..... co sie dobrze konczy!!!
Dwa tygodnie urlopu wlasnie dobiegly konca. Szkoda..... i jeszcze raz szkoda.
Wczoraj po poludniu przeszyl nas dreszczowiec .............. slubny zgubil calusienki peczek kluczy!!! - od samochodu, domu, domku w Lapponii, do urzadzen alarmowych itd.
I zamiast pakowac dobytek rozpoczelismy intensywne poszukiwania. Julia dzielnie sporzadzila plan dzialania i stwierdzila, ze ona wie dokladnie gdzie klucze ewentualnie wypadly z kieszeni dziadka podczas ostatniej przejazdzki skuterem.
Kilka kilometrow przemaszerowanych po sniegu, lodzie i wodzie ........... bez rezultatu, a wlasciwie z negatywnym rezultatem.
Scenariusz nie najszczesliwszy jak na zakonczenie milego urlopu.
I dzisiejszego ranka podczas pakowanka, zupelnie przez przypadek w kieszeni babcinej kurtki, (ktora wisiala na wieszaku przez caly nasz pobyt) odnaleziono zgube.
Zupelnie jak w cyrku ................. najprawdziwsza magia. Tylko nasuwa sie pytanie ...........kto zabawil sie w czarodzieja?
Z lekkim sercem..... i portfelem za chwileczke wyruszamy w droge do naszego drugiego domu.
Szczesliwej drogi...... juz czas
Ciesze sie, ze odpoczeliscie, ze jestescie wspanialymi dziadkami, ze wracacie do domu...
OdpowiedzUsuńUsciski. Polonijna mama