niedziela, 31 lipca 2011

Tak malo.....................

..... a cieszy tak bardzo!!!


Przed chwilka ugotowalam konfiture z tak mozolnie zebranej moroszki.
Pachnie w calym domu............pachnie latem!
Schowam gleboko .............. na wielkie okazje.

I znow sprawdzila sie madrosc mojej babci, ktora ciagle mi powtarzala: pamietaj, ze oszczedzac trzeba wtedy kiedy jest ..... a nie wtedy kiedy brakuje. A ja jak zwykle (ubieglego roku), znow nie wzielam sobie tych slow do serca;)))............... no coz..... Polak madry po szkodzie.

piątek, 29 lipca 2011

Czy w Raju moze byc inaczej niz....................




................niebiansko pieknie?

Ciezki zywot poszukiwacza zlota...................

.........zlota Lapponii!!!


W upale, pelnym sloncu, w pocie czola, wedrujac kilometr za kilometrem;) ... uzbieralam kilka uncji
(odrobinke ponad kilogram)


Bedzie wiec okolo 2 kilogramow dzemu co wystarczy na kilka wspanialych deserow lodowych.
Popijajac likierkiem z ubieglego roku ........... bede sie delektowac i czekac na nastepny sezon.... oby byl lepszy.

Od jutra zamiast z wiaderkiem ................."pojde z kijami"

Jest mi jednak zal moich rodakow, ktorzy przyjechali taki szmat drogi z nadzieja na dobry zarobek i mile wakacje............ a tu g.............o!!!

Rajskie sniadanie.....

..... bo jakze inaczej gdy ze sniadaniowego stolu ma sie takie widoki


a ze widoki zmieniaja sie jak w kalejdoskopie



... zapominam o jedzeniu. Moze jest to dobra metoda na zrzucenie kilku kilogramow?

A ze dieta dziala najlepiej w polaczeniu z "ruchem" ..... wybieram sie na poszukiwanie moroszki


... wlasnie - poszukiwanie!!!
Wedlug sasiadow, ktorzy przyszli powitac nas w Raju .....w tym roku nie ma wcale moroszki, a to co bylo moi rodacy  juz wyzbierali.
Ja jednak nie trace nadzieji ....... moze uda mi sie zebrac choc odrobinke.

czwartek, 28 lipca 2011

Juz w raju......

..... w moim wlasnym raju!!!
A nad rajem ...... rajskie niebo


środa, 27 lipca 2011

Nie chwal dnia przed zachodem slonca.....

..... tak mawiali nasi madrzy przodkowie.
A ja ich jednak nie poslucham ..... dzisiaj. I pochwale ..... bo dzien byl i jest fantastyczny.
"Spiewanie poranne" pomoglo i sloneczko ukazalo swoja piekna buziunie..... i nadal sie do mnie usmiecha;)))
W pracy poszlo wszystko zgodnie z planem i nie musialam pozostac ani jednej minuty dluzej niz planowalam.
Zdazylam nawet odwiedzic nasz miejski ogrod i pozachwycac sie zapachem i widokiem Surmii - Catalpa x erubescens. 




.....usciskalam moje kochane wnusieta i naturalnie cala reszte.
Teraz pozostalo tylko spakowac moje osobiste manatki ...............
i w droge do mojego kochanego raju.

Czy wiecie jak wyglada czlowiek..................

.............. ktory, za 3 godzimy i  15 min!!!   zamknie za soba drzwi do (lubianej poniekad)  pracy i wyruszy na 5 tygodniowy urlop?

usmiechniety...........
szczesliwy,
jeszcze bardziej szczesliwy
Niesamowicie szczesliwy...........

Jak dobrze wstac.......

... skoro swit,
    jutrzenki blask
    duszkiem pic............

Szczegolnie w taki dzien jak dzisiaj.
Dzisiaj jest bowiem dzien Siedmiu Braci Spiacych, Sjusovaredagen po szwedzku, a tak po "ludzku" dzien spiochow.
A dlaczego bylo mi tak spieszno? ....... bo wg dawnych wierzen i podan, kto w tym dniu zaspi ........... bedzie zmeczony i senny przez caly rok!!!
A ja na taki "luxus" nie moge sobie pozwolic;)))

Wiec rzeska, wesola i zwarta co chwile spogladam przez okno. Oby nie padalo..... bo nastepne podanie glosi, ze jesli w tym dniu bedzie padal deszcz, to bedzie padal przez calutkie siedem tygodni.
A to bedzie tragedia bo wlasnie w tym czasie mam 5 tygodni urlopu.

Wiec spiewam w nadzieji, ze pomoze.......

... sloneczko nasze rozchmurz buzie,
    bo nie do twarzy ci w tej chmurze.....

wtorek, 26 lipca 2011

W poszukiwaniu spokoju ducha.......................

