..... i to wielkich!!!
Wczoraj Slubny musial pokonac swoj najwiekszy opor i wstret, zeby towarzyszyc swojej ukochanej malzonce w realizacji jej zyciowej pasji.
I zeby "pokazac" skale poswiecenia, powiem, ze wlasnie przez ten wstret sam zrezygnowal ze swojej wielkiej pasji zyciowej ..... czyli myslistwa.
Od kilkunastu lat dreczy nasz kraj, a wlasciwie kraine plaga paskudnego robactwa ..... czyzby efekt ocieplenia globalnego???
strzyzak sarni - Lipoptena cervi
Pojawiaja sie masowo w lasach w czasie, kiedy las ma najwiecej do zaoferowania, czyli jesienia.
Laduja na czlowieku niepostrzezenie, zrzucaja skrzydla i przylepiaja sie do ciala tak mocno jak pijawiki.
Mnie jakos omijaja..... i szczescie bo wystarczy, ze ukochaly mnie komary i kleszcze, ale Slubnego albo jego zapach, wprost uwielbiaja. A on ich nienawidzi!!!
W obawie "o zycie ukochanej", bo w lasach pojawila sie tez inna plaga - "zawodowi zbieracze grzybow", czasami dosc aroganccy, slubny postanowil dotrzymac mi towarzystwa, pod warunkiem, ze od czasu do czasu bedzie szukal schronienia przed "krwiopijca" w samochodzie.
Grzybobranie moge zaliczyc do udanych ..... bo zebralam az cale wiadro moich ulubionych lejkowcow czarnych, z ktorych po ususzeniu jednak niewiele zostalo ....
Beda na wielkie okazje!!! .... a na co dzien bede sie
zajadac pieprznikami trabkowymi, ktore teraz susza sie i pachna w calym domu.....
Pieprzniki sa niedoceniane i zasluguja na lepsza reklame ..... bo sa bardzo smaczne i bez robakow!!!
czego niestety nie mozna powiedziec o najprawdziwszych prawdziwkach
ktore zbieram tylko do zdjec .... bo nie chce robic konkurancji robakom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz