środa, 31 października 2012

Powialo, oj powialo ......


i to okrutnie!!!
U przyjaciol za oceanem szalejaca Sandy wyrzadzila cala mase szkod. Straty materialne, napewno sa do odrobienia, ale zycia kilkudziesieciu osob niestety nie mozna przywrocic. I choc trudno to zaakceptowac, to nalezy nauczyc sie z tym zyc!
Na szczescie nikomu z moich znajomych nic powaznego sie nie wydarzylo, ale czy tak naprawde?
Mysle o coreczkach naszych znajomych, bo choc otoczone miloscia i troska swoich rodzicow, napewno przezyly chwile grozy i niepokoju, ktore na zawsze pozostana w ich psychice .... i beda, tak jak to powiedziala ich mama ..... musialy sie nauczyc zyc z huraganami.

Powialo wczoraj rowniez i w Polsce. I to nie Sandy, a Rzeczpospolita wywolala huragan!!! Dziennikarze nasypali trotylu i nitrogliceryny do "niegojacej sie rany Smolenskiej"
Zadaje sobie pytanie, ktore napewno nurtuje wielu, bardzo wielu moich rodakow ..... jak zyc???
..... kiedy politycy .... tak szybko, za szybko!!!..... reaguja na dziennikarskie zapedy.
Naturalnie, tak jak wiekszosc uwazam, ze nawet najgorsza prawda jest lepsza od niepewnosci i nalezy ja poznac. Ale musi to byc prawdziwa prawda ... ale czy takowa istnieje?..... bo jak narazie kazdy ma swoja prawde i uwaza, ze wlasnie ta jego prawda jest ta jedyna prawdziwa. Wiec ... jak zyc? z tymi wszystkimi prawdami.....

I w przededniu Swieta zmarlych ......

 Wieczny odpoczynek racz duszom zmarłym daćPanieżywi zaś muszą jeszcze pożyć! ...

(Dostojewski)

PS. .......... i coraz czesciej zastanawiam sie czy nie byloby lepiej gdyby wszystkie ofiary Tragedii Smolenskiej zostaly pochowane we wspolnej mogile???  Zaoszczedziloby to wielu dalszych tragedii rodzinom ofiar.

poniedziałek, 29 października 2012

Nogi, nogi, nogi roztanczone ......

tańczą nogi, tańczą, jak szalone.
Kto je ma? Właśnie ja! 
Każdy krok mój, to taneczne "pas".
Od kankana, polki, aż do walca,
piruety, pozy i na palcach.
grand battement, pas de chat, baletnica - voila!


Nie wiem, czy to sloma w butach, czy tylko buty, a moze tylko nogi wzbudzily takie wielkie zainteresowanie moim blogiem, bo ilosc "zagladaczy" bije rekordy.
Wiec na wszelki wypadunek publikuje nowa fotke .....
z moimi nogami ;)

przyodzianymi w cieple, welniane kapcie-stopki, ktore cudownie grzeja moje zlodowaciale stopy.
A za oknem duje, wieje, pizdzi i na dodatek leje, ale to i tak pikus w porownaniu z tym co dzieje sie za oceanem. Star, Polonijna mama i inni drodzy czytelnicy z NY mysle o Was!!! nie dajecie sie tej Sandy ...

niedziela, 28 października 2012

.... i ciagle sobie zadaje pytanie .....


skad p.Ewa, moja najbardziej zagorzala czytelniczka;), wiedziala, piszac w komentarzu pod moim postem ze  ..... z butow wystaje mi sloma.
Czuje sie wiec "w obowiazku" aby przedstawic moja prawdziwa wersje tego przypadku.
Bo prawda jest jak narazie tylko polowiczna.
Otoz od wielu, wielu lat moim najwiekszym marzeniem bylo posiadanie tradycyjnych butow lapponskich, do ktorych wedlug tradycji wklada sie slome ......
buty sa szyte na miare z recznie wyprawianej skory z renifera, garbowanej i farbowanej naturalnymi "chemikaliami". Nie musze wiec podawac ceny, bo kazdy kto zna sie na rekodziele zdaje sobie sprawe z ich wartosci.
Podczas ostatniego pobytu w Lapponii odwazylam sie zrobic decydujacy krok i ........ zamowilam sobie obiekt moich westchnien ..... takie piekne, czerwoniutkie.
Buty sie szyja..... a ze bez "sznurowek" nie bedzie efektu, wiec i sznurowki zamowilam!, ktore sie teraz tkaja naturalnie recznie.
Wszystko to bedzie gotowe do odebrania w marcu przyszlego roku.
A ze w marcu w Lapponii zima jak chu.... wiec bez slomy sie nie obejdzie.
Bo wlasnie sloma, a wlasciwie siano .... jest nalepszym ocieplaczem tych butow.
I to nie byle jakie siano, ale tylko wybrane gatunki turzycy ( Carex rostrata i Carex vesicaria)
Sianko nalezy zbierac w koncu sierpnia i najlepiej podczas pelni ksiezyca... aby zachowalo swoje cudowne wartosci. Potem nalezy je zaplatac, suszyc, greplowac, czesac i to przez kilka miesiecy aby bylo mieciutkie jak jedwab i grzalo jak nic innego na swiecie.

Wiec p. Ewo zapedzila sie pani odrobinke ..... bo na ta slome musze jeszcze troszeczke poczekac:( , ale potem bede ja nosila z duma!!!

Swiatlo i kultura .....


to temat tygodnia w malowniczej sasiedzkiej miejscowosci Borgvik, o ktorej pisalam juz wiele, wiele razy.
w  lutym 2010, w maju 2010, w maju 2011, w maju 2012, we wrzesniu tego roku ....
wiec tym razem ogranicze sie tylko do prezentacji kilku fotek z dzisiejszego dnia.....










piątek, 26 października 2012

Komu dzwonia, temu dzwonia .....


..... i w mojej glowie tez zadzwonil malutki dzwoneczek, gdy patrzac przez okno zobaczylam "niecodziennego goscia".
Bo skoro siedzi na orzechu i ma taki jakis dziwny twardy dziob, to chyba musi byc .......... orzechowka?
Zlapalam za aparat i przez okno cyknelam kilka fotek.
Potem przestudiowalam literature z dzidziny ptakow i potwiedzilam moje przypuszczenia.
Orzechoweczka we wlasnej osobie ...... i nie w tej postaci, w jakiej zazwyczaj obdarowywana jestem przez osoby dbajace o moje zdrowie;) ..... dzieki Wam za to ....


I prosze sie nie dziwic, ze popadlam w euforie, bo to naprawde widok dosc niecodzienny na naszej szerokosci geograficznej, co potwierdzam mapka pozyczona od "cioci Wiki" .....
Poskakala na moim orzechu, podziobala i ......... odleciala. Nawet nie zdazylam jej zaprosic na kawe z jeszcze goraca .... szarlotka .....

PS. mam nadzieje, ze poprawilam wszystkie bledy ortograficzne ... bo mam bardzo surowego "korektora" p.Ewe, ktora za nic nie moze odmowic sobie przyjemnosci czytania i krytykowania mojego bloga.
Za korekte bledow nawet dziekuje po 35 latach mieszkania zza granicami Kraju chyba mam prawo robic bledy.... albo???

Jesien w stadninie ........


Szybko, szybciusienko, ale nie przekraczajac dozwolonej predkosci ( bo po ostatniej "sesji fotograficznej" wykonanej przez "przydroznego fotografa" czyli radar jestem bardziej ostrozna) po calodziennym zebraniu w pracy, podazylam do stadniny aby "sprawdzic" jakie postepy poczynila moja kochana wnusia Julia.
Jak na zamowienie ..... przypadl jej w udziale jej ukochany kon .... Inka.





Inka z radoscia wykonywala wszystkie polecenia naszej kochanej Amazonki, ktorej twarz przez cale zajecia emanowala uczucie szczescia.

Babci z duma podziwiala swoja wnusiunie, ale nie obeszlo sie bez kilku jesiennych zdjec wokol stadniny, bo kolory brazu i zlota kusily ogromnie......




środa, 24 października 2012

Miedzy chmurami .....

... i to takimi czarnymi, deszczowymi zdazylismy odwiedzic groby przodkow Slubnego.
Odwiedzilismy rowniez rodzinne miejsca polozone wzdluz jeziora Ånimen i Kanalu Dalslandzkiego.

Kiedy nadchodzi jesien i turysci opuszczaje te piekne tereny panuje tutaj przecudowna cisza i spokoj.
Udalo sie rowniez ..... chyba w ostaniej minucie .... uwiecznic odrobine zlota i brazu na starach klonach i debach, ktore czuja sie tutaj wysmienicie .....






podobnie jak i ptaki, bo jakze inaczej skoro maja takie oto piekne apartamenty do wynajecia...


Krowa, tez wygladala na bardzo szczesliwa kiedy z wysokosci ogladala okolice .....
.... a ja, grzybiara, bylam bardzo szczesliwa, gdy natrafilam na taki oto piekny okaz  szmaciaka galezistego - Sparassis crispa

Halloweenowy horror


Zbliza sie Halloween i jak zwykle zaczynaja sie rozwazania i dyskusje na jego temat: czy swietowac, czy to godne czy nie, czy zgodne z kultura i obyczajami czy nie, itd, itd.
Swiat sie zmienia, zmieniaja sie obyczaje, i co najwazniejsze .... zmieniamy sie rowniez i my. Wiec dlaczego nie?
Swieto zmarlych jest tak gleboko zakorzenione w tradycji i swiadomosci ludzi, ze nie sposob z nim konkurowac i napewno wytrzyma konkurencje innych naplywajacych tradycji, ktore w zaden sposob nie uwlaczaja wadze swieta zmarlych.
Ja nie mam nic przeciwko wprowadzaniu nowych tradycji.
Na groby chodze czesto .... nie tylko w dzien zmarlych, wiec znajduje rowniez czas na przyjmowanie i obdarowywanie cukierkami dzieciakow przebranych za duchy, upiory, wampiry, kostuchy .... i nawet sie nie boje;)  kiedy staraja sie mnie wystraszyc glosnymi okrzykami buuuuuuuuuuuuu!!

Przerazilam sie natomiast okrutnie, az wlos mi sie zjezyl na glowie kiedy uslyszalam ze .....
profesor zwyczajny wydzialu prawa!!! mowi . buuuuuuuuuuuuu .... do swoich studentow, ktorzy nie kupili jego ksiazki ... a zamierzaja zdawac u niego egzamin,

a jeszcze bardziej, gdy czytam o bandzie zlodzieji, ktorzy ukradli pod Berlinem samochod ze zwlokami 12 osob..... i do tej pory ich nie odnaleziono!!!

Gdzie sie podziala moralnosc i etyka??? .... i gdzie sie podzial szacunek dla zmarlych???

wtorek, 23 października 2012

Mowiłes .....

włosy masz jak kasztany i kasztanowy masz oczu blask .....

Z oczami, to tylko "blask" sie zgadza, bo kolor zupełnie inny, ale włosy .....
od wczoraj kastanowe i to nawet bardzo!!!
Piekne jesienne kolory i kasztanowa aleja.....

ktora podazałam na "podstrzyzyny", zainspirowały mnie do "odnowy biologicznej" i "dopasowania sie do otoczenia". I chyba sie udało???

"Odnowiona" spiewam jak za dawnych lat, moj paradny numer ......

.... kochany, kochany
     leca z drzewa jak dawnej kasztany
     wprost pod stopy par rozesmianych,
     jak rudy leca grad.
    Jak noc gdy w alejce rudy kasztan Ci dałam i serce.....

.... nazbierałam tyle tych kasztanow, ze wystarczy ....... do konca zycia, i jeszcze dłuzej ....



sobota, 20 października 2012

Kiedy jeden placze .......

z powodu kobiety ..... to drugi....

