poniedziałek, 13 lipca 2015
Pewnych granic nie nalezy przekraczac .....
szczegolnie gdy ustalone zostaly przez "cudowny twor" .... szwedzko-dunski, czyli PostNord
nawet o jedyne 15 milimetrow!!!
Przekroczenie tej granicy wiaze sie z wieloma konsekwencjami .... emocjonalno-ekonomicznymi;-))
wiec ostrzegam wszystkich moich czytelnikow, aby nie popelnili takiego kardynalnego bledu, jaki mnie sie przydarzylo poczynic.
W ubiegly czwartek wyslalam list do ZUS-u w Szczecinie dotyczacy staran o emeryture, ktora wedlug obowiazujcych przepisow przysluguje mi za lata przeparacowane w PRL-u.
List nie zawieral az tak waznych zalacznikow, ktore wymagaly specjalnego "zabezpieczenia" w postaci listu poleconego, wiec wyslalam go jako list z pierwszenstwem doreczenia, zalezalo mi bowiem, aby list dotarl do odbiorcy jak najszybciej.
Ocencie moje zdziwienie, gdy w sobote!!! dzien w ktorym listy nie sa doreczane, w skrzynce pocztowej oprocz dziennej gazety lezal sobie ..... list wyslany przeze mnie do ZUS-u.
W te pedy udalam sie do agenta pocztowego, tzn do dzielnicowego sklepu spozywczego, bo takie przybytki jak Urzedy pocztowe w naszym dobrze zorganizowanym Kraju, zostaly zlikwidowane przed kilkoma laty.
Kasjer, gdy mu pokazlalam liscik pokiwal tylko glowa i powiedzial, ze nie ja pierwsza, bo takich przypadkow w ubieglym tygodniu bylo kilka.
Poniewaz w sobote PostNord nie pracuje, wiec nie moglam zlozyc reklamacji nie pozostalo nic innego jak czekac do poniedzialku.
Dzisiaj z samego srania dodzwonilam do biura reklamacji i po dluuuuuuuuuuuuuuugim wyczekiwaniu w kolejce ( mialam nr 16) uslyszalam mily glosik p.Liny, ktora wysluchala mojej reklamacji i zadala bardzo wazne pytanie gdzie na kopercie umiescilam adres odbiorcy, a gdzie nadawcy.
Reki mi opadly;-)) bo wydawalalo mi sie, ze .... po tylu latach chodzenia (co prawde pod gorke) do szkol na roznym poziomie i po tylu latach pracy w administarcji na szczebelkach wysokich, ba nawet bardzo wysokich ..... potrafie prawidlowo zaadresowac koperte.
I masz ci babo placek ..... na starosc dowiedzialam sie, ze jednak nie ..... bo przekroczylam dozwolone granice .....
i adres odbiorcy zostal odczytany przez komputerowoego "segregatora" .... jako nieczytelny, wiec odeslano liscik do nadawcy.
W tym przypadku spelnily sie reklamowe obietnice PostNord, bo zadzialala szybko, nawet mozna powiedziec expresowo!!! .... i juz w piatek list zostal wlozony do skrzynki, niestety nie mojej ... a mojego sasiada, ktory wieczorem odkryl ze list jest nie jego i wlozyl go do mojej skrzynki.
Spelnilo sie stare madre przyslowie, ze uczysz sie cale zycie a jednak umierasz glupcem ....
Umierac jak narazie nie mam zamiaru, ale glupcem sie jednak poczulam, bo taka madra, a koperty zaadresowac nie potrafi!!!
Zastanawiam sie jedak, czy ....
wiekszym glupcem nie jest osoba, ktora zaprogramowala komputerowego "sagragatora"
a jeszcze wiekszym p. Lina, ktora na moje pytanie .... i co teraz, opowiedziala bardzo inteligentnie ... musisz wziazc nowa koperte, zaadresowac i wyslac ponownie!!!
Dziekuje bardzo p.Lino ..... bo bez pani pomocy nie wiedzialbym co mam zrobic!!!
Tym razem nie poskapilam 104 koron i wyslalam jako list polecony, bo bede wiedziala, gdzie i na jakim szczebelku mierza go i kontroluja, czy abybym nie przekroczyla jakies granicy o milimetr!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
paranoja ściskam ira
OdpowiedzUsuńlo matko z corka!!!!
OdpowiedzUsuńno ale przeciez adres sie zmiescil w calosci i w granicach,
jedynie nazwa przeszla poza, wiec nie wiem po co ten krzyk, mogli poslac na adres a na miejscu (w Polsce) by juz sobie odczytali do kogo.
a moze ja glupia tez?????