niedziela, 9 grudnia 2012
Akt drugi .......
sztuki ...... gorzelniczej
Odcedzanie fusow od "zyciodajnego nektaru" zakonczone.
Paprochy powedrowaly do kompostu i tam beda odgrywac swoja nowa role, a to co w butelachu zostalo bedzie sobie teraz stalo i nabieralo mocy urzedowej.
I kiedy tak "wojowalam" z tym moim gronowym pomyslalam sobie ..... co ty wyrabiasz? i po co?
Zeby to stalo sie "pitne" potrzeba co najmniej 2 miesiace, a tu..... za 2 tygodnie ..... koniec swiata!!!
A jak nie??? ..... ach ... to tak na wszelki wypadek, gdyby ......
a jak nie ja?...... to moze "grotomani", ktorzy ocaleja, znajda i wypija moje winiunio ..... za moje zdrowie;))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:)Koniecznie po zlaniu datuj butelki.Podmuch Putina dotarł do Krakowa w nocy było -15 na szczęście świeżego śniegu brak. Czy próbowałaś robić wino żytnio -rodzynkowe wdzięczny materiał i gwarantowane ,zaskakująco dobre efekty. Jak ostatnio robiłem to kury sąsiadów trzeźwiały trzy dni.Mało brakowało a sąsiad by je wszystkie wyrżnął,podejrzewając zarazę.Po wizycie weterynarza wszystko się wyjaśniło na szczęście "nieludzki doktor" miał nosa i stwierdził w zabitym ,jednym kurczaku obecność znajomo pachnących ziarenek.Diagnozę dopełniła wizyta w pobliskim kompostowniku.
OdpowiedzUsuńSprawę zakończyła degustacja Łąckiej Śliwowicy i wielkie cha,cha. Po tym zdarzeniu pilnujemy by klapa kompostownika była zawsze zamknięta.
Oj przyda sie, przyda, w koncu koniec swiata tez trzeba oblac;))
OdpowiedzUsuń:)Star jakby połączyć Twoje i Iny zapasy to by nas nic nie było w stanie ruszyć.Do kompletu niezbędny jest Tatko.
OdpowiedzUsuńA nice and good mixed blog!
OdpowiedzUsuńJa też mam zapasik na taką ewentualność, bo może się to okazać wodą życia:) ira
OdpowiedzUsuń