Wszystko zaczelo sie od dokarmiania ptakow, a potem poszlo jak z platka ...
Ptaszki dokarmialam od zawsze i dogadzalam im wysmienitymi "potrawami" ....
Kiedy odkrylam, ze w mojej ptasiej restauracji zagoscily ptaki, ktore wlasciwie o tej porze roku powinny byc na "urlopie" w poludniowej czesci Europy do meny wprowadzilam dodatkowo owoce, ktore sa przysmakiem szczegolnie drozdowatych i jemioluszek.
Kiedy przeczytalam .... artykul (kliknij) w Newsweeku, jaki los czeka ptaszynki spiewajace, postanowilam "ratowac" ta czesc "spiewakowej populacji", ktora przez przypadek pozostala na naszej szerokosci georgaficznej i rozpoczelam " wielka akcje charytatywna".
W osiedlowym sklepie wykupilismy caly zapas polskich jablek.
I tak zupelnie nieswiadomie rozkrecilam "pomocowa karuzele".
Wykupujac jabluszka, pomoglam sklepikarzowi oproznic polki sklepowe z towaru, ktory lezal tam dosc dlugo.
Zaczelam w ten sposob pomagac polskim rolnikom, ktorym jest tak bardzo ciezko zyc, ze swoj cenny czas zamiast na prace musza poswiecic na wyjazdy do stolicy i protesty.
Moi skrzydlaci goscie stali sie bardzo zarloczni i wcinaja po kilka kilogramow jablek dziennie .... i musze przyznac, ze sa mniej wybreni niz kontrahenci z Krajow Arabskich, ktorzy zrezygnowali z umow na zakup jabluszek. Moi goscie nie gardza malymi brazowymi plamami w srodku jablek;-))
W poszukiwaniu polskich jablek udalam sie do bardziej oddalonych sklepow i ............. przez to powstalo nowe ogniwko w mojej dobroczynnej dzialalnosci.
W czasach, kiedy ceny ropy spadly tak okrutnie w dol i ciezko jest zyc producentom i dystrybutorom paliw .... ja, poprzez czeste i dalsze wyjazdy .... pomagalam i im;-))
I tak bylo az do wczoraj ...... bo nagle wpadlam w panike, ze pomagajac jednym, grzebie innych!!!
Co bedzie jak przez moja "dzialalnosc" nasi rodzimi hodowcy owocow popadna "w ruine"???
I zamiast dokladac fundusze do unijnej kasy zaczna znow pobierac wieksze zasilki.
Co bedzie wtedy z polskimi rolnikami, gdy fundusze unijne trzeba bedzie dzielic z wieksza czereda?
Wybralam sie wiec do mojego sklepu ..... i serdecznie powitana przez wlasciciela .... zakupilam dzienna dawke "ptasiego pozywienia" ....
i przy okazji zrobilam pozostale zakupy.
PS .... nagle dopal mnie niepokoj .... co ja biedna zrobie jak dziki, ktore w poszukiwaniu lepszego zycia ostatnimi laty tak licznie imigrowaly w moje okolice z .... za morza;-), odkryja, ze w moim ogrodeczku jest taka wspaniala "jadlodajnia"
Moje też lubią polskie jabka :)
OdpowiedzUsuńPozdrówka Halina
:-))
UsuńUsciski
Jemiołuszki śliczne :-) Podziwiam Cię za dobre serce i konsekwencję w działaniu.
OdpowiedzUsuń