Ale poniewaz naleze do tych, ktorzy nigdy nie placza, z "blachych powodow", a napewno nigdy za kims, kto pomaszerowal lewa, prawa w sina dal ....
a powiedzonko naprawde mi sie podoba, wiec zastosuje je w innej, bardziej realnej wersji.....

... kiedy jeden placze nad stracona praca, to drugi sie z niej cieszy .....

Od kilku dni we wszystkich mediach i lokalnych wiadomosciach pojawiaja sie smutne informacje na temat przeniesienia przedsiebiorstwa zajmujacego sie wyposazaniem autobusow za granice. No wlasnie przedsiebiorstwa, ale nie pracujacych w nim ludzi!!! Bo nawet gdyby im to zaproponowano, to wydaje mi sie, ze niewielu "zalapaloby sie" na ta propozycje.

Wiem, ze takie rokady odbywaja sie w naszym zglobalizowanym swiecie bardzo czesto, ale wlasnia ta wzbudzila we mnie bardzo mieszane uczucia. Bo dotyczy moich "sasiadow zza plotu" i ..... moich rodakow.
Wiec .... jak to w piosence, dylemat ..... ktorego wybrac mam???

I jak nie pokombinuje, jak nie pomysle ..... to jednak sercem jestem za ..... moimi sasiadami.
Z prostej przyczyny, bo dotyka ich ta rokada bardzo bolesnie.

Säffle

to mala miejscowosc z okolo 9 tys. mieszkancow, z bezrobociem na poziomie 9,5 % czyli o 2 % wyzszym niz srednia krajowa. Firma, o ktorej mowa to jeden z najwiekszych zakladow w gminie - zatrudniajacy okolo 400 osob. I gdy do tego dolozymy jeszcze wszystkich podwykonawcow i dostawcow, to liczba osob placzacych nad stracona praca szybko wzrosnie do ponad 500, a co za tym idzie bezrobocie osiagnie rekordowe negatywne rekordy.

A gdzie sie ciesza ???

we Wroclawiu

- swiatowym miescie z ponad 631 tys. mieszkancow, i ktory szczyci sie zaszczytnym czwartym miejscem w Kraju o najnizszym bezrobociu - bo tylko 5,2 %.

Wiec.... chyba rozumiecie moj bol. A, ze nie bardzo wiem na kogo "psioczyc" .... wiec tak na wszelki wypadek powiem .... Tuska wina, bo gdy sledze wiadomosci z Kraju, to odnosze takie wrazenie, ze to zawsze Premier jest winny;))


czwartek, 18 października 2012

Nyköping ......


..... miasto, ktore do niedawna istnialo dla mnie tylko na mapie i bylo mi znane z tylko z jednego powodu, ze polozone jest  w niedalekiej odleglosci od lotniska, z ktorego, ja i moi bliscy, korzystamy lecac do Polski.
Podczas ostatniej wizyty na lotnisku udalo mi sie w "amerykanskim tempie" zwiedzic czesc tego starego i znanego z historii miasta .....







środa, 17 października 2012

Czy istnieje na tym swiecie ....

... cos czego ludzie nie potrafia dokonac???
To pytanie dreczy mnie od  wczoraj, i im wiecej sie zastanawiam to odpowiedz staje sie bardziej stanowcza  .... nie!!!
Kiedy w 2003 roku brytyjscy naukowcy z komorek somatycznych doroslego osobnika sklonowali owieczke Dolly uznalam to za niebywaly sukces. Sukces, ktory podziwialam z wielka powaga ale i obawa az do wczoraj..... bo okazalo sie ze nie trzeba byc genetykiem lub naukowcem aby dokonywac "rewolucyjnych przemian" w tkankach.
Grupie, bo chyba nie dokonal tego jeden czlowiek?,  wegierskich "przedsiebiorcow" w bardzo sprytny sposob udalo sie zamienic.....
swinie w krowy. I to nie cale zwierzeta, a tylko najcenniejsze ich czesci ..... poledwice.

Za pomoca barwnikow, wody i cisnienia przetworzyli tak kilka ton tanszego produktu na drozszy i wyeksportowali za granice, czyli do nas do Szwecji i na dodatek do mojego miasta.
(zdjecie pozyczone z nwt)

Nie pomysleli jednak, ze ta zamiana moze miec bardzo przykre skutki dla wielu wielu osob.

Dokonujac tego "wielkiego czynu" udowodnili jeszcze jedna mozliwa metamorfoze, bowiem jak latwo..... z czlowieka przeksztalcic sie w ..... swinie!!!

wtorek, 16 października 2012

Hotelowa przygoda ......


.... ktora przezylismy dokladnie tydzien temu w drodze powrotnej z Lapponii i ktora w dalszym ciagu dostarcza nam powodu do smiechu. A ze jestesmy w tym wieku, ze nie straszna nam obawa przed kompromitacja i narazeniem sie na kpinki, postaram sie wiec opisac jak w ciagu kilku minut ze "swiatowcow" zrobilismy z siebie  "wiesniakow" ....
Po 14 godzinach jazdy samochodem przez praaaaaaaaaaawie cala Szwecje i pozegnaniu na lotnisku mojej kochanej siostrzycy szybko udalismy sie do hotelu na zasluzony wypoczynek przed nastepnym etapem naszej podrozy do domu.
Poniewaz znalezienie wolnego pokoju w hotelach w pewnych regionach naszego kraju w srodku tygodnia nie nalezy do najlatwiejszych zadan, chetnie skorzystalismy z "uslug" naszego Pierworodnego, ktory z racji czestych i gestych wyjazdow sluzbowych dorobil sie ekstra profitow w postaci diamentowej karty gwarantujacej pokoj hotelowy o kazdej porze dnia i nocy w hotelach pewnej  wysoko renomowanej sieci.
Po zaparkowaniu samochodu i odebraniu karty-klucza w hotelowej recepcji,  polpadnieci podazylismy do pokoju. Weszlismy do pokoju i w panujacych tam "egipskich ciemnosciach" staralam sie "wymacac" jakis kontakt aby zapalic swiatlo. Naciskalam, przyciskalam .... i nic, ciemnosci nadal zalegaly caly pokoj.
Po omacku dotarlam do okien i rozsunelam zaslony aby wpuscic odrobine swiatla ulicznego, w ktorego poswiacie poszukiwalam kontaktow. Zaden z nich nie reagowal na moje usilne starania. Jedyne swiatelko, ktore sie zapalilo, to swiatelko w barku-lodowce, gdy uchylilam jej drzwiczki.
Nawet juz chcialam sie poddac i rzucic moje grzeszne cialo na kuszace lozko .....

ale bylam w wielkiej potrzebie naladowania mojego "Mądralofonu", ktorzy coraz donosniej domagal sie dokarmienia go nowa energia.
Wyslalam wiec Slubnego do recepcji aby sprowadzil jakiegos elektryka .... i tam nastapila wielka kompromitacja;).
Przemila pani recepcjonistka z usmiechem na twarzy wyjasnila, ze instalacja funkcjonuje bez zarzutow i jedynie co musimy zrobic to ......... wlozyc karte do malutkiej skrzyneczki przy drzwiach i  wtedy nastapi .... swiatlosc wiekuista!!!
Slubny odrobinke obrazony zapytal, dlaczego nie poinformowala nas o tym przy wreczeniu kart, a ona na to ... bo wszyscy o tym wiedza!
No wlasnie .... wszyscy .... ale jacy wszyscy?..... bo my "wiesniaki" o tym nie wiedzielismy.
I dlatego tez staram sie, tak na wszelki wypadunek, poinformowac tych wszystkich, ktorzy przeczytaja ten post, w razie gdyby  ..... szukali kontakow w hotelowym pokoju  ;)....

niedziela, 14 października 2012

Lubie tuska ....


pultuska plus pultuska 
to caly tusk.

a Premiera Tuska tez lubie .... czy sie to komus podoba czy tez nie !