Zastanawiam sie ostatnio wiele nad pojeciem odleglosci i jej wymiarem. Jak nalezy ja mierzyc - kilometrami czy czasem ?????? Co wplywa na to, ze odbieramy odleglosc tak roznie ?
Kiedy bylam mala i na wakacje wyjezdzalo sie z Czestochowy do Waznych Mlynow albo Zarek - wydawalo mi sie to .... tak straszliwie daleko ........, zajmowalo to prawie caly dzien.
Pozniej wyjazdy nad morze lub w gory ..... rowniez zajmowaly caly dzien albo cala noc.
Dzisiaj wyjezdzamy do Tajlandii, Ameryki poludniowej czy polnocnej, Afryki - i zajmuje to dokladnie tyle samo czasu!!!!
Planuje wlasnie "nasza droge" na polnoc. Dla ciekawostki : najkrotsza droga z Karlstadu (gdzie mieszkamy) do mojego raju - jest taka sama dluga jak do Warszawy czy Amsterdamu !!!!!
A gdybym miala to uszeregowac : wygladaloby to tak : najkrocej do raju, potem do Warszawy i na koncu Amsterdam - bo waza tu czynniki emocjonalne.
Napewno przewinelo sie pytanie - dlaczego planujesz? - przeciez powinnas ja znac na pamiec i dojechac tam "na slepo" - i to prawda, ale obecnie w Sztockholmie przebywa moja siostra i milosc rodzinna pcha mnie do spotkania - nie widzialam jej juz od grudnia!!!!!!!
Obie nie mamy zbyt duzo czasu - ale milo bedzie sie spotkac, uscisnac i pogadac.
Po Sztockholmie - wykorzystac okazje chce zobaczyc wszystkie te ciekawostki turystyczno - kulturowe, ktorych nie udalo mi sie jeszcze zobaczyc - a sa tego godne.
To co wyda mi sie bardzo ciekawe - opisze naturalnie na blogu!
A teraz zabieram sie do pakowania - to historia - rowniez warta opisu ............ ale innym razem.
Szerokiej drogi i ladnej pogody!
OdpowiedzUsuń