zadalam wczoraj slubnemu po powrocie do domu.
I choc bylam calkiem swiadoma, ze odpowiedz bedzie oczywista ..... pytanie to musialam jednak zdac.
Brzmialo ono tak :
.... czy istnieje jakas granica wieku, po przekroczeniu ktorej mozemy czuc się pewni ze nasz partner zyciowy juz nas nie opusci?
Naturalnie nie mialam na mysli "przeprowadzki do krainy wiecznosci" .... ale do innej "nowo pokochanej osoby".
Odpowiedz ..... oczywiscie......... nie!!!
Zaraz po tej krotkiej i konkretnej odpowiedzi zaciekawiony slubny zapytal ..... a dlaczego zadalas to pytanie?
Opowiedzialam mu to co mnie - no wlasciwie nie mnie bezposrednio - spotkalo.
Wpadlam na chwilke w konkretnej sprawie do jednego z naszych znajomych. Wiedzial, ze mialam go odwiedzic więc nie bylo zadnego zaskoczenia, jednak szybko zauwazylam, ze nie jest zbytnio zainteresowany rozmowa ze mna. Zdziwiona, bo zachowanie znajomego odbiegalo "od normy" ostroznie zapytalam, czy wydarzylo się cos waznego i niespodziewanego. Widzialam jego wielkie zaklopotanie i stres. Po chwili zaczal mowic o nawale pracy, o pakowaniu, o przeprowadzce. Nie moglam pojac o czym mowi ..... i zapytalam dlaczego ma się pakowac i przeprowadzac tak nagle, bo nie wspominal nic o tym w ubieglym tygodniu.
Spojrzal na mnie zdziwiony i powiedzial .... ja się nigdzie nie wyprowadzam .... to moja mama się wyprowadza..... do mniejszego i tanszego mieszkania.
Czyzby stalo się cos zlego z twoim ojczymem.... zapytalam ostroznie, bo ojczym juz nie pierwszej mlodosci i za kilka miesięcy konczy 90 lat.
A stalo się , stalo..... tylko nie wiem czy to cos zlego. Wyprowadzial się od mamy .... do swojej nowej milosci, ktora poznal dwa miesiace temu na spotkaniu emerytow, powiedzial z przekasem w glosie.
Nie wiem jak opanowalam moje odczucia .... bo choc zal mi bylo znajomego i szczegolnie jego mamy, rozbawila mnie ta historia.
..... ale i "pouczyla", ze niestety nigdy nie mozemy byc pewni uczuc.... ani swoich .... ani naszych parternow, obojetnie czy się ma lat 19 czy 91!!!
Hm... to trudne pytanie...
OdpowiedzUsuńŻyciowe historie bywają smutne i zabawne jednocześnie... Uczucia jak wszystko inne wymagają pielegnacji... Jeśli nie kwitną w jednym związku, bo o nie dbamy niedostatecznie, zwiędną i w następnym...
Miłość, przyjaźń, partnerstwo... to trudne "kwiaty"...
Pozdrawiam serdecznie
pozostawiana i pozostawiająca...
Halina
Cóż sprawdzają się stare prawdy, że w starym piecu diabeł pali a młode wino szybko uderza do głowy, więc nigdy nie wiadomo na kogo popadnie /oczywiście wykluczam związki typowo niedobrane, toksyczne , gdzie jedynym lekarstwem jest rozstanie zanim całkiem zatruje/
OdpowiedzUsuńDoszly mnie sluchy, ze Bloger sie "popsul" i nie mozna wpisywac komentarzy pod moimi postami.Wiec sprawdzam.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka dla wszystkich zawiedzionych.
Ina