poniedziałek, 1 marca 2010

Swiat sie wali................

Ucichly okrzyki zachwytu i emocji, sportowcy wrocili do domu ...... i nagle zrobilo sie smutno i ponuro. Szczegolnie kiedy patrzymy " na zewnatrz" - trzesienie ziemi w Chile, szalejaca wichura Synthia, walace sie dachy w naszym najblizszym sasiedztwie. Nieszczescia, tragedie i rozpacz. Zastanawiam sie jednak ile z tych tragedii  nieszczesc mozna byloby uniknac lub ......... poprostu zmniejszyc.
Napewno te, ktore wydarzaja sie w naszej miescowosci, wojewodztwie czy kraju.
Mam jakies dziwne odczucie, ze te wszystkie nowe budowle : galerie, domy handlowe, hale sportowe itd nie sa zbyt dopasowane do warunkow klimatycznych. Zyjemy bowiem na szerokosciach georaficznych, gdzie od zarania mozemy liczyc na co najmniej cztery pory roku, a wiec ...... nawet zime. A skoro zima  - to i snieg !
OK - od kilku  czy kilkunastu lat zimy bywaly bardzo lagodne i sniegu jak na lekarstwo. Architekci i budowlancy - naturalnie zdolni i najczesciej mlodzi ludzie, nie maja w swoim "bagazu" zbyt wielu "prawdziwych zim" i opieraja swoje obliczenia na danych statystycznych. Szkoda, ze nie sluchaja swoich rodzicow i dziadkow, ktorzy napewno chetnie opowiadaja o zimach swojej mlodosci - takich z mrozem i metrowymi zaspami sniegu.
Nie mam nic przeciwko nowoczesnym budowlom, tych z metalu i szkla, wrecz przeciwnie .... mam jednak obawy co do ich wytrzymalosci ? Obawy .... chyba odrobinke sluszne - kiedy widze, jak te plaskie, azurowe dachy wala sie "na glowe" .... dobrze, ze nie ludzi, bo szkody materialne mozna naprawic.
Jutro, po dwoch tygodniach chorobowego, rozpoczynam znowu prace. Nawet troche mi sie ckni.
Musze jednak nadal oszczedzac troche gardlo, wiec bede "siedziala cichutko".

2 komentarze: