czwartek, 28 października 2010

Usprawiedliwienie.......

...cos co pamietam z mlodosci i co bylo bardzo wazne, kiedy wpadalam (zwykle)spozniona na pierwsza lekcje.
Wazne bylo, aby przyczyna spoznienia byla wiarygodna i nie tuzinkowa!!!
Napewno, nietuzinkowe bylo dzisiejsze usprawiedliwienie mojego spoznienia do pracy .....
przepraszam, za spoznienie............ ale...przylecieli do mnie goscie i musialam sie nimi nacieszyc.
Takie usprawiedliwieniu musi byc przyjete - nieprawdaz?
Tym bardziej, ze goscie ....... przylecieli, najedli sie ...............i polecieli dalej.

Sa to bardzo oczekiwani goscie, ale pojawiaja sie niespodziewanie i na bardzo krotko. Ostania ich wizyta miala miejsce 5 listopada ub.roku.
Spalaszowanie wszystkiego co bylo do zjedzenia w moim ogrodzie: sliwek, gruszek, jarzebiny - zajelo zaledwie kilkanascie minut ...............i w dalsza droge.... na nastepne osiedle.
Takie procedury odbywaja sie kazdej jesieni, i kazdej jesieni stoje tak samo zafacynowana: ich iloscia, tempem w jakim palaszuja wszystko co sie da i naglym odlotem. Stoje i cykam zdjecia ... co roku takie same.....


....no prawie takie same!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz