poniedziałek, 13 sierpnia 2012

I jak co roku .......


..... bo tradycje nalezy pielegnowac, w sobote w gronie milych znajomych obchodzilismy swieto kiszonego sledzia.
Tak naprawde to premiera tegorocznych sledzich dopiero w przyszla sobote, ale ze my niecierpliwi, a  szefowi naszego sklepu cos sie w kalendarzu pomylilo i wystawil ten slawetny delikates o tydzien za wczesnie, wiec ....
"uslinieni do pasa" zasiedlismy do stolu.
To sledziowe przyjecie ma to do siebie, ze zaprasza sie tylko koneserow tego przysmaku .... a ci ktorzy tego dnia nie kochaja, musza poczekac na inna okazje i na inne przyjecie, bo niestety przy stole nie wysiedza.
Zapaszek ich odstraszy.
A szkoda, bo biesiadnicy byli bardzo wesoli i ..... rozspiewani, szczegolnie jesli chodzi o przyspiewki toastowe.
Deserek musial  byc "odswiezajacy" ..... i czy jest cos bardziej stosownego niz  wlasnomaszynowo sporzadzony moroszkowy sorbet .....
Wczoraj wieczorkiem, kiedy chcialam zrobic kanapki do kolacji i otworzylam pudeleczko z maslem ..... dolecial do mnie niezbyt cudowny tym razem ....... zapach sledzikow.
Maselko wchlonelo krazacy po domu zapaszek i nie nadawalo sie do dalszej konsumpcji.
"Za piec dwunasta" czyli tuz przed zamknieciem sklepow wybralismy sie do miasteczka.
A jakie szczescie, bo widoki  na nasze jeziora byly wprost magiczne ....




3 komentarze:

  1. No tak, swieto kiszonego sledzia, to chyba to swieto, ktorego raczej nie dalabym rady swietowac:) Podziwiam, ze mozna sie przyzwyczaic do tego, no ale ponoc do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic:))
    Widoki bajeczne!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne widoki. Spokojne jezioro i "zachodzące" Słońce na horyzoncie. Zazdroszczę Ci przeżycia tego wszystkiego na żywo. Ja mogę to oglądać tylko dzięki Tobie. Pozdrowionka i czekam na dalsze obiecane zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie taki straszny diabeł jak go malują, smrodek owszem jest ale smak rewelacyjny ira

    OdpowiedzUsuń