Dwa dni pelne wrazen zajela nam "podroz do raju". Byla to swiadoma decyzja, aby zachaczyc o Sztockholm - wiec zaplanowalismy cala ta podroz dosc dokladnie i wmowilismy sobie, ze jest to czesc naszego urlopu, a nie tylko podroz!!!!
Spotkanie z siostra i jej synem Maxem bylo krotkie i dosc intensywne - lecz jakze.....mile. Gadalismy szybko i na przemien, aby zdazyc z jak najwieksza iloscia informacji. Jednak najmilsza okazala sie wiadomosc, ze Maxowi po intensywnych i trudnych staraniach, udalo sie wreszcie zdobyc stala prace.
Serdeczne gratulacje Max!!!!
Po wieczor ruszylismy w dalsza droge. Jechalismy E4, ktora prowadzi wschodnim wybrzezem Szwecji.
Z emocji i wczesniejszego zmeczenia przysnelam troche w samochodzie i nagle budzac sie zobaczylam wielki napis WITAMY w CHINACH........???
Kilka kilometrow za szyldem ............. nastepny szok ........ to chyba prawda - jestesmy w Chinach!!!
Jako urodzona "estetka" zawsze podziwialam szwedzkich architekow i urbanistow, za "czystosc" stylu, ze osiedla, budowle sa tak dobrze wkomponowane w otoczenie, przyrode itd.
Aj, aj... nie podobalo mi sie to,
co zobaczylam. Interesuja mnie i kultury i sztuki obce - ale w ich naturalnym srodowisku.
Szok minal szybko, ukojenia dokonala sama przyroda, szczegolnie gdy zatrzymalismy sie na nocleg.
Ciepla, piekna letnia noc - zapraszala do kapieli ..........
.......ciag dalszy nastapi .........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz