Nalezalo wiec jak najszybciej cos zrobic, aby zmienic zaistniala sytuacje.
Powiedzialam do Slubnego .... basta!!! .... musisz zaspokoic moje oczekiwania .... i to teraz, odrazu.
Rad, nie rad ...... opuscil swoje ublubione miejsce przed telewizorem i wybralismy sie ..... na lono natury.
Sloneczko dosc ladnie zachodzilo
i stwarzalo romantyczna scenerie do milosnych umizgow i zalotow.
Zajechalismy na miejsce, ktore z wczesniejszych doswiedczen bylo najbardziej odpowiednie i wiele razy dostarczalo nam milych wrazen ..... a tu nic.
Ani jednej umizgujacej sie pary!!!
Jedna, jedyna para, ktora tam byla ......... to nam podobni "podgladacze" milosnych zalotow zurawi.
Zurawi niestety nie bylo.
Bylam niepocieszona, bo tegorocznej wiosny nie udalo mi sie nacieszyc oczu widokiem zurawi, moich ulubionych ptakow.
Na pocieszenie cyknelam kilka zdjec innych par
..... pary kol
i "umizujacych sie" starych baniek ....
No coz ..... nie zawsze daje sie osiagnac pelnie szczescia;)
A widokiem zurawi, mam nadzieje, bede sie zachwycac w czerwcu .... w moim raju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz