środa, 7 września 2011

Do Mervas.....

... dzisiaj juz nie pamietam, czy najpierw byla ksiazka


....... a potem podroz do Mervas, czy tez odwrotnie?
Z cala pewnoscia moge jednak stwierdzic, ze obie rzeczy poruszja moja dusze w bardzo dziwny sposob.
Kiedy odwiedzam Mervas powracam zawsze do ksiazki i czytam tak jakbym czytala ja po raz pierwszy.
Kiedy czytam ksiazke odczuwam niesamowita potrzebe ponownego odwiedzenia Mervas.


Niestety, ksiazka nie jest przetlumaczona na jezyk polski, ale mam nadzieje, ze p. Ewa Mrozek-Sadowska, ktora dokonala przekladu poprzedniej powiesci -  Hohaj - tej samej autorki, kiedys tego dokona.....
W dogodniejszej sytuacji sa angielskojezyczni czytelnicy mojego bloga. W ubieglym roku ukazalo sie bowiem ..... za oceanem ... tlumaczenie tej powiesci dokonane przez Victorie Häggblom.

Ja, z mojej strony postaram sie (z pomoca obiektywu) pokazac Wam ...... Mervas - "dreszczowe" ruiny  najbardziej nowoczesnego kiedys miasteczka.




Mervas w rzeczywistosci nazywa sie Laver i polozone jest w dalekiej Lapponi.
Miasteczko zbudowano wedlug projektu znanego architekta Johana Åkerlunda, w rekorowym tempie w latach 1936 - 38 na potrzeby pracownikow nowo otwartej kopalni miedzi.
Pomyslano o wszystkich dogodnosciach cywilizacyjnych. Centralne ogrzewanie, lazienki z biezaca goraca woda, ubikacje, ktore nie odbiegaja standartem od naszych dzisiejszych.
Pomyslano o centralnej pralni, maglu, ba nawet solarium!!!
Byly sklepy, szkola, poczta, kawiarnia, kino, dom kultury z biblioteka, sala dansingowa, fryzjer damsko-meski, stacja benzynowa!!! no i naturalnie stacja pogotowia ratunkowego i osrodek zdrowia.
Zapewiono mozliwosc uprawiania sportow w klubach sportowych i na boisku pilkarskim.

Wszystko to dla 242 mieszkancow i wszystko wedlug zasad popularnego w tym czasie w Szwecji trendu polityczno-spolecznego - folkhemmet czyli Dobrego (dla wszystkich!) domu.

10 lat trwaly lata swietnosci Laver. W 1946 dalsza ekspalatacja kopalni okazala sie nieoplacalna. Kopalnie zamknieto, budynki sprzedano i przeniesiono do innych Lapponskich miejscowosci.

Zostaly ulice z szyldami informujacymi o ich nazwach i o budynkach, ktore staly przy tych ulicach. Fundamenty domow, ktore dzisiaj przypominaja kamienne nagrobki i swiadcza o dawnej swietnosci tego wymarlego miasteczka.

..... i tylko przyroda i las sa ciagle zywe.....  staraja sie zagarnac wszystko to co kiedys przed laty im wydarto.

7 komentarzy:

  1. faktycznie miejsce to emanuje niesamowitą energią,zmuszającą do refleksji, jak dla mnie trochę mroczną.Lapidarnie można przytoczyć słowa nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las.Czekam na polskie tłumaczenie,choć wiem, że nie będzie to lekka w odbiorze lektura.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do Iry: trafilas w sedno.
    Usciski

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana,
    w Polsce kupilam szwedzki kryminal.
    "Smiejacy sie policjant" - dobry. Podobno nad Wisla swietnie sprzedaja sie wlasnie skandynawskie kryminaly. Twoim zdaniem tez?
    Co o nich myslisz?
    Buziaki.
    Polonijna mama

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Polonijnej Mamy: .... i nie tylko nad Wisla!
    Na swiatowej liscie najbardziej popularnuch pisarzy kryminalnych jest 3 szwedow: 1. Stieg Larsson, 6. Camilla Läckberg, 9. Henning Mankell.
    Ale poza nimi jest jeszcze cala masa bardzo popularnych np: Karin Alvtegen- moja ulubiona, Åsa Larsson, Anna Janssson, Karin Wahlberg, Lisa Marklund, Marie Jungstedt.
    Zauwaz, ze wymienilam tylko kobiety!!!
    Dlaczego kryminaly sa teraz tak popularne - nie wiem, byc moze jest na nie moda, albo pisarze tak dobrzy, ze zacmiewaja wszystko inne.
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie miejsce robi niesamowite wrazenie. A jaki jest tytul ksiazki po angielsku?

    OdpowiedzUsuń
  6. Do Stardust: Tytul bardzo prosty : To Mervas
    Usciski

    OdpowiedzUsuń