na "podworkowej gorce" czyli tej polozonej tylko 4 kilometry od domu!
W sam raz na "dotlenie" i rozprostowanie kosci w niedzielne popoludnie.
Wnusieta przeszczesliwe, ze spadla odrobina sniegu i "gospodarze gorki" spreparowali przynajmniej jedna trase zjadowa ....
Amatorow bylo nawet kilku wiec i kolejce do wyciagu trzeba bylo poczekac ...
Julka pokazywala swoje gotowosci w zjezdzie "tylem"...
A o nas znowu zima zapomniała, od 1 stycznia jest brzydko, deszczowo i do tego od paru dni wieje strasznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Superowe zdjecia!!!!!!
OdpowiedzUsuń