...... spokojnie!!! bez obaw ..... jak narazie nie mam zadnych problemow z zazywaniem podnoszacych humor plynow.
Jestem poprostu smakoszem: lubie probowac i delektowac sie smakiem, kolorem i bukietem zapachow.
Kiedy w sierpniu pisalam o wodzie brzozowej, nie mialam na mysli tej "rewelacyjnej nalewki z brzozy i tataraku" z lat mojej mlodosci, ktora miala przywrocic - co nieco lysiejacym - bujna czupryne.....i dajacej "zadowolenie" co niektorym.
Zachecona produkcja soku brzozowego, ba! nawet brzozowego szampana, poprzez lokalnych producentow w Lapponii, postanowilam wykorzystac ten bogaty w "samo zdrowie" surowiec i wyprodukowac brzozowa naleweczke.
Niestety z produkcja bede musiala poczekac ........... do wiosny !!!
Brzozy jesienne choc bardzo piekne nie nadaja sie do tego celu.
.... a wiosna !!! jak tylko pojawia sie nowe, swiezutkie listeczki zrobie tak :
aparat w jednej rece - bo bez niego nie wychodze na zewnatrz, a w drugiej - litrowy szklany sloiczek, do ktorego nazbieram listkow brzozy ( 1/3 sloika). Potem zaleje to wodka (bez nazwy, zeby nie robic reklamy)... czysciocha. Odstawie na jakis miesiac ..................i nich sie "gryzie". A jak sie juz przegryzie doslodze cukrem ..... albo jeszcze lepiej miodem.
Muuuuuuuuuums, delicje!!! Im dluzej stoi .......... tym lepiej!!!(Stara znana prawda)
W oczekiwaniu, popijac bede likierek z moroszki, ten z ubieglego roku ................ bo juz gotowy.
No to zdrówko!!
OdpowiedzUsuńDziekuje .... i Twoje tez!!! Narazie wirtualnie.
OdpowiedzUsuńUsciski
a wodeczki to do pelna, czy tylko przykryc listki? na pewno pychota, my raczymy sie czeremchowka
OdpowiedzUsuńNaturalnie ze do pelna!!!
OdpowiedzUsuńTo sie pije kieliszkami..... a nie naparstkami.
To poprosze o przepis na czeremchowke - bo tu czeremchy od groma .... ale znow trzeba czekac do wiosny?
Usciski
Kuszaco tez wyglada 'gotowa' butelka.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia. Polonijna mama
Do Polonijnej mamy: to prawda, ze kusi!!! Bo jest pachnacy,pyszny i poprawiajacy nastroj.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
wisienki, jeszcze u Was powinny byc,rozgniatam, zasypuje cukrem, po dobie usuwam pestki, zmudna robota przy duzej ilosci, miazge zalewam spirytusem, moze byc mocna wodka,jak sie ustoi,zlewam do butelek czysta naleweczke, reszte zalewam wodka w ilosci by tylko przykryc owoce,mozna pic jako likier lub doprawiac czysta wodeczke wg uznznia. Winko tez jest pyszne.u nas niestety w tym roku bylo za mokro i wsienki diabli wzieli buziaki
OdpowiedzUsuńDo Iry: serdeczne dzieki. W tym roku milam skrzydlata konkurencje.... i wisienek juz nie ma. W przyszlym roku "zatrudnie" sie jako "strach na wroble" i postaram sie zebrac wystarczajaca ilosc na ten eliksir.
OdpowiedzUsuńUsciski
Bardzo apetyczny ten likierek, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDo Talibry: i taki "zdrowiodajny", a jaki smaczniutki.
OdpowiedzUsuńUsciski