wtorek, 8 listopada 2011

Zawsze cos.....


... powiedzial diabel, kiedy zobaczyl Åmål.


To bardzo stare powiedzonko, bo podobno ukazalo sie w Åmålskiej prasie po raz pierwszy w 1846 roku, jest bardzo znane i przez pewien czas bylo sloganem, ktory mial zachecic turystow do odwiedzania tego malenkiego ale jakze ladnego miasteczka.

Dzisiejszego popoludnia z braku innych ciekawszych zajac.... wybralismy sie wlasnie tam na obiad.
Odleglosc dosc przystepna bo tylko okolo 60 km. Z Åmål pochodzila moja tesciowa, wiec laczy nas z ta miejscowoscia wiele wspomnien i sentymentow.

Åmål stal sie bardzo znany z filmu - Lukasa Moodyssona - Fucking Åmål. 
Wladze miasta, poczatkowo niezbyt zachwycone pomyslem umieszczenia akcji filmu w ich miescie, po pewnym czasie zmienily zdanie i nawet na wjezdzie do miasta ustawiono tablice z napisem : Witajcie w fucking Åmål


Tablice niestety  zniknely .... ale miasto nadal goraco zprasza turystow.

Oto kilka fotek z dzisiejszego pobytu......









.... i nawet udalo sie nam "zalapac" na balet : "Kacze jezioro"




3 komentarze:

  1. Ładne fotki i ciekawy reportaż :)))
    Aleja jest powalająca!
    Mam nadzieję, że obiad był smaczny :)
    Pozdrawiam Halina

    OdpowiedzUsuń
  2. Do Strandskatan: serdeczne dzieki. Obiad byl zjadliwy, ale liczy sie "calosc". Alleja tez mi sie bardzo spodobala. Prowadzi do starego kosciola(dzisiaj czesc muzeum). To najstarsza czesc miasta pochodzaca z 1660-lat.
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  3. Slicznie tam... Mysle o was. Polonijna mama

    OdpowiedzUsuń