czwartek, 21 sierpnia 2014

Premiera kiszonego sledzia .....


ta oficjalna jest wlasnie dzisiaj.
Ja naleze do tych co "chodza wlasnymi drogami" i moja wlasna premiere zrobilam sobie juz ... 3 dni temu, kiedy podczas zakupow zobaczylam jak pracownik sklepu przygotowywal stoisko na ten "slawetny dzien" i wystawial wszystkie potrzebne produkty do "celebracji tego swieta".
Kubki slinowe zaczely intensywnie pracowac, w nosie poczulam zapach;-))) ..... choc sledzie zamkniete byly w blaszanych konserwach.
I jak zwykle .....
jak się uprę, jak się uprę każdy wie
Nie przeonaczy, nie przeonaczy nijak mnie. 
Prezes, sołtys, sekretarz, Prasa, radio, kobita.
Jak się uprę .....

Nie bede sie rozpisywac o tym "delikatesie", bo robilam to kazdego roku w sierpniu i wrzesniu, wiec Ci co ciekawi, niech poszperaja w moim blogu! Fotki tez tam sie znajda.

A jak mnie "najdzie", a to napewno, zrobie sobie jeszcze jedna "premiere", albo dwie i wtedy cynke kilka nowych fotek.

Dzisiaj jest jeszcze jedna premiera. W okolicach rozpoczyna sie bowiem "polowania czas" na niedzwiedzie.
I teraz nie wiem co mam robic .....
siedziec w domu w obawie ze w lesie napotkam jakiegos " zestresowanego pluszaczka"
czy ....
isc do lasu w nadzieji ze napotkam jakiegos .... " sympatycznego gajowego"

Z glodu napewno nie umre, bo zapasy zrobilam dosc duze i wystarcza nie tylko na kilka dni, ale na kilka miesiecy;-))


Cosik mi sie wydaje. ze jednak nalepszym rozwiazaniem "mojego dylematu" bedzie ..... kocyk i dobra ksiazka, bo pogoda tez taka jakas nie zachecajaca do wyjscia z domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz