Tylko jeden jedyny skladnik mojej wczorajszej Noblowskiej imprezy zgodzil sie z tymi podawanymi z Zlotej Sali w Sztockholmie, a mianowicie .............. ziemniaki.
I to nie zupelnie w 100%;-((
Migdalowe, co prawda, ale nie w tej postaci. Na bankiecie podano je w postaci pure´, a ja zaserwowalam ... pommes chateau.
Nie pozostaje nic innego jak w przyszlym roku ponownie poprobowac "zgadnac".
Moze w koncu sie uda, a moze to "nadworny kucharz" podpatrzy moje starania i skopjuje, kto wie, kto wie;-)))
A co ja podawalam? ..... to odpowiedz dla tych, co o to pytali i ...... moze dla tych, ktorzy nie mieli odwagi o to zapytac.
Meny (po szwedzku) opublikowal moj slubny jeszcze zanim goscie zasiedli do stolu..... barbarzynstwo!!! ... i znajdziecie je jako komentarz pod postem z 9 grudnia.
A jak to bylo ...... po polsku?
Po tych "przedsmakach" nadszedl czas na danie glowne ..... i jakzeby inaczej ...... lapponskie.
Poledwica z cielaka reniferowego z sosem wisniowym i grzybowa symfonia (5 roznych gatunkow grzybow uduszonych na masle)
Jak zwykle, tak bylam zajeta serwowaniem, ze nie zdazylam cyknac fotki.
Zrobili to za mnie moi goscie i teraz czekam cierpliwie w nadzieji, ze jakas fotka przywedruje do mnie z "krainy za ocenanem", bo wlasnie tam mieszka glowny fotograf wczorajszego wieczoru ...... i obiecal, ze jak tylko dotrze do domu, to naturalnie wysle kilka plikow.
Fotke deseru "ukradlam" z instagramu .... od innego goscia ....
Lody waniljowe z goraca konfitura z moroszki w migdalowym koszyczku.
I jak tak patrze na to zdjecie, to nawet doszukalam sie "wielkiego" podobienstwa z wybuchowym deserem serwowanym dla Noblistow ....
(to zdjecie tez ukradzione)
Nie byl to wprawdzie "Noblowski dynamit" ....... ale z cala pewnoscia, straszna ......
bomba kaloryczna!!!
PS. trunki tez byly " w podobie", a moze nawet i lepsze, a humor i radosc napewno .... 100 razy wieksze.
Poledwica z cielaka reniferowego z sosem wisniowym i grzybowa symfonia (5 roznych gatunkow grzybow uduszonych na masle)
Jak zwykle, tak bylam zajeta serwowaniem, ze nie zdazylam cyknac fotki.
Zrobili to za mnie moi goscie i teraz czekam cierpliwie w nadzieji, ze jakas fotka przywedruje do mnie z "krainy za ocenanem", bo wlasnie tam mieszka glowny fotograf wczorajszego wieczoru ...... i obiecal, ze jak tylko dotrze do domu, to naturalnie wysle kilka plikow.
Fotke deseru "ukradlam" z instagramu .... od innego goscia ....
Lody waniljowe z goraca konfitura z moroszki w migdalowym koszyczku.
I jak tak patrze na to zdjecie, to nawet doszukalam sie "wielkiego" podobienstwa z wybuchowym deserem serwowanym dla Noblistow ....
(to zdjecie tez ukradzione)
Nie byl to wprawdzie "Noblowski dynamit" ....... ale z cala pewnoscia, straszna ......
bomba kaloryczna!!!
PS. trunki tez byly " w podobie", a moze nawet i lepsze, a humor i radosc napewno .... 100 razy wieksze.
WOW, no z Ciebie Kochana to Mistrz Kucharski!!! Deser wyglada cudnie, zastanawiam sie co zapakowalac w ten dynamit :) i nawet noblowskie talerze :)
OdpowiedzUsuńPrzystawka przepieknie podana, chetnie glowne danie jeszcze bym zobaczyla, i sie troszke poslinila :)
No i az by sie chcialo byc twoim gosciem, takie cudenka serwujesz :)
Ina jestes WIELKA! PIEC GWIAZDEK!!!
pozdrowki
Prezentacja łososia super! Wygląda fantastycznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.