poniedziałek, 14 listopada 2011

Z pelnym brzuchem......


..... i pelna wrazen rozpoczynam nowy tydzien. Tydzien intensywnej pracy ............ i intensywnego "robienia miejsca" na nastepne "swietowania".
Za 6 tygodni!!!.... Wielkie Swieta ..... i czy chcial czy nie ..... wielkie obzarstwo. Bo Swieta bez suto zastawionego stolu.......... to nie swieta............ wg moich dziwnych norm;)

Weekendowy maraton, jak to nazwala moja synowa zakonczylismy fantastycznym obiadem .... a potem slodkosciami.
Nie moge sie optrzec i musze pokazac smakolyk, ktorym zostalismy m.innymi uraczeni.
Zupka ...... marchewkowa z pesto z orzeszkow ziemnnych


..... przypadla mi do gustu i napewno znajdzie sie w moim "kulinarnym repertuarze".

Jakie szczescie, ze "duza przedpoludniowa przerwe" miedzy przyjeciami wykorzystalismy do zaczerpniecia swiezego powietrza i proby zzrzucenia choc kilku kalorii.

Trasa wczorajszego wypadu prowadzila wdluz "naszej rzeki" czyli rzeki ktora przeplywa przez nasza miejscowosc i w poblizu naszego osiedla wpada do jeziora Wenerskiego.

Wokol tej rzeki toczymy zawsze naukowe wywody ..... czy to rzeka czy nie rzeka.
Dla mnie to nie rzeka .................... bo nie ma zrodla. Jest to niecka polodowcowa laczaca dwa jeziora .
Ale zreszta czy to wazne? ................. najwazniejsze ze jest ladnie ....... pozytecznie: bo ryby oraz fakt, ze rzeka nas......  "oswieca";)

Oto kilka fotek z wczorajszego dnia.......









Na koniec dla jasnosci: niestety nie przemaszerowalismy calego tego wypadu na nozkach .... oj nie, wiekszosc przejachalismy samochodem. Ale liczy sie kazdy kilometr, ba nawet kazdy metr!!!

1 komentarz:

  1. Polaczenie pysznosci i spaceru to idealne rozwiazanie. Chwala tobie! Buziaki.
    Polonijna mama

    OdpowiedzUsuń