piątek, 21 maja 2010

Osiedlowa Anita E. ...................

to naturalnie ja !!! I nie myslcie, ze porownuje siebie z Anita dni obecnych ....oj nie ja siegam do tych dawnych pieknych czasow - czasow kapieli w Fontana di Trevi !!!
Co prawda moja fontanna jest troszeczke mniejszych rozmiarow, a kamienne figury zastapione zostaly  zwyklymi kamieniami...... ale to fontanna: pluska,  szumi i dodaje uroku mojemu ogrodkowi. Naturalnie jezeli  dziala. A z tym bywa roznie.
W ubieglym roku zauwazylismy, ze ubywa w niej wody. Nie trzeba byc geniuszem aby stwierdzic, ze gdzies jest jakas dziura - tylko problem gdzie?
Poniewaz przebywamy prawie cale lato poza domem - wiec najbezpieczniej bylo wylaczyc "sikawke" i pozostawic oczko prawom natury. I jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki  z mojej fontanny zrobila sie zabia hodowla. Moze to i mile - ale nie taki byl cel tego przesiewziecia a i nikt z naszych gosci nie wyrazal wiekszego entuzjazmu kiedy na przystawke proponowalam zabie udka.
Trzeba wiec ten stan zmienic: albo zasypac ziemia i zasadzic kwiatki .... albo rozebrac na czynniki pierwsze i szukac dziury. Wybralismy to drugie. Wybralismy? - to znaczy ja postanowilam (jak to zwykle bywa), a wykonanie zadania zlecilam mojemu wspolwlascicielowi mebli - fontanny zreszta tez.

Chodzil kolo fontanny przez kilka dobrych dni, ba... tygodni - ogladal ze wszystkich stron, drapal sie po glowie i za ch....re nie mogl sie zabrac do roboty. Az wreszcie przyszedl dzien, kiedy doznal przyplywu checi ... i wypompowal wode!!!

Pozniej bylo juz lepiej .... moze samo zajecie "szukania dziury" bylo bardziej "pikantne". Tak czy owak - dziure, a wlasciwie kilka, znalazl. Okazalo sie ze pod folja, na jednym z poziomow mrowki zbudowaly sobie "domek" i chcac zrobic wyjcie na swiat - "zjadly" troche folji.
Moj "rozwiazywacz problemow technicznych" dziury zalatal i teraz pozostala "restauracja" fontanny.
Ale checi  znow jakos oslably .... wiec co robi zdesperowana baba ? Zamienia sie w Anite Ekberg - wlazi do fontanny i........ "restauruje". Dzwiga, uklada, przeklada kamienie i jak juz jest prawie gotowa  - pojawia sie "pomocnik" i na dodatek krzyczy - dlaczego nie prosisz o pomoc ?


Tak naprawde "pomocnik" pojawil sie w odpowiednim momencie - bo potrzebny mi byl "sikawkowy"
do napelnienia oczka.  Poszlo to nawet dosc szybko i ...............

.... juz gotowe.
Kiedy dzsiejszego ranka otworzylam moje piekne oczeta i spojrzalam na swiat - poczulam wielka radosc - za oknem laly sie strugi deszczu!!! Czasami demokracje trzeba zamienic w terror - przynajmniej w naszej malej spolecznosci. Moj malzonek wyglada dzisiaj na dosc "szczesliwego", ze nie musi pracowac podczas ulewy - moze natomiast usiasc na tarasie i sluchac "szemrania" fontanny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz