..........urlop minal i znow w domu .... jechalam z mieszanymi uczuciami - tesknota za kochanymi wnusietami byla jednak tak silna, ze dominowala nad uczuciami zalu z powodu opuszczenia raju.
Radosc z jaka powitaly nas byla tak serdeczna - ze i raj zszedl na drugi plan.
Podroz do domu odbylismy w dwoch etapach - niestety wszystkie konieczne punkty programu w procedurze zamykania sezonu sprawily, nie bylismy gotowi do wyjazdu przed godzina 15.00!! - a do przejechania przeciez az 1000 km. (Droga do raju to tylko 1000 km)
Upajalismy sie natomiast pieknymi widokami - kocham zachody slonca i podziwiam ich kolorystyke !!!
Nocowalismy w innych gorach - takich, ktore bardziej przypominaja te nasze Polskie gory !!!
Sa bardziej skomasowane, nie ma takich wielkich jezior i rzek, tylko malownicze potoki gorskie, a i komersja bardziej polska - caly ten region to osrodki sportow alpejskich, nastawione na turystow i mamon - ale tylko 4 miesiace w roku.
Jesien natomiast jest rownie piekna jak i w moim raju!.
Nie udalo nam sie tym razem zobaczyc dzikich zwierzat - jedynego niedzwiedzia "spotkalismy" w Sveg :
Värmlandia powitala nas piekna pogoda i sloneczkiem - po podobno - ulewnych deszczach (widac to bylo po drodze - wielkie rozlewiska i podtopione domki). Niestety takie warunki klimatyczne sprawiaja, ze moj ogrod wyglada jak dzungla - wiec doprowadzenie go do stanu "normalnego" bedzie kosztowalo troche sily i czasu !!!! - wiec kiedy znajde czas na grzyby ?????-ktorych jest podobno w lasach zatrzesienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz