Nie jestem zbyt poddatna na "naciski z zewnatrz " przy wyborze literatury. Tak ostatnio modne,w Szwecji i nie tylko, kryminaly niezbyt do mnie przemawiaja. Zakupilam ich troche i nawet kilka przeczytalam aby nie uchodzic za osobe
" nie oczytana".
Do mnie przemawiaja ksiazki z glebia!!! i jak mowi moj maz trzeba byc co najmniej psychologiem, aby je zrozumiec...... ale to nie do konca prawda!!!
Moj maz czyta, a wlasciwie pozera, ksiazki typowo "meskie" - musi byc action, agenci, lodzie podwodne itd .......
W ubieglym tygodniu poddalam jednak presji rynku i zakupilam ksiazke Muriel Barbery - Elegancja jeza. Zaintrygowala mnie recenzja z ang. The Guardian : Nie ma sensu abys sie zapieral - w koncu i tak przeczytasz te ksiazke jednym tchem ........
Po powrocie do domu pokazalam ksiazke mezowi i opowiedzialam o wizycie w ksiegarni - nie wywolalo to wiekszej reakcji - wiec uzylam slow - przeciez te miljony ludzi na swiecie, ktorzy kupuja te ksiazke nie moga sie mylic - musimy to sprawdzic.
Poniewaz nie bylam gotowa z czytaniem Pieciu cwiartek pomaranczy - Joanne Harris, ktora nota bene goraco polecam, polozylam nowy nabytek na bardzo widocznym miejscu.I tam pozostala ona przez jeden dzien. W sobote maz moj otrzymal bojowe zadanie - skoszenia trawy w ogrodzie. Niezbyt chetnie, ale zabral sie do dziela........ Nagle zapanowala cisza - pomyslam, napewno rozmawia z sasiadami. Jednak gdy "cisza" wydala mi sie za dluga zaczelam go szukac...
i taki to widok zastalam ......... moj maz lezy na kanapie, czyta - Elegancje jeza - i zasmiewa sie w glos !!!!!! Koszenie trawy, ktore normalnie zajmuje okolo 3 godzin - tym razem trwalo caly weekend, ale MOJA KSIAZKE przeczytal prawie jednym tchem !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz