niedziela, 9 stycznia 2011

Krociutka wizyta.....

na stoku .... w Val di Fiemme  - ale jakze radosna!!!
Ulozylam sie przed telewizorem na stosie poduszek i sledzialm kazdy ruch Justyny.

Sama siebie przylapalam, ze jakosc dziwnie sapalam - ale czy to dziwne?
Taka mordercza wspinaczka pod gore wymaga niesamowitej energii i wysilku!!!
Serce kolatalo, rece sie pocily ..... mysle, ze "schudlam" co najmniej jeden kilogram .......

Serdeczne dzieki Justyna !!!




..... i serdeczne gratulacje za dziesiejsze zwyciestwo i za Tour de Ski............

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz