Tak w skrocie moge okreslic wczorajszy wieczor.
Odwiedzili nas nasi przyjaciele z Värmlandii wiec byla okazja do swietowania.
A ze ja lubie swietowac i podejmowac gosci, wiec staralam sie poczestowac tym co.... szef kuchni potrafi najlepiej.
Miedzynarodowo brzmiece nazwy potraw, ale surowce z najwyzszej lapponskiej polki.
Na przystawke z wielkim apetytem wcinalismy Carpacccio z renifera
Danie glowne to Tournedos z golca z serem Västerbotten (szwedzki odpowiednik parmezanu), sos z bialego wina i krem ze szczawiu lapponskiego
A slodkosci to Lody Muscovado z sosem moroszkowym
Natrulanie wszystko zapijane, popijane odpowiednimi trunkami, ale nie bede robila reklamy temu co nie moje..... wiec powiem tylko, ze likierek moruszkowy - moj wlasny- pasowal wysmienicie do deseru.
I choc to nieprzywoicie chwalic sie .... robie to .... i to z wielka duma.
Bo smakowalo moim gosciom ..... i mnie tez!!!
To bylo niebo w gebie ......
a raj na ziemi ???
Rajskiego odczucia dostarczalo niebo ...... za naszymi oknami
To jest znecanie sie nad Twoimi czytelnikami!!!
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Peterem:))) Pysznie to wszystko wyglada. I cos mi sie wydaje, ze mamy wspolna fascynacje zachodami slonca:))) Tylko ja spedzajac wiekszosc zycia w wielkim miescie mam mniej okazji do fotografowania takich widokow;)
OdpowiedzUsuńMums!!!!Slinianki pracuja na najwyzszych obrotach!
OdpowiedzUsuńI jak zawsze pieknie podane!
OdpowiedzUsuń