czwartek, 12 lipca 2012

Piekorz ...... to ma klawe zycie.....

.......
i juz na poczatek wyjasniam, ze z pelna swiadomoscia napisalam  piekorz a nie cysorz, bo tak mi pasowalo najbardziej (cukiernik sie nie rymowal!) i prosze mnie nie porownywac z Prezesem, bo wiem nawet ze to Chyly a nie Grzeskowiaka.
Wiec jeszcze raz.....

Piekorz, to ma klawe zycie,
oraz wyzywienie klawe!
Przede wszystkim juz o swicie,
daja mu do lozka kawe.......


...  zeby sie obudzil, bo bez kawy ani rusz!!!..szczegolnie "o swicie".

Obiecalam w "przyplywie milosci" moim wnusietom, ze upieke wraz z nimi ulubione ich ciasteczka.
Zrobil sie jednak problem ..... kiedy?
Babcia chcac "zasluzyc" na dlugi urlop zaplanowala sobie troche nieludzki grafik przez trzy tygodnie i pracuje kazdego dnia od rana do nocy.
A ze nigdy nie zawodze danego slowa, szczegolnie wnusietom..... dzisiaj przed praca zamienilismy kuchnie na piekarnie....... i mlyn chyba tez....



Z takim dzielnym "personalem" praca szla sprawnie i szybko .....
Zdazylysmy na czas, nawet zafudowalysmy sobie mala przerwe....


w oczekiwaniu na degustacje.....



3 komentarze: