Klarowne, czyste powietrze. Sloneczko i cudowne barwy - poprostu bajka.
Nawet nie pomyslalam, ze moge byc zmeczona po dosc intensywnym dniu pracy ..... o nie - nie mialam na to czasu. Obiad przygotowany przez "meskie sily" - czyli z pizzerii - zjedzony w rekordowym tempie - i... do roboty !!!
Jak "buldozer" wyrywalam letnie kwiaty, ktore niestety nie byly juz pierwszej swiezosci...i wsadzalam nowe - ktore beda cieszyc nasze oczy i witac odwiedzajacych nas gosci az do adwentu. Bo wtedy nastapi nastepna "zmiana dekoracji".
... mam nadzieje, ze wyglada zachecajaco???
I kiedy juz wszystko bylo gotowe..... wybralismy sie na maly objazd po okolicy.
Nie tylko my zostalismy zwabieni piekna pogoda.....
najpierw spotkalismy sarnia rodzinke, ktora smacznie wcinala kolacje
a kilka kilometrow dalej .....radocha niesamowita!!! Tylko kilka metrow od drogi .....
piekna losica.... a kilka metrow dalej .... jej cielak
.... nie przejely sie zbytnio nasza obecnoscia - poogladaly nas dosc dokladnie .... i kontynuowaly swoja owsiankowa kolacje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz