..... pierwszym etapie.
Za tydzien nastepny i potem ... nastepny.
Byc moze ze wzgledu na to, ze tegoroczne swieta wypadly w "normalny weekend" przebiegly spokojniej niz zwykle...... i bardzo rodzinnie.
Wigilje spedzilismy wraz z ukochanymi "dzieciami" i wnusietami.
Naturalnie jak zwykle odwiedzil nas Mikolaj.... i to ten "stary znajomy".
W tym roku przytaszczyl troche wiecej prezentow niz to mial w zwyczaju .... byc moze na przekor, ze to niby jakis kryzys ekonomiczy:))
Najwazniejsze, ze wszystkim dopasowal i przyniosl to czego najbardziej pragneli.
Wnusieta na mogly opanowac radosci i emocji .....coraz wiekszej z kazdym nowo otwieranym prezentem
Kolacje wigilijna zakonczylismy jak przystalo ..... kutia
i az trudno wprost uwierzyc, ze zmiescila sie w naszych "wielkich brzuchach".... bo nasza fantastyczna synowa ma chyba troche trudnosci z dyskalkulia .... przestawila cyferki.... i przygotowala 21 dan zamiast tych tradycyjnych 12!!!
Pierwszy dzien ...... znow w rodzinnym gronie tym razem u nas.......
I gdy goscie szczesliwie odjechali do domu, pojawil sie nowy , zupelnie nieproszony gosc Dagmara.
Szalala za oknami cala noc i pozbawila nas elektycznosci na 20 godzin!!!
Juz troszke oslabla ..... wiec mam nadzieje, ze nie wyrzadzi wiecej szkod.
Matematyka nigdy nie byla moja mocno strona, Ale nie poczuwam sie do 21 wigilijnych potraw- w koncu przywiezliscie COS w tych kartonach.:)
OdpowiedzUsuń