niedziela, 31 stycznia 2010

Lodowiec nadchodzi.....

Dzisiejsze przedpoludnie spedzilam na poszukiwaniu nadchodzacego lodowca.
Mroz okolo 18 stopni dokuczal troszeczke i przeszkadzal w robieniu zdjec, ale udalo sie kliknac kilka moimi zlodowacialymi palcami.........

sobota, 30 stycznia 2010

Powrot do tematu......

Wczoraj napisalam, ze odczuwam potrzebe ucieczki - dzisiaj jestem jeszcze bardziej w tym utwierdzona !!!
Tylko dokad ? ... gdzies tam gdzie nie ma prasy, nie ma telewizji, radia ...... ale czy to pomoze ???
Wczoraj jedna z moich "kupelek po blogu" napisala o Apokalipsie - miala naturalnie na mysli nasza sroga ale piekna zime.....Ja myslac o Apokalipsie mam na przed soba wszystkie te zle i dramatyczne rzeczy, ktore dzieja sie doslownie wszedzie... tak na wyciagniecie reki...
- policjant gwalci nieletnia dziewczyne i przygotowuje nastepny gwalt, na szczescie udaremniony
- lekarz zaraza swoich kochankow choroba aids...
- sedzia na meczu hokejowym zostaje trafiony krazkiem i umiera na miejscu, ku przerazeniu mlodych zawodnikow
- w domku letnim znaleziono zwloki jednego z najwiekszych szwedzkich "smialkow" - zdobywcy Mt Everestu
- zawala sie dach wielkiego sklepu - na szczescie obylo sie bez ofiar ....
itd.... itd.... to tylko z jednej gazety i jednego dnia
i jeszcze na dodatek 2 naszych "kochanych rodakow" zostaje zatrzymanych przez sluzby celne i policje i w czasie kontroli okazuje sie, ze w samochodach maja takie ilosci piwa, papierosow i mocnych alkoholi, ktore wystarczylyby na zorganizowanie "przyjecia" dla calego naszego miasta!!! A moze oni rzeczywiscie mieli taki zamiar ....aby dac ludziom choc troche radosci???
- tylko po co w takim razie mieli kilka norweskich tablic rejestracyjnych - czyzby zamierzali to
przyjecie zrobic po norweskiej stronie?

piątek, 29 stycznia 2010

Potrzeba ucieczki........

Czasami mam taka wielka potrzebe ...... ucieczki!!! Ucieczki przed czym ???
Te wszystkie zle wiadomosci doganaja nas obojetnie gdzie sie znajdujemy.
Dobrze, ze juz niedlugo ..... bo tylko 60 dni i bede mogla znow znalezc sie w moim raju. Stanac na szczycie gory i patrzec na ten piekny i spokojny otaczajacy nas swiat. Bede "ladowac baterie" aby wystarczyly do lata........

czwartek, 28 stycznia 2010

Utrata wiary..............

.....to chyba najgorsze co moze spotkac czlowieka!!! Gdy zawodza Ci, ktorzy maja bronic nas i nasze dzieci oraz naszych ludzkich praw nie trudno utracic wiare w bliznich.
Cala Szwecja zostala dzisiaj wstrzasnieta wiadomoscia, ze szef komendy wojewodzkiej policji i rektor akamdemi policyjnej w jednej osobie - zamieszamy jest w afere seksualna i gwalt na mlodocianych.
.....jestem tak poruszona, ze trudno jest mi zebrac mysli...............
Wspolczuje wszystkim kolegom zawodowym tego osobnika - bo szkoda,ktora rowniez im wszystkim wyrzadzil, jest ogromna i to oni beda musieli odbudowywac zaufanie do calej grupy zawodowej.

środa, 27 stycznia 2010

Sledzik po szwedzku.......

Piszac ten tytul prawie na 100 % wiedzialam jakie asocjacje on wywola. Ci wszyscy, ktorzy mieli okazje odwiedzic Szwecje i sprobowac tutejszego jedzenia pomysleli natychmiast o szedzkim marynowanym sledziu, ktory przyprawiany jest z bardzo duza iloscia cukru i uwielbiany przez wielu i wywolujacy negatywne reakcje u innych. Ja naleze do tych pierwszych.
Nie mialam tez na mysli kultowego szwedzkiego sledzia kiszonego, ktoremu poswiecilam juz kilka postow na moim blogu, z racji tego, ze jestem milosnikiem tej "smierdzacej potrawy"!!!
Mialam na mysli "sledzika" do ktorego pozostalo juz tylko 3 tygodnie - sledzika ktory jest imprezy konczacej czas radosci czyli karnawalu.
W Szwecji kraju ryb i sledzi - wlasnie w tym dniu nie ma zadnej tradycji "jedzenia sledzia".
Dzien ten nazywa sie tlustym wtorkiem - i ma bardzo silna tradycje jedzenia tzw. Semli.
Dzisiejsza Semla rozni sie troche o swojego originalu, zarowno nazwa, sposobem jedzienia i czestotliwocia jej spozywania.
Pochodzi podobnie jak nasz tradycyjny paczek z Niemiec.
W sredniowieczu pieczona bez drozdzy czy innych spulchniaczy "bula w ksztalcie klina" czerstwiala bardzo szybko i nie nadawala sie do jedzenia w naturalnej postaci.
W ostatni dzien karnawalu aby ja odswiezyc i "uswietowic" zalewano ja goracym mlekiem i stopionym maslem. Nazywala sie wtedy på modyfikacjach Hetvägg - po polsku mozna powiedziec Goracy klin.
Ta stara nazwa przetrwala do dzis, ale nie byla zbyt adekwatna - wiec podlegala wielu modyfikacjom.
Kiedy zaczeto zajadac "buly" na sucho bez mleka -"uswietawiano" je za pomoca masy marcepanowej i bitej smietany - i nazwano "bulka tlustowtorkowa". Jak sama nazwa wskazuje jadano ja tylko raz w roku. A ze apetyt rosnie w miare jedzenia ........... i trudno bylo powtrzymac sie od naruszania tradycji , poprostu poluzowano i nazwano ja "bulka wtorkowa" albo "przedpostna bulka wtorkowa" co zalegalizowalo wcinanie jej we wszystkie wtorki poprzedzajace post -po Bozym Narodzeniu.
A ze komercja ma swoje prawa i wiecej - znaczy jeszcze wiecej, a czesto - czesciej - w obecnym czasie piecze sie i sprzedaje te uwielbiane przez szwedow buly kazdego dnia.
Odeszlo to troszeczke od tradycji i nazwa znow stala sie nie adekwatna - wiec zmieniono ja - i teraz oficjalnie obowiazuje nazwa SEMLA - co ma oznaczac bulka pieczona z dobrej maki.
Tyle historii - a co z tradycjami ? Wielu szwedow nadal uznaje, ze semle trzeba jesc tylko w tlusty wtorek - i to kilka sztuk!!!
Ci ktorzy ze wzgledu na milosc do tego wypieku jedza je przez caly karnawal - wcinaja w tlusty wtorek rowniez kilka sztuk - tak na zapas - bo przeciez nie bedzie ich az 10 miesiecy!!!
Ale czy to mozliwe ? - bo juz w ubieglym roku w pierwszy dzien adwentu!!! jedna z cukierni w naszym miescie zaczela sprzedawac semle.....ku zgorszeniu jednych i zadowoleniu innych.
A ja ? - zajadam je poprostu wtedy ........ kiedy mam na to ochote.
Smacznego

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Slabosc charakteru......

Zawsze wydawalo mi sie, ze jestem kobieta z charakterem. Silna i uparta, mocno osadzona w realiach, a jednak.....! Sa na swiecie dwie male istotki, ktore potrafia zrobic ze mna dokladnie to czego tylko zapragna. Laze na czworaka po podlodze, bywam psem, kotem i kazdym innym zwierzakim ... na zamowienie. Gotuje jedzonko rowniez ....na zamowienie...... i staje sie calkowicie bezsilna w czasie wspolnych wypadow do sklepow .... szczegolnie tych z ciuchami.
Dzisiejsze przedpoludnie spedzilismy w kilku galeriach, szukalam czegos odpowiedniego na planowana w lutym uroczystosc rodzinna - niestety bez zamierzonego efektu. Towarzyszaca nam Julia "znalazla" w jednym z odwiedzanych sklepow diadem, ktory bardzo przypadl jej do gustu.
Poprosila o "mala pozyczke pieniezna", a ze cena byla z 75 % rabatem, otrzymala 20 koron i przeszczesliwa zakupila wypatrzony drobiazg.
Radosc niestety nie trwala zbyt dlugo. Zaraz po wyjsciu ze sklepu zaczela zachowywac sie jak "prawdziwa kobieta". Ze lzami w oczach stwierdziala, ze nie ma zadnej sukienki, ktora pasowalaby by do nowo zakupionego diademu. Wiec? - co robi "odbarzona slabosciami" babcia? - idzie do nastepnego sklepu, i kupuje ..............nie jedna !!! a az 3 sukienki i pasujaca do nich kurteczke. Cena za przyjemnosc? - 27,5 razy wieksza niz cena diademu. Doceniam Juli zdolnosci biznesowe i zycze jej powodzenia w przyszlosci!!!
Bardzo swiadoma ostatnich trendow..... stwierdziala, ze teraz tylko potrzebne sa, pasujace do tego wszystkiego ...... buty!!!!
Kochajaca babcia zmobilizowala "ostatnie sily" i stanowczo odmowila ..... odkladajac to "przedsiewziecie" na inny dzien.
Po powrocie do domu odbyl sie "profesjonalny" pokaz mody..........

Aby sprawiedliwosci stalo sie zadosc, w najblizszym czasie "pozyczymy" nasza druga kochana wnusie i wyierzemy sie do galerii, aby sprawdzic jej "swiadomosc mody".

sobota, 23 stycznia 2010

Wyrzuty sumienia.....

Od dwoch dni prasa i telewizja starszy mnie i daje wyrzuty sumnienia...
dotyczy to naszego "norrlandzkiego delikatesu" jakim jest dla wielu, wielu mieszkancow naszej polnocnej krainy surströmming czyli kiszony sledz.
Unia jak zwykle ma duzo do powiedzenia i ustala normy, ktore czasami sa niezbyt dobrze uwarunkowane badaniami... i dlatego strasza okrucienstwami - w tym przypadku rakiem.
Wiemy, ze dioksyny sa trujace ... ale w jakiej ilosci??? Czy jesli nie bedziemy jedli kiszonych sledzi, czy mamy gwarancje, ze nie bedzie w naszym organizmie dioksyn? A co z innymi tlustymi rybami (bo to one sa przyczyna) ? Ile dioksyn wprowadzamy do naszego organizmu jedzac rekomendowane przez lekarzy ilosci tlustego lososia, makreli, wegorza itd.- czy te ryby dodaja tylko do naszego organizmu omega3, ktora nas odmladza i dba o nasze serce - a dioksyny- czy zanikaja gdzies w kosmosie?
Dreszcze mnie przechodza, kiedy pomysle ile bliskich mi i kochanych osob narazilam na niebezpieczenstwo czestujac ich tym przysmakiem i wychwalajac pod niebiosa jego zalety !!!
Mojego syna karmilam "zatrutym mlekiem" juz w wieku 2 tygodni!!!
I moje kochane wnusieta - im tez "podawalam trucizne" zachwalajac , ze to dobre.
I te wszystkie osoby, ktore z radoscia uczestniczyly w naszych tematycznych przyjeciach.....


oj.... nie wiem czy udzwigne ten ciezar?
Mam nadzieje, ze za kilka dni taka sama dyskuja wywiaze sie wokol innego produktu i da innym wyrzuty sumienia... i nie bede sama w moich "zmaganiach z moimi uczuciami".

piątek, 22 stycznia 2010

Nie wszystko zloto.... co sie swieci......

... bo poprotu moze to byc miedz..... ale o tym za chwilke
Wczorajszy wieczor spedzilam wraz z kolezanka w kinie. Od pazdziernika - tzn od premiery tego wlasnie filmu probowalysmy zanalzc odpowiedni wieczor na ta przyjemnosc. Kiedy obie mialysmy czas bo nie bylo biletow i na odwrot. Fakt, ze bilety wysprzedane sa z kilkutygodniowym wyprzedzeniem nie ulatwial nam tego przesiewziecia.
Napewno wielu z Was zastanawia sie coz to za film, ktory ma az takie powodzenie i nie schodzi z ekranu po 4 miesiacach od premiery. Nie bede Was dluzej zadreczac .... to - Bröllopsfotografen czyli po polsku Slubny Fotograf.
A powodzenie tego filmu - to fakt , ze ma bardzo silne powiazanie z nasza piekna kraina. Autor scenariusza i zarazem rezyser tego filmu Ulf Malmros pochodzi bowiem z Wermlandii i chetnie to podkresla w swoich przedsiewzieciach.
W tej tragikomedii wiele osob odnajduje siebie samych lub swoich bliskich, odnajduje znane sobie miejsca (film byl czesciowo krecony wlasnie w naszej krainie) i znajome sobie osoby (czyt. aktorow). Kolezanka i ja zasmiewalysmy sie do lez, szczegolnie z Johana i Björna, ktorych "kariera artystyczna" jest nam znana od wielu, wielu lat. Zagladnij na strone Starboys
Björn jako Robin , bohater filmu spodobal sie wielu innym osobom i co najwazniejsze - wplywowym osobom - bo jest nominowany do Zlotego zuka - Guldbagge w kategorii - najlepsza glowna rola meska !!!
.... i to nie jedyna nominacja dla tego filmu, poza Björnen nominowany jest rowniez scenarzysta i rezyser Filmu oraz odtworca drugorzednej roli meskiej.
Kto z nich otrzyma ta wspaniala nagrode okaze sie juz w poniedzialek 25 stycznia.
Ja osobiscie zycze wszystkim nominowanym, aby z tej poniedzialkowej uroczystosci wyszli z 1,2 kg miedzi - nie zlota !!!



Mysle, ze w tym przypadku 1,2 kg miedzi ma wieksza wartosc niz 1,2 kg czystego zlota....... chyba przyznacie mi racje???

czwartek, 21 stycznia 2010

Nadwaga..... ile za kilogram ???

Takie pytanie i kilka innych przelecialo mi przez glowe gdy czytalam dzisiejsza prase.
Wszystko za sprawa artykulow w Aftonbladet i wielu innych dzisiejszych gazetach.
Otoz Air France - KLM zachecone przykladem z USA wprowadza podwojna oplate za bilety lotnicze dla "grubaskow"

i skoro jest to mozliwe we Francji ...........to znaczy ze moze obowiazywac w calej naszej kochanej Europie.
Juz wkrotce, bo lato i urlopy przyblizaja sie w szybkim tempie, zamawiajac bilet lotniczy zostaniemy zapytani o wage!!! - bo od niej bedzie zalezna cena naszego biletu. Ponizej 100 kg dla kobiet i 130 dla mezczyzn - cena normalna, powyzej podwojna!!! I oto znow pytanie - co stanie sie gdy - od momentu zakupu biletu do dnia podrozy (czasami kilka tygodni czy miesiecy) schudniemy lub przytyjemy ? - w jaki sposob nasza waga i prawdomownosc beda kontrolowane ?
I gdy juz zostaniemy wpuszczeni na poklad samolotu - czy bedziemy mieli siedzenie o wiekszych gabarytach, czy bedziemy siedziec na 2 siedzeniach, czy dostaniemy tylko podwojny pas bezpieczenstwa??? I co bedzie z osoba siedzaca obok - czy zostanie skompensowana na "naruszenie jej terytorium" i zmuszona siedziec na polowie siedzenia?
A jesli to nie przestrzen a kilogramy mialy priorytet w podjeciu powyzszej decyzji ...... i normy kilogramowe 100 i 130 kg sa obowiazujace - to czy osoby z "niedowaga" beda w jakis sposob rekompensowane - moze beda mogly "uzupelniac" wage darmowym bagazem ??? - bo coraz wiecej przewoznikow pobiera od nas oplaty za bagaz poza podrecznym!
(ten wariant odpowiada mnie najbardziej!)
A strona etyczna tego problemu? Nie dopatrzono sie dyskryminacji - a jednak poruszylo wiele, wiele osob.
Moze wykorzystac ceny, gabaryty siedzen i przestrzeni dla nog obowiazujace w klasie biznesowej.
Bo wtedy nie mozna na pierwszy rzut oka powiedziec, ze osoba w klasie biznesowej znalazla sie tam ze wzgledu na "swoja grubosc" czy grubosc swojego portfela!!!
....a ze coraz wiecej politykow lata teraz klasa turystyczna, to wypelnimy te puste siedzenia.
I co Wy na to ?

środa, 20 stycznia 2010

Cieszmy sie demokracja......

Dzisiaj pelna demokracja.... naturalnie w naszym domu!!! Kazdy (uwaga: nas jest az dwoje!!!) ma prawo wybrac aparat telewizyjny, w ktorym chce ogladac wybrany program
Zadnych przekamarzan, zadnych zwad!!!
Demokratycznie wybrano - naturalnie ten z najwiekszym ekranem .... no i kanal 4.
Rozpoczyna sie wlasnie transmisja meczu Polska - Szwecja... w szczypiorniaka. Byc moze zagralam troche na poczuciu dumy zawodnikow i sympatykow pilki recznej, ale..... za moich czasow byl to szczypiorniak i tylko szczypiorniak.
Zakupilam na ta okazje kilkanascie sztuk recznie robionych pralinek za kwote, za ktora mozna nabyc 2 duze bombonierki - ale jak mowi zlota dewiza .... nie ilosc - a jakosc.... itd.
Pralinki mialy oslodzic przegrana .... ale poniewaz licze na wygrana polakow - dobrowolnie pozbawilabym sie niebianskiej przyjemnosci - wiec: nadal obowiazuje zasada demokracji - dzielimy rowno!!!
Siostra - te pralinki to za Twoje zdrowie ...... i pozwol , ze zacytuje slowa naszego bylego Prezydenta .....
Jak nie moze byc lepiej, to niech chociaz bedzie smieszniej, niech bedzie milej, niech bedzie ...wlasnie...........
Nie wiem co Pan Prezydent rozumie pod pojeciem ...wlasnie... wiec Wszystkiego najlepszego, zdrowia, no i wlasnie duzo pieniazkow - aby moglo byc jeszcze milej.

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Wiedza sasiedzi... kto na czym siedzi......

.....wiec w Was pokladam ostatnia nadzieje w skompletowaniu zestawu krzesel do mojego raju.

Kilka lat temu mialam wizje zebrania co najmniej 6 krzesel z drewna tekowego produkowanych w Edsbyn (fabryka nart) jako "wypelniacz" produkcyjny w latach 50 i 60-tych. Udalo mi sie dosc szybko zgromadzic 4 ... az ... czy .... tylko? - a potem nastapil calkowity zastoj. Kiedy ja "wpadlam na ten genialny pomysl" - nikt lub prawie nikt nie docenial wartosci tych przyszlych antykow i krzeselka "ladowaly " na wysypiskach recyklingowych. I gdy juz zamieniono wystarczajaco duza ich ilosc na kalorie grzewcze ....... staly sie krzykiem mody i za 1 szt. zyczono sobie kilkaset koron !!! na aukcjach czy popularnych sajtach aukcyjnych.
Od kilku miesiecy rozplynely sie calkowicie i nie ukazala sie ani jedna sztuka. Czyzby "wytepiono" je doszczetnie???
Pomysl tego "listu gonczego" przyszedl mi do glowy, kiedy przeczytalam blog Joanny, ktory bierze udzial w konkursie na Blog roku - 2009 i ktory bardzo goraco polecam. Joanna opisuje jak jej rodzinka "rozprawia" sie ze starymi meblami - i nagle przed moimi oczami zobaczylam "moje krzeselka" trawione plomieniami ognia.....i krzyknelam..... Ratunku - ocalic dla potomnych!!!

niedziela, 17 stycznia 2010

Chyba zostane politykiem......

... bo to chyba latwiejsze - niz byc dobra babcia!!!
Do takiego wniosku doszlam wlasnie dzisiaj rano. Postanowilam sobie, ze bede leniuchowac i poleze sobie "troche" dluzej w cieplutkim lozku.
Okolo godz 10.30 zostalam postawiona na rowne nogi. Okazalo sie, ze wczoraj obiecalam Juli, ze nastepnym razem pojade z nia do stadniny, aby zobaczyc jaka ona jest dzielna i zdolna podczas lekcji ujezdzania czworonogow. Rzeczywiscie - obiecalam- tylko, ze ja myslalam, ze nastepny raz to za tydzien... albo jeszcze pozniej!
Gdybym byla politykiem........... moglabym wymyslec jakies klamstwo, przemilczec cala sytuacje, albo w najgorszym razie powiedziec .... przepraszam.
Ale dobra babcia..... wyskakuje z lozka, myje sie "jedna lapa", ubiera -druga i w ciagu 5 minut jest gotowa do wyjazdu!!!
Na dodatek czuje sie zadowolana i szczesliwa .....

sobota, 16 stycznia 2010

Bedzie sie dzialo.... oj bedzie....

A nie mowilam (pisalam) !!!! .... nawet nie musialam czekac do olimpiady , bo juz sie zaczyna.
Justyna - Gratulacje!!!
.... ale i Charlotte zasluzyla na wyroznienie - bo styl klasyczny to nie jest jej najsilnijsza domena wiec........

Pogoda dzisiaj szarawa - calkiem odpowiednia na siedzenie przed telewizorem .... i trenowanie serca.
Bede stopniowo narazac je na emocje, aby trafic w 10 z kondycja na sama olimpiade.

Na dzisiejszy obiad - tradycyjny polski!!! - zaprosilam rodzinke i kolezanke.

Julia -wnusiunia po przedpoludniowym treningu jezdzieckim potrzebuje extra kalorii w postaci ulubionego rosolku.

piątek, 15 stycznia 2010

Archimedes VI.... czyli zlote mysli z wanny

Oj .... az sie przerazilam - ostatni Archimedes pojawil sie w pazdzierniku!!!
Ale spokojnie moi kochani czytelnicy ....... nie znaczy to wcale, ze sie nie mylam, wprost przeciwnie.
Przewijalo sie az tak wiele "zlotych mysli", ze trudno bylo je uporzadkowac i wybrac ta najbardziej godna zapisania.
Dzisiejszy Archimedes ma dwa watki chociaz dotycza jednej osoby - Tigera Woods:

1. GM odebralo Tigerowi samochody marki Buick -

ktorymi jezdzil w dniach slawy . Nie jestem zbyt pewna, czy tym prawdziwym powodem tej decyzji byly "dziewczyny Tigera" ? Moim skromnym zdaniem sytuacja finansowa koncernu zmusila ich do tego. I tu moje pytanie .........skoro Tiger byl najlepiej zarabiajacym sportowcen na swiecie - to chyba bylo go stac na ZAKUP swoich samochodow. Kupujac swoje Buicki zrobilby jeszcze wieksza reklame dla GM - bo to bylby jego wybor - i moze uratowal w ten sposob wiele marek samochodowych np naszego Saaba.

2. Terapia Tigera - nie wiem na czym ma ona polegac ? Z pozycji laika - w sprawach terapii sexoholikow - mam tylko jedna propozycje : aby nauczyc delikwenta racjonalnego gospodarowania obiegiem krwi .......... aby "dotlenial" - wszystkie organy rownoczesnie, a nie kazdy z osobna.

czwartek, 14 stycznia 2010

Czy mozna wierzyc mezowi...................

W pierwszej dekadzie lutego bedziemy mieli mala uroczystosc rodzinna i co za tym idzie spodziewamy sie gosci - dlatego tez jako perfekcyjna gospodni postanowilam wykorzystac dzisiejszy wolny dzien na pieczenie tzw. "kopertowych buleczek". Nazwa pochodzi od sposobu podawania pieczywa: przy kazdym nakryciu uklada sie buleczke na zlozonej w koperte serwetce.....to tylko tak dla przypomnienia!
Rozrobilam zaczyn drozdzowego ciasta i zostawilam do wyrosniecia ................
W miedzyczasie postanowilam "wyciagnac nogi" - no - nie tak na zawsze, ale tylko na chwilke, bo bola mnie troche kolana po wczorajszym upadku - na oblodzonej nawierzchni o wypadek nie trudno.
Poprosilam mojego meza, aby "pilnowal czasu" - siedzial bowiem przed komputerem i mial zegarek na widoku. Obiecal solennie, ze w przypadku gdybym "odplynela na chwilke" obudzi mnie - a i dopilnuje rosnacego zaczynu.
Nie musze chyba opisywac rezultatu ............ obrazek mowi sam za siebie
Udalo sie jednak pozbierac wiekszosc dobrze wyrosnietego ciasta i upiec buleczki.
Musze przyznac, ze nawet bylam zadowolona z rezultatu ........ i smaku.
A ku przestrodze : Dziewczyny nie wyciagajmy nog , bo nasi mezowie nie poradza sobie bez nas!!!

środa, 13 stycznia 2010

Poczucie niemocy.................

Napisalam wczoraj, ze zycie toczy sia na zwolnionych obrotach, dzisiaj natomiast moge powiedziec, ze........ zawislo gdzies w prozni. Nie moge w zaden sposob wydrzec z mysli tych przerazliwych obrazow rozgrywajacych sie na Haiti. Ponad 100 tysiecy zabitych, setki tysiecy rannych, pozbawionych dachu na glowa, wody, jedzenia, opieki lekarskiej ludzi......... i co najgorsze bez wiadomosci o tym czy najblizszym udalo sie przezyc ta tragiczna katastrofe.
Jadac z pracy do domu nawet przez moment nie "marudzilam" na snieg, na mroz.... na zime - podziwialam natomiast piekne zimowo-bajkowe widoki i czulam sie szczesliwa, ze mieszkam w tej czesci swiata, ktora jak narazie i mysle, ze tak bedzie nadal - nie zostala poddana takim okrutnym silom natury.Zdarzaja sie co prawda i u nas - prawie co roku - niewielkie trzesienia - ale tego nie mozna porownywac z tym co dotknelo mieszkancow Port-au-Prince.

Wspolczuje wszystkim, ktorzy stracili swoich bliskich ....... bo to najwieksza strata, tym ktorzy sa ranni, wspolczuje tym, ktorzy stracili dobytek calego zycia ....
Czuje niemoc .....

wtorek, 12 stycznia 2010

Zycie na pol gwizdka....... albo ?

..... tak nam sie tylko wydaje ?......... bo przeciez tempo w porownaniu z tym przed swiatecznym zwolnilo co najmniej o polowe!!!
Wczorajszy - wolny, zreszta dzien wykorzystalam na regeneracje sil i ciala.
Odbylam moj zaplanowany seans u masazystki i przy okazji odwiedzilam centrum miasta, gdzie nie bywam za czesto. Nie lubie tloczyc sie z cala masa ludzi, zwlaszcza wtedy gdy nie zachodzi tego absolutna potrzeba. W przyszlosci nawet gdy potrzeby beda zmuszac mnie do odwiedzenia centrum - bede sie starala robic to w poniedzialkowe przedpoludnie - bo jest wtedy zupelnie pusto, nawet w galeriach - ale to moze tylko wczoraj???
"Po drodze" cyknelam kilka zdjec Karlstadzkiego centrum
Po poludniu odebralam wnusieta z przedszkola i spedzilismy razem z nimi caly wieczor.
Mily wieczor w " indianskim nastroju".
Koncert w wykonaniu Julii.......
przy dzielnym "akompaniamencie" Bianki na dlugo pozostanie w pamieci.........

niedziela, 10 stycznia 2010

Blisko zawalu......

I to juz po raz drugi!!!

Dwa lata temu przyczynila sie do tego moja szwedzka faworytka Charlotte Kalla ...

a dzisiaj .........

nasza kochana rodaczka JUSTYNA KOWALCZYK


Serdeczne gratulacje Justyna !

Zaczynam dbac o moje srece ... bo co bedzie gdy w igrzyskach olimpijskich zmierza sie tuz przed meta obydwie moje faworytki ????

W co sie bawic? w co sie bawic........

Odpowiedz ........w tlumaczenia !!!
Do tej pory zasmiewalam sie z tlumaczen moich postow na szwedzki, a jeszcze bardziej z tlumaczen szwedzkich komentarzy ....... na szwedzki - czyli z naszego na nasze.
Dokonuje tego "dzielny tlumacz" z google.
Wczoraj wieczorkiem postanowilam sprawdzic ....jak dziala to w odwrotna strone.
Tak spontanicznie, natchniona wczorajszymi widokami, wybralam nasz Värmlandzki hymn.
A oto rezultat :
Ach, Värmeland, to piekne, waszego pieknego kraju!
Jestes korona szwedzka krajów królestwa!
Tak, jesli przyjde na srodku ziemi obiecanej,
do Värmland I jeszcze powrócic.
Tak, gdzie mieszkam, tak, to gdzie chce umrzec.
W przypadku, gdy od Värmland I wez mnie pokojówka
Wiem, ze nigdy nie zaluje.

In Heat Kraj zabawne zyc; kraju chwale bardzo.

Nie bije serce uczciwosci
i wierze tak solidne jak skala uzgodnienie podstawowych.
I kazdy z nich szwedzki uti Kraj Wielka Brytania Svea,
którzy beda wyswietlane na plazy Klarälvens,
odnajduje tylko bracia i siostry.

W cieplych krajach - tak gdzie chce budowac i zyc,

zadowoleni z prostego szczescia.
W dolinach i lasach dal mi spokój cisza,
i powietrza swiezego w jej wysokosci.
I katarakty spiewac piekne piosenki --
ze zasypiam tak cicho ponownie
a reszta ziemi Värmland.
Celowo wybralam ta nowsza wersje, bo ta starsza zawiera slowa, ktore moglyby poruszyc moich czytelnikow.
Ponownie zwracam sie do wszystkich dzielnych i madrych komputerowcow ..... pomozcie!!!-
udoskonalcie programy!!!

sobota, 9 stycznia 2010

Ack Värmland Du sköna.....

Värmlandio ... Ty piekna kraino !!!
Tak brzmia pierwsze slowa naszego hymnu regionalnego.
Dzisiaj te slowa mialy szczegolna zawartosc: piekne slonce, "w miare" (po szwedzku -lagom) temperatura.......... i widoki...... po prostu cudowne!!!!
Lodowiec z Sowiej Gory
W 2-szeregu marsz !Slonce zaszlo gdzies za lasem.... i za jez. Wenerskim

Aby do lata.....i znow tutaj powrocimy !!!.......... zreszta jak co roku...I moze wtedy droga bedzie ..... troszke inaczej wygladala ????

piątek, 8 stycznia 2010

Na nauke nigdy nie za ..........

wczesnie....
szczegolnie kiedy ma sie tak wspaniala i dzielna wnusie!!!
Julia dzieli z babcia wiele zainteresowan: zbieranie grzybow i "kamieni", wedrowki po gorach, pielegnowanie kwiatow i najwazniejsze.............gotowanie i pieczenie.
Dzisiaj postanowilysmy upiec sernik - taki polski - prawdziwy !!!
Tak to wygladalo :
zebralysmy wszystkie potrzebne skladniki
potem dokladnie "ukrecanie" - naturalnie uzywamy do pomocy maszyn - bo my - to nowoczesne gospodynie
nastepnie wszystko mieszamy z ubita piana.....
I do pieca...........
a po 50 min ....... gotowe !!!
Serdecznie zapraszamy............

czwartek, 7 stycznia 2010

Powrot do codziennosci..................

Pufff.... wreszcie mozna odetchnac pelna piersia!!!! Wczorajsze swieto Trzech Kroli zakonczylo 2 -tygodniowe swietowanie. Ciezsza o kilka kilogramow na ciele, "lzejsza" o kilka tysiecy w portfelu moge teraz rozpoczac odliczanke......... do nastepnych swiat. A na te czekamy z niecierpliwoscia - i to nie tylko ja. Wielkanoc dla nas jest swietem wypoczynku, odprzezenia - i nie ma tylu "musze", a co najwazniejsze spedzamy je w moim raju!!!!
Lecz zanim to nastapi............. kilka refleksji z minionych swiat. Ogolnoswiatowy kryzys ekonomiczny, o ktorym tak wiele pisano i mowiono we wszystkich mediach........ nagle rozmyl sie w kosmosie ? - i zamiast czarnych danych ekonomicznych karmiono nas cyframi z rekordowego handlu swiatecznego. Jak co roku- tak i w tym (czyt. ubieglym) handel swiateczny wzrastal w niesamowitym tempie i osiagnal cyfre 61,3 miljardow koron - czujecie to - 6,13 miljardow euro!!!! To znaczy, ze kazdy statystyczny szwed "wydal" - okolo 6 700 koron na zakup prezentow i jedzenia swiatecznego - oj! - jak dobrze, ze nasza rodzinka sklada sie tylko z 2 osob.
Gwiazdkowy upominek roku - taki jest nominowany w listopadzie kazdego roku - "dywanik fakira"
- wedlug mnie zawieral dosc duzo symboliki - do ktorej ja staralam sie dostosowac .....
spoko!!! - poloz sie na kolcach i trenuj silna wole.....nie daj sie zwariowac !!!!
Nie jestem tak do konca pewna, czy wszyscy w ten sam sposob odebrali to przeslanie.
Tak czy inaczej ..... przeslanie czy tez nie ...... ale dystrybutorzy "dywanika" napewno zrobili dosc dobra kase lansujac to "ustrojstwo" jako hinduskie - w swiecie zachodnim .... a jako amerykanski wynalazek - w krajach dalekiego wschodu. Wiec jak zwykle ...... najwazniejszy jest pomysl.
Niestety podobnym sukcesem hadlowym nie moga pochwalic sie dystrybutorzy "kreacji roboczej dla corek Mikolaja".
Moze na antypodach? - to tak !!! - ale na naszej szerokosci georgaficznej ? ... i na dotaktek w tym roku, kiedy mrozy siegaja az - 40 stopni ? ... a i tradycja wizerunku Mikolaja bardzo silna, przepisy unijne bardzo surowe, i zwiazki zawodowe .... itd. itd.
Oj nielatwo, nielatwo....
Staraja sie teraz sprzedac swoje kreacje na wysprzedazy poswiatecznej .... naturalnie z 50 % znizka. Oby im sie udalo .... no i oby.... . moda na nastepny rok nie ulegla radykalnej zmianie.

środa, 6 stycznia 2010

Rozwiazanie......

.... wczorajszej zagadki .....Wedlug starej tradycji bigos mial byc przyrzadzany na czerwonym winie.... jednak po otworzeniu butelki i stwierdzeniu, ze jakosc winka i smak zasluguja na wiecej niz tylko na miano dodatku do bigosu, wyciagnelismy kieliszeczki i przez reszte wieczoru delektowalismy sie tym wspanialym trunkiem.
A co z tradycja ????? bigos zostal ugotowany "na winie" - to co sie nawinie to do bigosu !!!
Tak wiec znalazlo sie garnku 2 kg karkowki, 1/2 kg kielbasy, 1/2 kg szynki , 1/2 kg wedzonego boczku, troche miesa z kurczaka, garsc szuszonych borowikow, garsc szuszonych sliwek, dosc duza ilosc rozmaitych przypraw i cala masa "czulosci".
Pyrtosil sie, oj... pyrtosil. Prawdziwy smak wg tradycji osiagnie dopiero jutro.....ale nie moglismy sie oprzec pokusie i sprobowalismy - wysmienity!!! Szczegolnie... zapijamy kilkoma kieliszkami czerownego winka- dodal energii i sily aby przetrzymac siarczyste mrozy, ktore opanowaly nasz kraj .
Gratulacje dla Alicji !!!
Musze jednak przyznac, ze bardzo podobaly mi sie rozwazania Tereski - bede musiala pomyslec o nagrodzie.( zobacz wczorajsze komentarze)

wtorek, 5 stycznia 2010

Pyrtosi sie, pyrtosi......

Pyrtosi sie , pyrtosi.
Do gory podnosi..
Pyrtosica jak donica .....
a pyrtosik maly.

Ten oto maly gwarowy wierszyk opisuje czynnosc, ktorej w 100 % poswiecilam moj dzisiejszy wolny wieczor.
Zazwyczaj robie to przed Sylwestrem ...ale w tym roku( a wlasciwie ubieglym) - brak czasu sprawil, ze czynnosc ta musialam odlozyc na lepsze czasy - tzn wolniejsze - bo wymaga duzo zaangazowania.
Osoby z okolic Czestochowy, napewno nie beda mialy problemu z odgadnieciem zagadki , a pozostale beda musialy poczekac kilka dni na "rozwiazanie". Dla pocieszenia - ja rowniez bede musiala poczekac na efekty.... ale warto!
Dzisiejsze przedpoludnie probowalam poswiecic na rekreacje na swiezym powietrzu i zrobienie troche zdjec. Niestety nie wyszlo z tych zamiarow zbyt wiele .... niska temperatura - okolo 20 stopni utrudniala i jedno i drugie.Moze jestem "zmarzlakiem" - bo entuzjastow przebywania na lodach jeziora nie brakowalo - jak widac na "zalaczonym obrazku".

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Jak na szpilkach.......

Siedze w pracy i nie moge osiagnac spokoju ducha..... wiec jak mam sie koncentrowac na obowiazkach sluzbowych? Wszystko to z powodu niepewnosci ....... czy moj maz nadal mnie kocha czy juz przestal ?
Musze zaraz po pracy przeprowadzic z nim szczera i meska rozmowe!!!
Nie moge powiedziec, zebym w ostatnim czasie zauwazyla jakies objawy i zachowania z jego strony, ktore wzbudzily moja podejrzliwosc - wrecz przeciwnie - poswieca mi wiecej czasu, przebywa wiecej w domu, wyrecza w domowych czynnosciach itd. itd.
..........oj... to moze to sa dowody na jego "nie kochanie" ???
Te wszystkie rozterki wywolal u mnie artykul w dzisiejszej prasie, gdzie znana pani psycholog Maryse Vaillant wypowiada sie, ze zdrada jest "zdrowym" objawem dobrego pozycia malzenskiego i ze 4 panow na 10 - zdradza swoje zony. A ci ktorzy nie zdradzaja .............. poprostu.... swoich zon nie kochaja!!!!
Mysle......... ze teraz rozumiecie moje rozterki duchowe ?

niedziela, 3 stycznia 2010

Analiza ekonomiczna........... ?

Nie jestem zbyt dobrym ekonomem ...... jesli chodzi o liczenie moich wlasnych pieniedzy. Najczesciej kupujac cos dla siebie kieruje sie przydatnoscia i wygladem - cena jest ostatnim elementem decydujacym o zakupie. W ostatni dzien roku bedac na zakupach w galerii uwage moja przyciagnela nowa kolekcja ciuchow pewnej sieci, dostepnej rowniez w Polsce. Nie jest to zadna "wyszukana" siec, ale ma dosc ciekawe, nowoczesne modele - nawet dla "dziewczyn w odpowiednim wieku" - i co najwazniejsze w przystepnych cenach. Zlapalam dwie sztuki, ktore wpadly mi w oko -(impulsywnosc jest trzecia cecha mojego profilu osobowego) z mysla, ze jesli nie beda pasowaly - to mozna je zwrocic do sklepu w przeciagu 7 dni. W domu po dokladnym przymierzeniu i stwierdzeniu, ze odpowiadaja moim oczekiwaniom oderwalam metki z cenami i juz mialam je wyrzucic, gdy nagle zobaczylam polskie ceny.
Wpatrywalam sie dosc dlugo, "jak sroka w kosc" i nie moglam zrozumiec, dlaczego ta u nas tansza czesc garderoby jest drosza w Polsce i na odwrot ?
Zobaczcie zreszta sami :Wydawalo mi sie, ze ceny przeliczane sa wedlug kursow euro ...lecz nie w tym przypadku.
Swiat mody rzadzi sie swoimi wlasnymi prawami ..... i nie koniecznie ekonomicznymi.
........Oj- zapomnialam wymazac rozmiar!!! ale tak dla wyjasnienia: ja nie mam problemow z nadwaga - tylko, ze wzrostem!!!
Wracajac jednak do tematu - czyli cen - uderzylo mnie jeszcze jedno. "Siostry moje kochane" jak Wy dajecie sobie rade ekonomicznie???? Ja z moimi zarobkami - na ktore zreszta ciagle narzekam - a sa troche wyzsze od przecietnej krajowej moglabym zakupic za miesieczne pobory : az 100 sztuk tego tanszego towaru i 90 sztuk tego drozszego. W Polsce za srednia krajowa :
28 albo 25 sztuk. Czy my przypadkiem nie mieszkamy w zjednoczonej Europie, gdzie wszyscy maja miec ta sama wartosc i nasza praca powinna miec taka sama cene ???
A teraz cos z zupelnie innej beczki. Jednym z najwiekszych marzen mojego zycia bylo .... aby choc raz, na zywo w Wiedniu ogladnac koncert noworoczny. Jak do tej pory nie udalo sie spelnic tego marzenia........... ale kto wie?????Podpatrujac wczoraj moja najmlodsza kochana wnusie, jak sprawnie i ze wzruszeniem dyrygowala chorem anielskim ........ nadzieje, ze moze jednak Wieden, odzyly na nowo.
Bianca - trzymajmy kciuki!!!