..... uciec
..... uciec, od radia, telewizora, gazet ............
..... uciec od wiadomosci typu:
     - chemikalia, ktorych uzyl szaleniec zostaly zakupione w Polsce,
     - firma spedycyjna potwierdza, ze przeslyka z chemikaliami  zostala odebrana przez szalenca w
       Karlstadzie, czyli moim pieknym miescie

..... uciec od zdjec szalenca z cynicznym usmiechem na twarzy.
..... uciec ..............choc na chwile.

I chyba nie ma lepszego miejsca na ucieczki jak lono natury..........




Wspomnienia z szuflady.......

Kazdy z nas ma "swoja  szuflade" do ktorej wklada rzeczy bliskie sercu i duszy.
Ja takich szuflad mam kilka....... i co najdziwniejsze dosc czesto do nich zagladam.
Ogladam, przegladam, odkurzam ................ i wspominam.
Bo ja to taka niepoprawna sentymantala dusza, ktorej trudno sie rozstac z nagromadzonymi "pamiatkami".
Kilka dni temu w jednej z moich szuflad odnalazlam takie oto pamiatki.............

Ukryte na samym dnie szuflady w idealnym wprost stanie przelezaly tam cale okraglutkie 15 lat.
............ a jednak wydaje mi sie, ze ten cudowny koncert odbyl sie przed miesiacem, no powiedzmy ....rokiem.


piątek, 22 lipca 2011

Oslo...... jak to mozliwe....

Dokladnie tydzien temu odwiedziam to miasto, podziwialam jego rozbudowe, atmosfere. Planowalam tam powrocic ... i to w najblizszej przyszlosci.


... po co, na co, dlaczego, z jakiej racji, w jakim celu, w imie czego.........................
Pytania, ktore kolaca sie w mojej glowie, i na ktore za nic nie moge znalezc odpowiedzi.

W uszach moich brzmi glosno...... coraz glosniej, coraz wyrazniej znany utwor ....




Archimedes VIII ...... czyli zlote mysli z wanny

Chyba sie starzeje, bo te zlote mysli z wanny pojawiaja sie coraz rzadziej na moim blogu.
Ale spoko!!! ..... to wcale nie znaczy, ze przestaje myslec. O nie ....tylko coraz czesciej "odpuszczam sobie" i poswiecam "moim zlotym myslom" coraz mniej energii.

Sa jednak takie chwile, ze nazbiera sie tyle "zlotych mysli" ze musze otworzyc wentyl .......... i upuscic odrobinke pary.

Od jakiegos czasu "mysle" o malych ludziach (nie ma nic wspolnego z gabarytami) i dreczy mnie pytanie dlaczego.............

....ci mali ludzie, kiedy nie moga osiagnac slawy, wladzy i splendoru wielkimi czynami, staraja sie to wszystko osiagnac poprzez:  "male", lisie, perfidne, dokuczliwe, niesprawiedliwe czyny i decyzje?


..... i na dodatek dziwia sie straszliwie, ze pozostaja wielkimi .................. tylko w swoich wlasnych oczach i odczuciach!

Babski tydzien......

... i to oficjalnie w calej Szwecji!!!
Otoz od 1870 roku tydzien miedzy 19 a 24 lipca nazywa sie wlasnie Fruntimmersveckan - czyli Babski tydzien. 
Przez 6 dni po rzad obchodza swoje imieniny kobiety : Sara, Margareta, Johanna, Magdalena, Emma, Kristina.
No wlasnie 6  - a tydzien ma przeciez 7 dni, wiec zeby bylo smieszniej ustalono, ze Babski tydzien rozpoczyna sie 18 lipca, kiedy imieniny obchodzi Fredrik. 
Co niektorzy protestuja, ( napewno wiekszosc o imnieniu Fredrik) ze to nie przystoi, aby chlopa wlaczyc do babskiego tygodnia i zaproponowali aby tydzien konczyl sie 25 lipca. I tu ....znow problem, bo imeniny w tym wlasnie dniu obchodzi Jakob - czyli tez chlop!

Tydzien ten zapisuje sie niezbyt chlubnie w historii, bowiem jako deszczowy tydzien. I kiedy patrze przez okno to nie mam zadnych watpliwosci, ze to prawda. Bo za oknen juz od rana.....deszcz jesienny deszcz.... itd. itd
Na przestrzeni lat tylko 4 razy nie sprawdzila sie ta "tradycja" - w 1901, 1947, 1955 i 1959 roku.
I zeby wynagrodzic sobie te " deszczowe krzywdy" ........ wymyslono tradycje babskich tortow.
Gazety przesigaja sie w publikowaniu przepisow .... dla kazdej solenizantki.

