poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Basta...............

....koniec obzarstwa!!! Oznajmilam dzisiaj moim najblizszym. Z wielkim mozolem utracone w czasie postu;) gramy w 3 dni zmienily sie w kilogramy ....i to na plus!
Podobno od przybytku glowa nie boli..... ale mnie zabolala. I to nie tylko glowa.
Poczulam sie najedzona, objedzona, zajedzona (jak to mowil moj syn), utyta, roztyta i taka........... wielgasna.
Nie rozumiem wlasciwie dlaczego? ..... ograniczylismy ilosc spozywanych posilow z 4 dziennie : sniadanie, lunch, obiad i kolacja, na jedynie dwa!!!-swiateczne: przedpoludniowy i popoludniowy, ale i to nie pomoglo.
Uznalam, ze nalezy zrobic cos drastycznego, wiec placki do szafy.....


..... jedzonko pochowane, stol wyczyszczony ....


.... a my na wedrowke na swiezym powietrzu.
Przemierzylismy kilka kilometrow wzdluz i  w poprzek!  naszego pieknego jeziora Wenerskiego ....


podziwiajac widoki, ptaki, roslinki i ryby.
Za sprawa tych ostatnich przezylam tradycyjny zwyczaj Wielkanocnego Poniedzialku ..... czyli Smingus-Dyngus.
W szuwarach zobaczylam leniuchujacego sie wwwwwielkiego szczupaka i zaczalam cykac mu zdjecia, a ze babie zawsze malo, wiec podchodzilam coraz blizej i blizej. Chcialam go zaskoczyc i zrobic prawie makro.... ale to szczupak mnie zaskoczyl - wyskoczyl z wody na pol metra....... dal nura i poplynal. Ja musialm wycierac aparat i szuszyc sie na sloneczku.....


.... a ze sloneczko swiecilo bardzo cieplutko nie trwalo to zbyt dlugo. A czas wykorzystalismy na kawe z malenkim kawalkiem ciasta!!! .... i w dalsza droge.
Uwielbiam spacery wzluz brzegow wod.... i poszukiwanie skarbow ....
czasami cos znajde, czasami nie, ale zawsze mam karte wypelniona zdjeciami, ktore wkladam do albumu pod tytulem : na brzegu morza, przy brzegu morza, na brzegu morza przy brzegu........





Do domu wrocilismy............. na kolacje, nie odczuwajac nawet glodu, ale dotlenieni, wypoczeci i kilka gramow lzejsi.

1 komentarz: