wrecz wskazane!!!
.... wiec zamiast stac w kuchni i pichcic obiad w sobotnie popoludnie zaprosilam Slubnego do restauracji. W naszym wyemancypowanym Kraju do calkiem normalne, ze kobitki zapraszaja swoich mezow na wyjscie, bo mezowie szczegolnie z dlugim stazem malzenskim czesto poprostu zapominaja o swoich "obowiazkach" wobec swojej polowicy;-))
Sloneczko pokazalo sie na chwilke, ale nad gorami wisialy czarne chmury ....
wiec nie zaryzykowalismy "obiadu pod palmami" ....
Usadzono nas przy stoliku z widokiem na gory, wode i "palmy" ....
Obiadek byl "zagadkowy", wysmienity, kolorowy .... i wbrew pozorom bardzo kaloryczny ...
ja natomiast, tak jak zwykle, gdy tylko nadarza sie okazja ... wcinam "kaczke dziwaczke"
i choc porcje nie wygladaly na "duze", to jednak wypelnily wszystkie puste miejsca w brzuchu.
Droge do domu upiekszala nam tecza, ktora jak luk triumfalny wisiala nad naszymi glowami az do samego domu i wygladalo na to, ze wlasnie w "naszym ogrodeczku" opiera sie "jedna noga"
Pokazala sie natomiast nowa tecza i to podwojna ....
... ale na dalsze szukanie skarbu nawet "podwojnego" bylismy jednak za leniwi, wiec usadowilismy sie na tarasie z drinkiem w lapie i sluchalismy szumu padajacego deszczu.
Piękny obiad.
OdpowiedzUsuńU nas pod południa słychać też szum deszczy przetykany grzmotami. Dzięki opadom wreszcie przyroda pokazuje swoją soczystość.
U nas na szczescie nie grzmi! Kilka lat temu grzmialo tak okropniacie, ze spalilo nam antene telewizyjna, spalilo lacza telefoniczne. Lubie burze ... ogladac, ale nie lubie jej konsekwencji.
UsuńPozdrowka
Piekne okolice, apetyczne jedzonko... gdy sobie pedalowalam po Szwecji w 2000 roku, to pamietam z tej wyprawy tylko deszcz i cudowne tecze... jeszcze kiedys tam wroce ze swoim rowerem...
OdpowiedzUsuńMilo mi! W ubieglym roku byla tak piekna pogoda, ze do tej pory ludziska o tym mowia. No coz na pogode nie mamy wplywu i musimy ja zaakceptowac, choc ciezko robi sie na duszy gdy ciagle pada!
UsuńDo Szwecji zapraszam bo warto!
Pozdrowionka