środa, 8 września 2010

Lillördag... albo piglördag.....

czyli po polsku .... dzis panna Andzia ma wychodne!!!
Wiec jest ubaw - a jak jest ubaw -  to i dobre jedzonko.


Juz widze jak wielu z Was "kreci nosem" i mysli - dobre jedzonko??? Ziemniaki w mundurach i sledzie z puszki!!! A ja Wam moi Drodzy mowie - nie krecie nosami !!! - bo gdybyscie teraz byli u mnie w domu - to dopiero - moglibyscie krecic!!! Cudowny (cha, cha.... cha) zapach kiszonych sledzi rozlega sie w calym moim domu. Ja - w przeciwienstwie do Joanny od Swiat wedlug mniewcinam sledziki kulturalnie w domu - bo tak je lubie, ze nie chce sie nimi dzilic z tysiacami much z calej okolicy, ktore gdy tylko otwieram puszeczke zlatuja sie do mnie!!!
To juz drugi raz w tym sezonie delektuje sie tym szwedzkim delikatesem ..... i mam nadzieje ... ze bedzie jeszcze kilka okazji.

A teraz troche wyjasnien na temat  - lillördag (mala sobota) i piglördag (sobota sluzacych).
"W dawnych czasach" sluzaca/gosposia  czyli po szwedzku piga, miala zapisane w kontrakcie, ze nie bedzie miala wychodnego w sobote - bo wtedy to Panstwo "mieli wychodne". Wychodne planowane bylo w srodku tygodnia - a wiec najczesciej w srode.
Nazwa lillördag  uzywana jest do dzis - gdy w srodku tygodnia robi sie cos extra  - np wychodzi do restauracji, idzie na tance itp.

2 komentarze:

  1. w tym roku "nie ma" lata , bo nie jedliśmy sledzi, szkoda, ze u nas nie mozna kupic, pewnie przez zadecie i u wiekszosci kompleks pochodzenia zapach zle sie kojarzy

    OdpowiedzUsuń
  2. Potwierdzam ,jest to naprawde dobre.Nasza kiszona kapusta ze sklepowej beczki kiedyś,gorzej pachniała.

    OdpowiedzUsuń