Zastanawiam sie czasami, jak moglam funkcjonowac jak czlowiek pracujac "calymi dniami". Jak w kolowrotku : praca - spanie -praca - spanie i td. itd.
Nie potrafilabym teraz wrocic do takiego rytmu.
Dzisiaj zaczynam moj 24 godzinny dyzur o godz. 15.00
I jak wiele zdazylam "zrobic" do tej pory - mam nawet czas aby napisac kilka slow na blogu.
Rano.... wyspana, po sniadanku pojechalam, a wlasciwie zostalam zawieziona, do miasta. Mialam moja co tygodniowa wizyte u masazystki. Zastanawiam sie za kazdym razem, skad ta drobniutka, milutka i sympatyczna dziewczyna ma tyle sily w swoich malych raczkach??? Bo naprawde czuje dosc porzadnie jej "dotyk" na moim grzesznym ciele. Bardzo czesto zaciskam zeby .... aby nie krzyknac, albo co gorsze nie zareagowac czynnie moimi konczynami.
Wiem jednak, ze po tych 45 min tortur nastapi ta chwila, ktora uwielbiam.....
Stan niebianski - stan blogosci, mam wrazenie ze "lawituje".
Aby nie za szybko wrocic na ziemie wybralismy sie na wystawe bardzo znanego w Szwecji polskiego akwarelisty - Stanislawa Zoladzia.
Niestety nie ma zbyt wiele informacji o nim w naszym ojczystym jezyku, ale goraco polecam jego strone internetowa jak rowniez strone galerii, na ktorej sa zamieszczone zdjecia z wystawy.
Kliknij na zaznaczone kolorem zielonym hasla - a przeniesiesz w zaczarowany swiat !!!
Potem troche przyziemnych spraw - jak zakupy w Ikei i powrot domu.
Mam nadzieje, ze nie bedzie zbyt duzych "sensacji" w pracy .......... i reszta dnia uplynie w milej atmosferze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz