzywowa i pesto.

Latwe w przyrzadzeniu, smaczne i pozyteczne.
I jesli ktos z Was moi drodzy nie wystrazszy sie, ze "poparzy" sobie gardlo i raczki,  i odwazy sie sprobowac tych delikatesow ... chetnie sluze przepisami.

Juz niedlugo........

Czyz nie cudowne ?.....

napis  na obwolucie  :  Nie przeszkadzaj, ja mam urlop!
Zareczam, ze taki widoczek moi najblizsi beda mogli ogladac dosc czesto .... i to juz niedlugo.
Sama mysl o urlopie wywoluje w moim ciele jakies "dziwne ciagoty". Wczoraj wieczorkiem , po 22 -giej wybralam sie  "na polowanie z aparatem" ( pojecie dosc modne ostatnimi czasy w Polsce???), chcialam podzielic sie z Wami "jasnoscia" - niestety nadciagnely chmury. Mysle jednak, ze napewno moge podzielic sie .....urokami naszego sasiedztwa.






środa, 26 maja 2010

Drzyjcie narody......

..... za kilka lat bedziemy potega w ..... pilce noznej!!!
Popatrzcie z jakim zaparciem, radoscia i poswieceniem trenuja nastepcy : Beckhama, Ronaldo, Ronaldinho, Messiego i naturalnie naszego "asa pilkarskiego" - Zlatana "Ibry"...
... i te wszystkie Marty - az serce z radosci skacze do gory!!!
Julia - naturalnie ma swojego idola pilkarskiego ...

- swojego tate, ktory jest teraz trenerem!!!
Bianca - zazdrosci troche swojej starszej siostrze ... i trenuje z wielkim zacieciem

... i mysli ... poczekajcie - za rok !!! -  ja wam pokaze jak sie gra "w noge"....
Bo skromnym zdaniem  kochajacej babci - ona naprawde ma talent pikarski !!! Babcia juz deklaruje pomoc jako doradcy ekonomicznego w ulokowaniu .... tych wielkich pilkarskich miljonow.

poniedziałek, 24 maja 2010

Rwie sie serce.......

..... do K...raju, ale obowiazki trzymaja !!!
Takie oto zaproszenie otrzymalam w ubieglym tygodniu...
(kliknij na tekst zaproszenia , a otworzy sie w wiekszym formacie)

"Silna grupa pod wezwaniem"  - bardzo bliskich mi osob - otwiera " DOM KULTURY".
Dom, przez ktory juz przewinelo sie wiele wielkich osobistosci literatury, teatru, filmu, muzyki i sztuki, a napewno przewinie sie jeszcze wiele, wiele nastepnych.
Zachecam bardzo goraco  wszystkich moich czytelnikow zamieszkalych w okolicach Czestochowy do wygospodarowania kilku godzin w piatkowy wieczor i odwiedzenia slynnej Kalininowki w Kusietach, a napewno nie pozalujecie!!!
A Wam moi kochani "glowni aktorzy" piatkowej imprezy -  zycze  calej masy milych gosci i powodzenia.....

niedziela, 23 maja 2010

Cyrk przyjechal !!!......

Jak na wielkie swieto przystalo.... rozrywki nie brakowalo!!!
Bowiem do naszej dzielnicy przyjechal cyrk ..... i nie myslcie sobie, ze jakis tam podrzedny, o nie - najlepszy cyrk na swiecie!!!
Kuglarze i baletnice...



woltyzerki....


... linoskoczki i zapasniczki ....


.... i naturalnie najwyzszej klasy akrobatki ....

...wprost trudno uwierzyc, ze cena biletow byla taka niska .... bo tylko po 10 koron dla artystek!!!

sobota, 22 maja 2010

Czekam, czekam .... a tu nic!!!

Wedlug szwedzkich tradycji i podan - Pingst czyli Zielone Swiatki to czas milosci i ekstazy.
Uczucia ekstazy jakos jeszcze nie przezylam .... ale kto wie?  - jeszcze nie koniec swieta. Zostaly jeszcze dwie noce i dwa dni. Niestety od 3 lat rzad "ukradl" nam jeden dzien wolnego  tzn. poniedzialek - ale swieto nadal pozostalo swietem - chociaz tak naprawde niezbyt szumnie swietowanym przez wiekszosc obywateli.
Jest natomiast bardzo popularnym dniem slubow i wesel - byc moze,ze wzgledu na te podania o milosci i ekstazie?
Nikt w kregu naszych znajomych i przyjaciol nie zaplanowal slubu ani zadnego wesela .... wiec pozostalo nam swietowac samym...

Przygotowalam na ta okazje klasyk z lat 70- tych - czyli danie na desce - ktore ponownie staje sie bardzo modne.
Krzew azalii Schlippenbacha (mojej ulubionej azali)  wyglada jak najpiekniejsza panna mloda .....


.... wiec  - czego wiecej potrzeba do szczescia ?

Zielone swiatki.......

.... tatarak w katki. Tak mowi stare polskie przyslowie. Pamietam  ze w dziecinstwie zachwycalam sie zapachem sprzedawanego na targu tataraku, choc nie wiedzialam dlaczego go sprzedawano. Dzisiaj juz wiem .... i dlatego wzywam - rozrzucajcie tatarak - wszedzie gdzie sie da, bo to on ma pomoc oczyscic ziemie z demonow wodnych!!!
Pogoda u nas wprost tropikalna - upalnie, parnie i wilgotno.
Niestety nie da sie siedziec na sloneczku ...... bo poprostu .... za goraco.
Ze swietowaniem zielonych swiatek zaczekam wiec do wieczora.

piątek, 21 maja 2010

Potop... panie dziejku!!!.....

Juz sama nie wiem co robic ? Otwieram polska telewizje .... powodz !!! - zmieniam kanal na szwedzki  - powodz w polnocnej Szwecji!!!
I gdzie ta woda plynie ? - naturalnie w strone Baltyku. I co bedzie jak Baltyk sie przepelni i bedzie cofka?

To potop  - to nie "przelewki"!!!
W  przerazeniu siegnelam po raz kolejny po ksiazke jednej z moich ulubionych pisarek - Marianne Fredriksson - Arka Noego.


Marianne w cudowny sposob opisuje budowe arki. Opisy sa tak "rzeczywiste", ze mozna je traktowac jako instrukcje budowlana.
Tylko zasadnicze pytanie - czy zdarzymy ? Bo wszystko dzieje sie tak szybko!!!
Oto wizualny raport z mojego raju dostarczony przez sasiada :

Zdjecia  przedstawiajace "nasz potok" zrobione zostaly  w ciagu 4 dni!!!.
Przeraza mnie tempo topnienia sniegu w gorach .... a na dodatek zapowiadane sa ulewne deszcze.

Osiedlowa Anita E. ...................

to naturalnie ja !!! I nie myslcie, ze porownuje siebie z Anita dni obecnych ....oj nie ja siegam do tych dawnych pieknych czasow - czasow kapieli w Fontana di Trevi !!!
Co prawda moja fontanna jest troszeczke mniejszych rozmiarow, a kamienne figury zastapione zostaly  zwyklymi kamieniami...... ale to fontanna: pluska,  szumi i dodaje uroku mojemu ogrodkowi. Naturalnie jezeli  dziala. A z tym bywa roznie.
W ubieglym roku zauwazylismy, ze ubywa w niej wody. Nie trzeba byc geniuszem aby stwierdzic, ze gdzies jest jakas dziura - tylko problem gdzie?
Poniewaz przebywamy prawie cale lato poza domem - wiec najbezpieczniej bylo wylaczyc "sikawke" i pozostawic oczko prawom natury. I jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki  z mojej fontanny zrobila sie zabia hodowla. Moze to i mile - ale nie taki byl cel tego przesiewziecia a i nikt z naszych gosci nie wyrazal wiekszego entuzjazmu kiedy na przystawke proponowalam zabie udka.
Trzeba wiec ten stan zmienic: albo zasypac ziemia i zasadzic kwiatki .... albo rozebrac na czynniki pierwsze i szukac dziury. Wybralismy to drugie. Wybralismy? - to znaczy ja postanowilam (jak to zwykle bywa), a wykonanie zadania zlecilam mojemu wspolwlascicielowi mebli - fontanny zreszta tez.

Chodzil kolo fontanny przez kilka dobrych dni, ba... tygodni - ogladal ze wszystkich stron, drapal sie po glowie i za ch....re nie mogl sie zabrac do roboty. Az wreszcie przyszedl dzien, kiedy doznal przyplywu checi ... i wypompowal wode!!!

Pozniej bylo juz lepiej .... moze samo zajecie "szukania dziury" bylo bardziej "pikantne". Tak czy owak - dziure, a wlasciwie kilka, znalazl. Okazalo sie ze pod folja, na jednym z poziomow mrowki zbudowaly sobie "domek" i chcac zrobic wyjcie na swiat - "zjadly" troche folji.
Moj "rozwiazywacz problemow technicznych" dziury zalatal i teraz pozostala "restauracja" fontanny.
Ale checi  znow jakos oslably .... wiec co robi zdesperowana baba ? Zamienia sie w Anite Ekberg - wlazi do fontanny i........ "restauruje". Dzwiga, uklada, przeklada kamienie i jak juz jest prawie gotowa  - pojawia sie "pomocnik" i na dodatek krzyczy - dlaczego nie prosisz o pomoc ?


Tak naprawde "pomocnik" pojawil sie w odpowiednim momencie - bo potrzebny mi byl "sikawkowy"
do napelnienia oczka.  Poszlo to nawet dosc szybko i ...............

.... juz gotowe.
Kiedy dzsiejszego ranka otworzylam moje piekne oczeta i spojrzalam na swiat - poczulam wielka radosc - za oknem laly sie strugi deszczu!!! Czasami demokracje trzeba zamienic w terror - przynajmniej w naszej malej spolecznosci. Moj malzonek wyglada dzisiaj na dosc "szczesliwego", ze nie musi pracowac podczas ulewy - moze natomiast usiasc na tarasie i sluchac "szemrania" fontanny.

czwartek, 20 maja 2010

Ile mozna zrobic w 15 min........

.... jesli chodzi o zdjecie to gwarantuje.... ze bardzo duzo!!!

Mialam dzisiaj zamowiony czas u fryzjerki.... i jak zwykle wpadlam w ostatniej chwili z jezorem wiszacym do pasa - i ze stresu, i z goraca!!!
Moja mila fryzjerka  bardzo zazenowana poinformowala mnie, ze niestety jest opozniona ... o okolo 15 min i jak to bywa w zwyczaju zaproponowala kawe z ciasteczkiem. Chyba pierwszy raz w zyciu odmowilam kawy.... ale ta piekna pogoda zapraszala na szybki spacer po dzielnicy Haga w naszym pieknym Karlstadzie.
A ze zawsze mam w torbie aparat fotograficzny - wiec cykalam i cykalam - a oto rezultat:


Skok stulecia?...............

.... mam naturalnie na mysli wielka kradziez 5 obrazow z Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Paryzu.
Obrazy warte okolo 500 mln euro!!!
W pewnym sensie czuje sie jak osoba okradziona - bo pozbawiono mnie mozliwosci ogladania tych wielkich dziel.
Zastanawiam sie jednak nad faktem, ze muzem gdzie znajdowaly sie dziala zaliczane do creme de la creme  najwiekszych modernistow swiata - zamykane bylo na klodke ???
Moze odpowiedzialni za zbiory muzealne - maja tak bardzo muzealne podejscie do obiektow muzealnych, ze nie nadazaja za wynalazkami techniki.
Druga sprawa, ktora mnie nurtuje to wiarygodnosc realcji : z tego co podaje prasa wiadomo, ze ukradziono 5 obrazow : Picasso, Modigliani, Matisse, Braque i Leger - tylko jakie ??? bo kazde z mediow publikuje inne zdjecie.
Onet.pl. pokazuje :
a szwedzka Aftonbladet ten :

naturalnie obydwa dziala  Picasso.
A moze tych odpowiedzialnych za pilnowanie dziel ogarnela calkowita amnezja .... i nie dosc, ze nic nie slyszeli i nie widzieli ..... to zapomnieli jak sie liczy ... do pieciu???

środa, 19 maja 2010

....slysze blagalne wezwanie......

....o kilka promyczkow, aby przerwac ta straszliwa passe - szczegolnie w poludniowej Polsce.
Wysylam cala garsc!!! - najbardziej sloneczne jakie udalo mi sie "zlapac"

Gwarantuje, ze za chwile w Czestochowie  pojawi sie sloneczko!!!
Obawiam sie jednak, ze troche z Waszych chmur przywedrowalo juz do nas :


ale jezeli to zmniejszy choc troche Wasze powodziowe problemy  - to przyjme to chmury - nawet bez narzekania.

wtorek, 18 maja 2010

Popelnilam bluznierstwo......

.... ale calkiem niezamierzone.
Narzekalam na deszcz, ktory u nas popadal troszeczke w czasie ostatniego weekendu. Zreszta bardzo potrzebny deszcz!!! Ludzki egoizm jak zwykle wzial gore i "zazdrosc"- ze moi "wspolmieszkancy " w Lapponii wylegiwali sie na sloneczku .........ze zupelnie nie pomyslalam o moich rodakach na poludniu - szczegolnie na poludniu Polski. Wspolczuje Wam ogromnie i przynajmniej myslami jestem z Wami.
Zastanawiam sie tylko, dlaczego ten wielki niz, ktory tak bardzo Wam dokucza zostal nazwany imieniem Jolanta - imieniem  ktore nosi tak wiele sympatycznych czytelnieczek mojego bloga?
Dobrze ze szwedzi, jako bardzo demokratyczny narod - przerwali tradycje nadawania kobiecych imion wszystkim kataklizmom i wichurom- i obecnie trzymaja sie "zasady przeplatanki " - jedno damskie - jedno meskie!!!
Mam nadzieje, ze te wszystkie anomalie -(moze spowodowane pylem wulkanicznym???) wkrotce ustana i wszystko wroci do "normalnosci". Bo zaczynam sie obawiac, ze to sloneczko i ciepelko w Lapponii  bedzie mialo wkrotce takie same skutki jak ulewy na poludniu Polski.

Ciesze sie ze znajduje sie teraz "w zlotym srodku" - pieknie , cieplo (normalne na ta pore roku) i zielono!!! Weekendowy deszczyk wywolal eksplozje lisci i co najcenniejsze dla nas alergikow - zmyl troche z "powierzchni ziemi" zlowrogie nam pylki.
Dal rowniez okazje do przebywania z tymi najbardziej kochanymi :



sobota, 15 maja 2010

W czasie deszczu dzieci sie nudza.......

....to powszechnie znana nam rzecz....

Swiat obrocil sie nam "do gory lapami" - i tam gdzie wszyscy oczekuja ciaglej zimy i lodowca - jest pelnia lata, tam gdzie powinno byc lato - jest zimno. Wczoraj w Norlandii temperatura wynosila 20 - 24 stopni!!! Zazdrosc mnie rozpierala, kiedy czytalam blogi znajomych, siedzieli na tarasach, wedrowali w gorach, grilowali, cieszyli sie zyciem i .... sloncem, ktore swieci juz prawie cala dobe!
Najgorzej jest dla tych jak my - co zyjemy gdzies w "srodeczku" - bo i zimno.... i deszczowo.
Przyrody i jej praw nie da sie za bardzo zmienic wiec trzeba zmienic nastawienie do przyrody ... albo zajac sie czyms milym i radosnym.
Wiec.....

... siadlam przed komputerem i zaczelam sie bawic nowym nabytkiem - programem  PhotoScape. Potrzebowalam kilka nowych zdjec - wiec wzielam aparat do reki i zaczelam eksperymentowac ....
obiekt - naturalnie "dostane wczoraj od meza" roze.
A oto probka moich zmagan ......

...raz !!!

...dwa !!!

... trzy!!!

... i gotowe....

... no nie za bardzo .... to dopiero poczatek!!!

Milego weekendu dla wszystkich czytelnikow - szczegolnie dla Zosiek - choc sa zimne.