Dzisiaj imnieny obchodzi Magdalena  - wiec zycze wszystkiego co najlepsze wszystkim Magdom, Magdusiom, Magdalenkom, Dusiom itd......
A na oslode deszczowego dnia taki oto torcik :


Mial byc jagodowy, ale poniewaz pada...... wiec nikomu(czyt. mnie!!!) nie chce sie isc do lasu.

... a dla tych, ktorzy slodyczy kalorycznych nie uznaja.....


.... kwiaty kamelii, a wlasciwie cale drzewo z naszego miejskiego ogrodu.

czwartek, 21 lipca 2011

Babki wyruszaja na podboj .....

..... naszego pieknego miasta.
Dwie prawdziwe, jedna ciocia-babcia, dwie mlodziusienkie babeczki................ ale wszystkie, jak jedna ... fajne babki!!! 
Korzystajac z pieknej pogody wyruszylysmy na zwiedzanie miasta. Ciocia-babcia jest u nas po raz pierwszy, wiec chcemy jej pokazac odrobinke naszego swiata.
Wybieramy zwiedzanie ... od strony wody.
Oczekiwanie na statek spacerowy umila nam "operowy spiew" przyszlego zonkosia....( musial znalezc bardzo fajna babke, skoro zeni sie w najblizszy weekend?........a moze to ona go znalazla??? )


Koledzy zorganizowali wieczor? kawalerski tuz u stop gmachu Opery i urzadzili mu casting do przyszlej produkcji.
Czy otrzyma role? - byc moze, ale jak narazie dziekujemy za umilanie nam czasu i ..... zyczymy wszystkiego co najlepsze na nowej drodze zycia.

Podplynal statek ..... cala masa ludziskow ma nadzieje, ze zalapie sie na rejs.
Nam sie udalo!!! ................wyplywamy.
Podziwiamy miasto, mosty, kwiaty ................. i jak inne fajne babki pracuja......


No coz jak rownouprawnienie............ to rownouprawnienie!!!

Doplynelismy do Maribergsskogen - parku miejskiego, ulubionego miejsca naszych najmlodszych uczestniczek wycieczki. Park jest pelen atrakcji: place zabaw, minigolf, minizoo, plaza miejska, Naturum....


Aby przyspieszyc zwiedzanie wyruszamy na przejazdzke "pociagem"



Pan "Pociagowy" w czasie przejazdzki opowiada bardzo ciekawie o parku i jego atrakcjach.
Na koncowej stacji dziekujemy na mila i ksztalcaca podroz i wyruszamy do Naturum.... na lekcje przyrody....



Pelne wrazen, pokrzepione fantastycznymi lodami i kawa w parkowej restauracji zegnamy sie z parkiem i wilkiem - symbolem naszej krainy


..... i jedziemy do domu na zasluzony obiad.


PS...... i jakie szczescie, ze zalaplysmy sie na pierwszy rejs ..... nastepny mial troche bardziej dramatyczny przebieg. 2 "desperados" napadlo na statek, w samo poludnie, w samym srodku miasta .....
i ukradli dzienny utarg....


..... wydarzenie z pierwszych stron dzisiejszych gazet. - dziki zachod!!! - a moze polnoc;)

wtorek, 19 lipca 2011

Rozmowy w lozku...............

Moje kochane wnusieta bardzo lubia zostawac u nas na noc. Cala ich wizyta co ciag rytualow.
Kapiel w jacuzzi, manikiury, pedikiury, zaplatanie wlosow itd, itd.
Jednak to co cieszy je najbardziej, to to ze obowiazuja inne reguly spania niz w domu.
Wnusieta ukladaja w "wielkim lozu dziadostwa" ..... i rozpoczynamy wtedy "wieczorne spiewanie".
W czasie ostatniej wizyty przyszla kolej na polskie piosenki, wiec dziadek, poniewaz takowych nie zna, wyniosl sie do sasiedniego pokoju i zaczal ogladac mecz pilkarski.
A ze mecz byl bardzo wazny bo finalowy - o zloto, emocje byly bardzo gorace. Dochodzace z sasiedniego pokoju dzwieki zaklocaly nasz piekny spiew;). Krzyknelam wiec do dziadka z prosba o sciszenie telewizora. Niestety ryczacy telewizor i co nieco przytepiony sluch dziadka ..... to nie najlepsza kombinacja, wiec i rezultat marny.
Julia postanowila wiec, ze pojdzie do dziadka i poprosi o sciszenie telewizora, za nia podazyla mlodsza siostra Bianca.
Telewizor zamilkl, a ustysfakcjonowane wnusieta wrocily do lozka.
Po chwili Bianca (3 latka) z usmiechem w glosie powiedziala :
- dziadek nas posluchal bo bardzo nas kocha....
Na to starsza o 3 lata Julka odpowiedziala......
... dziadek kocha nas bo jestesmy jego wnuczkami.
Rozbroila mnie ta dyskusja i chyba zrobilam troche dziwna mine.... bo Bianca poklepala mnie po twarzy mowiac:
... babciu, dziadek ciebie tez kocha .... chociaz wcale sie ciebie nie slucha !!!

poniedziałek, 18 lipca 2011

Ekspresja.................

.....to, to co zrobilo najwieksze wrazenie na moich wnusietach podczas wizyty w Parku Vigelanda w Oslo.
Przez caly wczorajszy wieczor staraly sie oddac wrazenia wyniesione z wyjazdu.
I wygladalo to tak.......









"Golizna" w dziwny sposob nawet ich nie poruszyla.

niedziela, 17 lipca 2011

A jakim czlowiekiem byl ten......

..... Gustav Vigeland?
Takie pytanie padlo wczoraj od Polonijnej Mamy podczas spaceru w parku.
W pierwszej chwili musze przyznac, ze nie zrozumialam tak do konca o co jej chodzilo? Po chwili i ja sama pograzylam sie w zadumie. Tak niesamowicie produktywny artysta, tyle wielkich dziel w tak krotkim okresie jego tworczosci. Kiedy z tym wszystkim nadazyl???
Jakie mial zycie prywatne, czy mial rodzine? Jakie uczucia kierowaly jego zyciem?
Szperam, w internecie .................i niestety nie ma zbyt wielu informacji, ktore zaspokoilyby maja ciekawosc.
Moze ktos z blogowiczow wie cos wiecej?


Przy okazji znalazlam informacje, ktore wywolaly u mnie zdumienie. Informacje o cenzurowaniu w internecie, przez niektore portale, zdjec przedstawiajacych dziela sztuki. Az sie wystraszylam, ze moze ktos przykleji zdjeciom publikowanym w moich postach czarne latki albo listki figowe.....

i takie oto dzielo


bedzie wygladalo tak...........


... albo tak


..... i co Wy na to ?

Spotkanie na szczycie.....

......napewno nie najwyzszej gory, ale w jednym z najpiekniejszych miejsc w Skandynawii: w Parku Vigelanda w Oslo. Szczyt osiagnela pogoda, slonecznie,  cieplutenko..... jeden cudowny dzien miedzy dwoma frontami deszczowymi.
Jednak najwyszy szczyt osiagnely emocje!!!
Doszlo wreszcie do spotkania zaprzyjaznionych od 2 lat blogowiczek.
Nie bede sie rozpisywac i poprostu przeniose Was na blog Polonijnej mamy, ktora nasze spotkanie opisala piorem fachowca.
Ja, ktora zazwyczaj stoje po drugiej stronie objektywu, postaram sie "zilustrowac" nasze spotkanie.


Ludzie, ludzie wszedzie! Ludzie z granitu, ludzie z brazu, ludzie z zelaza ........... i ludzie z calego swiata.






..... a wsrod calej tej ludzkiej masy dwie szczesliwe rodzinki, mieszkajace po obu stronach Atlantyku.




Spacerujemy, gaworzymy, wymieniamy wrazenia i mysli ....... oraz podziwiamy piekne zakatki.....




....piekne fontanny 




..... i piekne rzezby ....



Mam nadzieje, ze nie bylo to tylko  jednorazowe spotkanie, a dobry poczatek calej serii.
Dziekuje za mile spedzony czas ........... i czekam na zas!!!

piątek, 15 lipca 2011

Wlasnie wczoraj......

..... wlasnie wtedy gdy na niebie ukazala sie tecza, wlasnie wtedy gdy wieczorne niebo zaplonelo ogniem,
opuscil ziemski padol nasz bliski znajomy.


Ten symboliczny kwiatek skladam w podziekowaniu za wszystkie mile i radosne chwile, ktore bylo nam dane spedzic razem z Toba - G.
Moze..... kiedys?
Moze .... gdzies?
Kto wie, kto wie ......
znow bedziemy sie smiac razem.
Myslimy o Tobie i o Twoich najblizszych.

A oto owoc zywota mojego..................

...... dnia wczorajszego....


...czyli jagodzianki z poziomkami. Pieklam, pieklam i zamiast przybywac ..... to ich ubywalo.
Ale tak to juz jest, jak sie jest renomowanym w okolicy piekarzem i cukiernikiem;)
Amatorow moich wypiekow znalazlo sie kilku ..............wiec z 80 szt. zostalo to co widac.

Po pracowitym dniu okolo 22.30 wyszlam na taras aby zaczerpnac swiezego powietrza i "ochlodzic umysl".
Popatrzylam w niebo...................... i nagle zobaczylam tecze.
Pomimo, ze nie padalo ..... i na dodatek tak pozno wieczorem!!!


Spojrzalam w strone sasiada ...... oj jak ladnie


.... i jeszcze innego sasiada............. a tam jeszcze ladniej....


.... albo bardziej dramatycznie.