sobota, 8 października 2011

Na finiszu......


..... po dwutygodniowym jesiennym urlopie w ukochanym Raju.
Pozostalo pakowanko, sprzontanko i  dluuuuuuuuuuuuga podroz do domu.
Wracamy podbudowani, doksztalceni i pelni wrazen. Szczegolnie po dzisiejszym  bogatym w atrakcje dniu.
Julia zostala zarazona bakcylem reniferowym, a szczegolnie ich "lapaniem". Nie mogla wiec sobie odmowic przyjemnosci udzialu w tradycyjnych zawodach - rzucania lassem.

... i jak na nowicjusza wypadla bardzo dobrze, ale czy to dziwne gdy sie ma takiego wspanialego asystenta i trenera;)
Nagroda sprawila jeszcze wiecej zadowolenia......


Po zawodach  atrakcje zmienialy sie jak w kalejdoskopie : wedrowki po jarmarku


 jedzonko w restauracji,  muzeum, wystepy  trubadurow, zakupy


...... i na zakonczenie dnia cos wspanialego dla ucha i duszy ........


koncert zespolu Jarŋŋa z Jokkmokk.
Moge oznajmic ze maja gwarantowane miejsce na liscie moich faworytow.

Wieczorne niebo  nalezy rowniez do moich ulubionych widokow......



.... i tylko do pelni szczescia brakuje, zeby zorza zablysnela w calej swojej krasie.

2 komentarze:

  1. Mam nadzieje, ze zorza sie dzis pojawi w calej okazalosci, a na pewno zapowiadany deszcz meteorytow. Juz nie mozemy sie Was doczekac, jedzcie ostroznie!!!
    A co chcecie na poniedzialkowy obiad?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak pieknie!!! Zazdroszcze Ci takich zachodow i wschodow slonca;)
    Brawa dla Julii!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń